#81 2005-04-23 15:00:20

Raistlin
Użytkownik
Skąd: Płock
Dołączył: 2004-11-29

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Witam
A ja mam odmienne zdanie. Należy się ich czepiać...bo oni uważają się za jedynych sprawiedliwych, którzy mogą przynieść światu pokój....Czego dowodem jest wojna w Iraku. Próbują narzucić światu swój punkt widzenia...ale robią to sprytnie....bo czy Irak był aż tak niebezpieczny dla nich...nie...Korea Północna jest większym zagrożeniem...ale oni mają bombki:)..dlatego cwaniaczki orędownicy pokoju Korei nie tkną tylko zaatakują Irak (dostaną też ropę). Dlatego ja osobiście zawsze na każdym kroku będę się ich czepiał smile. Eh...jak pisałem wcześniej to są cwaniaczki.
Pan Czepialski Pozdrawia Witam

Offline

#82 2005-04-23 15:37:55

Wanderer
Użytkownik
Skąd: Kędzierzyn
Dołączył: 2004-12-06

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Sprawa z Koreą wygląda tak, że oni się ich czepili tylko dla pozoru, żeby świat myślał że nie chodzi im o ropę a o pokój. Wątpię by USA kiedykolwiek by zaatakowało Koreę bo nie ma po co. Irak i Iran to co innego, tu jest po co działać.


"Choć uliczna burda jest ze wszech miar godna potępienia, to nie ma nic złego w energii, jaką wyzwala ona w ludziach" John Keats

Offline

#83 2005-04-23 16:12:33

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Ale to nadal nie ma żadnego związku z tematem "kultury", o której tu rozmawialiśmy.
Mimo wszystko się ustosunkuję, nie jako jakiś mega fan USA, którym nie jestem, ