Nie jesteś zalogowany.
A co powiesz na sytuacje, kiedy japońscy lektorzy mówią nazwy ataków po angielsku? W tej sytuacji zarówno Japończycy jak i my mielibyśmy je "po obcemu".
Mam jeszcze takie przemyślenie dotyczące tematu: sądzisz, że angielscy tłumacze w analogicznej sytuacji powinni specjalnie tłumaczyć nazwy ataków np. na japoński, żeby, podobnie jak w oryginale, mieć je w nieswoim języku? Jak z tego wybrniesz?
EDIT: z pierwszą uwagą ciut się spóźniłem
Ostatnio edytowany przez groozin (2009-03-28 21:18:55)
Offline
Offline
Na wstępie chciałbym podkreślić, iż nie jest to atak wymierzony w nikogo, tym bardziej w osobę zakładającą ten wątek. Niestety nazwa tematu traktującego o uwagach dotyczących tłumaczeń zawiera błąd.
Konstrukcja "odnośnie" jest formą niepoprawną. Forma poprawna wygląda następująco: "odnośnie do". Poprawnie temat powinien brzmieć: "Parę uwag odnośnie do tłumaczeń".
Ostatnio edytowany przez jinjej (2009-03-28 19:34:50)
日本はきれいなです. 日本女の子にも..
Offline
jinjej, miałbyś rację w przypadku nazwy "parę uwag w odniesieniu do tłumaczeń". Obecnie jest poprawnie. Dodatkowo "odnośnie do tłumaczeń" brzmi to tragicznie
myhandhelds.pl - tam robię recki gier na Vitę i Switcha, zamiast tłumaczyć animu :V
Zakupy na Play-Asia $3 taniej z kodem MYPSVITA
Offline
Nie polemizuje, ale oblookajcie sobie jakikolwiek słownik poprawnej polszczyzny (np. "Słownik poprawnej polszczyzny", PWN, Warszawa 2004, s. 486 lub "Słownik współczesnego języka polskiego", Przegląd Reader's Digest, Warszawa 2001, t. 1, s. 659). W obu pozycjach jest podkreślone, że formy "odnośnie" nie możemy użyć bez przyimka "do". Wiem brzmi tragicznie, dlatego można było użyć innej konstrukcji, brzmiącej o wiele lepiej.
Ostatnio edytowany przez jinjej (2009-03-28 19:50:43)
日本はきれいなです. 日本女の子にも..
Offline
Ja uważam że takie podstawowe zaklęcia jak ognista kula, ognista strzała czy inne tego typu należy zawsze tłumaczyć na polski. Niektórzy piszą że przecież nie będą części zaklęć tłumaczyć na polski, a części nie, a jak widzę jeszcze inni przepisują nazwy zaklęć lecz np w nawiasie dają polską nazwę, a to już zawsze lepiej niż w ogóle nie tłumaczyć ich.
Zobaczcie sobie napisy do I sezonu Nanoha jak tam doskonale tłumaczka Falca wszystko przetłumaczyła. Te napisy możecie sobie brać jako wzór. Nawet tytuł przetłumaczony i brzmi to świetnie i wcale nie trzeba pisać czarodziejka Nanoha bo lepiej brzmi magiczna dziewczyna Nanoha. A II sezon Nanohy ma już znacznie gorsze napisy bo kto inny je tłumaczył.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2009-03-29 12:41:53)
Offline
Moim zdaniem tłumaczenie nazw własnych, zaklęć (najlepiej jak nazwa pozostaje w rodzimym języku, co najwyżej z notką opisującą znaczenie), tytułów (o tym to już nie wspominam, bo jedna z rzeczy, która razi mnie najbardziej to tłumaczony tytuł) mija się z celem.
Druga rzecz, która mnie razi to niekiedy wplatanie na siłę do polskiego tłumaczenia japońskich zwrotów grzecznościowych (Chyba lepiej brzmi "... przekaż coś Yoshiemu." niż "...przekaż coś Yoshi-kun'owi.". ).
Offline
Honoryfikatory to temat rzeka. Osobiście wolę je od np. mocno sztucznego zdrabniania imion. A ataki... Mi pasują jakie w oryginale są.
Offline
Zmiany w strukturze zdania konieczne aby kwestie brzmialy naturalnie w jezyku docelowym to jedno. Tworczosc wlasna w tlumaczeniach to drugie.
O ile pierwsze jest rzecza konieczna, tak drugie bardzo przeszkadza. Chodzi mi o sytuacje w ktorej tlumacz zmienia pojedyncze wyrazy w kwestiach. Mimo, iz pozostawienie slowa slyszanego w oryginale nie zaburza szyku i jakosci tlumaczenia, tlumacz jednak decyduje sie na swoje wlasne poprawki. Co prawda, calosc wypowiedzi nie zmienia sensu, ale slychac, ze w oryginale jest to powiedziane innymi slowami.
Szybki przyklad. Zalozmy, ze mamy sytuacje w ktorej dwie osoby stoja przed szpitalem i rozmawiaja ze soba. Jak mozna wytlumaczyc fakt przetlumaczenia zdania:
"On jest w tym budynku"(to dokladnie slyszymy w oryginale)
na:
"On jest w tym szpitalu"(to czytamy w napisach)?
Takie zjawisko dobrze widac w 'tlumaczeniach tlumaczen'(jap->ang->pl). Tlumacz zaczyna interpretowac to, co inny tlumacz juz wczesniej zainterpretowal. Kwestie przewaznie nadal oddaja sens oryginalu. Jednak nagle okazuje sie, ze to co czytamy, tylko przybliza, a nie tlumaczy. Kwestie uzywaja innych wyrazow, innych czasownikow a czasem nawet innego czasu. Drazniacy jest fakt, ze to co sie czyta nie jest tym co sie slyszy. Jakosc takiego tlumaczenia w mojej ocenie jako widz odbiorca leci znaczaco w dol.
Niestety, zgodnosc polskich fansubow z oryginalem pozostawia wiele do zyczenia. Jest to problem bardzo duzej liczby tlumaczen (chyba, ze mam pecha i tylko na takie trafiam). Napisy ktore maja bardzo dobre oceny to czesto napisy ktore sa bardzo dobre tylko pod wzgledem jezyka polskiego.
Sir_Ace -> moim zdaniem nalezy tlumaczyc honoryfikatory. Czy ogladajac film indyjski lub chinski, chicialbys czytac nic Ci nie mowiace dopiski przy roznych wyrazach, wynikajace ze specyfiki jezyka?
白銀の堕天使
Offline
Nie napisałem, że chcę, by z każdej strony rzucano we mnie kunami i chanami. Batman-san albo Lule Skywalker-dono brzmi komicznie. Ale gdy w sporej ilości tłumaczeń widzę, że byle łepek jest z każdym spotkanym na ulicy dziadkiem na 'Ty', wolałbym, żeby mówił do niego per 'Pan' albo żeby autor wstawił to nieszczęsne -san.
Odnośnie zmian w tłumaczeniach - posłuchaj jakiegokolwiek filmu z lektorem w rodzimej TV. Nie tylko 'zmienia się' słowa, ale często tez znaczenie zdania i w ogóle pomija się całe kwestie. Sam podczas korekty proponuję multum zmian wygładzających (zazwyczaj nie czytam nawet angielskiego skryptu). Czy to aż tak ważne, gdzie siedzi jakiś bohater (zwłaszcza jeśli ktoś o tym mówi i stoi pod wielkim szyldem Hospital)?
Co ze zdaniami "Ja jestem tym, który/kto cię pokona!", które wygląda na gramatyczne po japońsku, angielsku i (lekko naciągane) polsku, a które wygląda jak idź stąd i nie wracaj?
Offline
Zmiany w strukturze zdania konieczne aby kwestie brzmialy naturalnie w jezyku docelowym to jedno. Tworczosc wlasna w tlumaczeniach to drugie.
O ile pierwsze jest rzecza konieczna, tak drugie bardzo przeszkadza. Chodzi mi o sytuacje w ktorej tlumacz zmienia pojedyncze wyrazy w kwestiach. Mimo, iz pozostawienie slowa slyszanego w oryginale nie zaburza szyku i jakosci tlumaczenia, tlumacz jednak decyduje sie na swoje wlasne poprawki. Co prawda, calosc wypowiedzi nie zmienia sensu, ale slychac, ze w oryginale jest to powiedziane innymi slowami.
Szybki przyklad. Zalozmy, ze mamy sytuacje w ktorej dwie osoby stoja przed szpitalem i rozmawiaja ze soba. Jak mozna wytlumaczyc fakt przetlumaczenia zdania:
"On jest w tym budynku"(to dokladnie slyszymy w oryginale)
na:
"On jest w tym szpitalu"(to czytamy w napisach)?Takie zjawisko dobrze widac w 'tlumaczeniach tlumaczen'(jap->ang->pl). Tlumacz zaczyna interpretowac to, co inny tlumacz juz wczesniej zainterpretowal. Kwestie przewaznie nadal oddaja sens oryginalu. Jednak nagle okazuje sie, ze to co czytamy, tylko przybliza, a nie tlumaczy. Kwestie uzywaja innych wyrazow, innych czasownikow a czasem nawet innego czasu. Drazniacy jest fakt, ze to co sie czyta nie jest tym co sie slyszy. Jakosc takiego tlumaczenia w mojej ocenie jako widz odbiorca leci znaczaco w dol.
Niestety, zgodnosc polskich fansubow z oryginalem pozostawia wiele do zyczenia. Jest to problem bardzo duzej liczby tlumaczen (chyba, ze mam pecha i tylko na takie trafiam). Napisy ktore maja bardzo dobre oceny to czesto napisy ktore sa bardzo dobre tylko pod wzgledem jezyka polskiego.
Sir_Ace -> moim zdaniem nalezy tlumaczyc honoryfikatory. Czy ogladajac film indyjski lub chinski, chicialbys czytac nic Ci nie mowiace dopiski przy roznych wyrazach, wynikajace ze specyfiki jezyka?
Proponuję zatem nie korzystać z napisów, bo po co, jak się zna jap? Poza tym proponuję zapoznać się z pięknymi zasadami naszego rodzimego języka, bo byków, kolego, zrobiłeś co niemiara. Interpunkcję przemilczę. Niestety, tłumacząc z ang. jesteśmy skazani na taki, a nie inny niewierny przekład. I chociaż z tego właśnie powodu zacząłem się uczyć jap. to ważniejszy dla mnie jest zrozumiały przekład niż tłumaczenie słowo po słowie. Tłumacz oddaje sens zdania, nie kalkuje słowa po słowie, od tego jest translator. Co nie umniejsza faktu, że w tym wypadku słowo 'budynek' powinno się było znaleźć, jeśli ktoś wiedział, że odpowiada mu wyraz tatemono. Staję więc w obronie fansuberów, którzy tłumaczenie traktują jako hobby, miłe, twórcze spędzenie czasu, a nie łechtanie swego ego, jakim to świetnym tłumaczem jestem, że mucha nie siada - bo znam jap.; tłumaczę słowo po słowie; jestem wesołym słowotwórcą.
Offline
Proponuję zatem nie korzystać z napisów, bo po co, jak się zna jap? Poza tym proponuję zapoznać się z pięknymi zasadami naszego rodzimego języka, bo byków, kolego, zrobiłeś co niemiara. Interpunkcję przemilczę. Niestety, tłumacząc z ang. jesteśmy skazani na taki, a nie inny niewierny przekład. I chociaż z tego właśnie powodu zacząłem się uczyć jap. to ważniejszy dla mnie jest zrozumiały przekład niż tłumaczenie słowo po słowie. Tłumacz oddaje sens zdania, nie kalkuje słowa po słowie, od tego jest translator. Co nie umniejsza faktu, że w tym wypadku słowo 'budynek' powinno się było znaleźć, jeśli ktoś wiedział, że odpowiada mu wyraz tatemono. Staję więc w obronie fansuberów, którzy tłumaczenie traktują jako hobby, miłe, twórcze spędzenie czasu, a nie łechtanie swego ego, jakim to świetnym tłumaczem jestem, że mucha nie siada - bo znam jap.; tłumaczę słowo po słowie; jestem wesołym słowotwórcą.
Fakt, z napisow nie kozystam. Wyrazilem tylko swoja opinnie na ich temat. Co jakis czas z ciekawosci zagladam na animesub by zobaczyc jak sprawa wyglada.
Co do mojego jezyka polskiego: wlasnie dla tego nie jestem tlumaczem, a widzem. Z rady jednak skozystam
W pierwszym poscie podkresliem iz najwazniejsza jest budowa zdania poprawnego w jezyku na ktory sie tlumaczy. Czyli odpadaja tlumaczenia typu 'sonna toki ni...' jako 'nawet w takim czasie...' oraz inne potworki.
Moj post odnosi sie wlasnie sie do sytuacji w ktorych ktos swiadomie zmienia wyrazy gdy nie ma ku temu potrzeby(tatemono -> szpital). Takie sytuacje nie powinny miec miejsca. Oczywiscie, zwykly widz do ktorego skierowane sa napisy(czyli osoba nie znajaca jezyka oryginalu) nie zauwazy takich przekrecen. Nie bedzie to jej rowniez przeszkadzac. Chodzi jednak o sama kwestie poziomu tlumaczenia. W koncu ten powinien byc jak najwyzszy?
白銀の堕天使
Offline
Fakt, z napisow nie kozystam. Wyrazilem tylko swoja opinnie na ich temat. Co jakis czas z ciekawosci zagladam na animesub by zobaczyc jak sprawa wyglada.
Co do mojego jezyka polskiego: wlasnie dla tego nie jestem tlumaczem, a widzem. Z rady jednak skozystamW pierwszym poscie podkresliem iz najwazniejsza jest budowa zdania poprawnego w jezyku na ktory sie tlumaczy. Czyli odpadaja tlumaczenia typu 'sonna toki ni...' jako 'nawet w takim czasie...' oraz inne potworki.
Moj post odnosi sie wlasnie sie do sytuacji w ktorych ktos swiadomie zmienia wyrazy gdy nie ma ku temu potrzeby(tatemono -> szpital). Takie sytuacje nie powinny miec miejsca. Oczywiscie, zwykly widz do ktorego skierowane sa napisy(czyli osoba nie znajaca jezyka oryginalu) nie zauwazy takich przekrecen. Nie bedzie to jej rowniez przeszkadzac. Chodzi jednak o sama kwestie poziomu tlumaczenia. W koncu ten powinien byc jak najwyzszy?
W takim razie przepraszam, jeśli wypowiedź zabrzmiała tak a nie inaczej, po prostu Cię nie zrozumiałem. Z tym 'sonna toki ni...' to w ogóle ciekawa sprawa, bo ang. grupy lubią trzymać się jap. i tłumaczyć to słowo po słowie xD
W każdym razie ja z pl tłumaczeń zrezygnowałem, bo mnie irytowała słaba interpunkcja i zdania kali-mieć, kali-chcieć, co nie znaczy, że wszystkie suby takie są. Po prostu w pewnym momencie lepiej zrezygnować, jeśli samemu się tłumaczy, bo potem prowadzi to tylko do niemiłych sytuacji.
Offline
Jest podstawowa zasada. To co można to się tłumaczy na polski. Nie tłumaczy się za to żadnych imion lecz przepisuje tak jak w oryginale. Ale wyrazy będące określeniem danej osoby lecz nie będące bezpośrednio jej imieniem lub nazwiskiem należy tłumaczyć, a z przykrością stwierdzam że wiele osób tego nie rozumie. ALE jeśli nawet nazwa danej postaci to bezpośrednio angielskie słówka to czemu tego nie tłumaczyć. Jeśli jakaś postać nazywa się np Iron Mouse to nie zostawia się tego po angielsku lecz tłumaczy na polski. Ale widocznie za dużo myślenia wymagam od tłumaczy.
Końcówki jak chan, san, kun, sama oczywiście należy zostawiać i nie wolno ich omijać bo zapewne stanowcza większość osób oglądających anime wie co znaczą i jaki mają duży wpływ na określenie stosunków międzyludzkich.
Poza tym denerwujące jest to że ciężko spotkać żeby sam tytuł anime był przetłumaczony. Po jakie licho zostawiają to po angielsku ? Jest nazwa oryginalna, nazwa angielska to czemu nie ma polskiej ?
Lecz niestety jest wiele beznadziejnych tłumaczeń tytułów anime jak np Hell Girl jako piekielna dziewica. To dopiero bzdurę ktoś wymyślił.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2009-03-29 16:30:13)
Offline
Co do tłumaczeń nazw ataków to według mnie nie powinno sie tłumaczyć, niewiem czy zwróciliście uwagę, że większej części odpowiadają one popularnym systemom znanym na całym świecie takim jak D&D, warhamer, czy innym.
No chyba, że są wymyślone tylko dla potrzeb danego filmu
ale wtedy i tak zachowują te same zasady.
Z tego samego powodu Elfa nazywamy Elfem, Fireball to Fireball a nie ognista kula albo ognista piłka
Offline
Zabawne, że najwięcej do powiedzenia mają ci, których subów jakoś tutaj na ansi nie widać, ba, nawet osoby te nie kwapią się pisać komentarzy do subów, gdy mają jakieś uwagi. Mądrym głowom proponuje zacząć tłumaczyć. Było już kilku takich przez tych parę lat, co mówili o swojej wizji subów, a którzy po 1-2 napisach uciekli w siną dal, bo się okazało, że tłumaczy się wcale nie tak prosto, lekko, zgrabnie, a ludzie potrafią sobie przypomnieć o takim złośliwcu i przyjrzeć się jego pierwszym napisom, które z reguły są straszne.
Offline
Jest podstawowa zasada. To co można to się tłumaczy na polski.
Gdzie jest ta zasada? Nie ma takiego czegoś.
Na więcej posta nie odpowiadam, bo to strata czasu.
Offline
Oczywiście że trudniej się tłumaczy niż ocenia napisy. Ale jeśli ktoś jest na tyle "mądry" że fireball przetłumaczył by jako ognistą piłkę to niech się nigdy nie bierze za tłumaczenie.
WAŻNE jest to żeby spolszczenie zaklęcia nie było śmieszne (no chyba że w oryginale takie jest) lecz brzmiało jak najlepiej, a w przypadku fireballa to nawet każdy amator wie jak powinno się to przetłumaczyć na polski.
Ogólnie mówiąc źle gdy angielskie nazwy zaklęć, ataków itp przerywają polskie słowa.
Miałem okazje oglądać anime gdzie wszystko było po polsku i te gdzie wiele nazw było po angielsku i te drugie są o wiele gorsze.
To że Japończycy używają słowa zapożyczone z angielskiego NIE ZNACZY że polscy tłumacze mają te słowa zostawiać nie przetłumaczone.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2009-03-29 16:43:39)
Offline
Końcówki jak chan, san, kun, sama oczywiście należy zostawiać i nie wolno ich omijać bo zapewne stanowcza większość osób oglądających anime wie co znaczą i jaki mają duży wpływ na określenie stosunków międzyludzkich.
Zawsze się zastanawiałem, jak ci puści Amerykanie i Europejczycy sobie radzą w codziennej mowie bez sufiksów. Przecież zwykłe "Bardzo cię lubię, Zdzisławie" nie oddaje tych skomplikowanych relacji międzyludzkich, co "Bardzo cię lubię Zdzisław-kunie".
Lecz niestety jest wiele beznadziejnych tłumaczeń tytułów anime jak np Hell Girl jako piekielna dziewica. To dopiero bzdurę ktoś wymyślił.
Uzasadnij to. Dlaczego nie dziewica? A tak w ogóle - Tom, to ty?
To że Japończycy używają słowa zapożyczone z angielskiego NIE ZNACZY że polscy tłumacze mają te słowa zostawiać nie przetłumaczone.
Nie znaczy też, że trzeba je tłumaczyć.
Z ledziuxem się zetknąłem przy okazji paru jego głupich komentarzy między innymi do Higurashi 3, ale żeby nie było z pewnymi rzeczami się zgadzam. Nie licząc tego nakazującego tonu.
Offline
No to się, stary, nigdy nie bierz za starsze serie Gundama - tam nieraz przez większość odcinka nazwy własne (cała terminologia) potrafi pochodzić z angielskiego. Zresztą ciekawie jest poczytać wywody wybitnego tłumacza teoretyka, który zawsze ma rację... Bo ma i już!
Offline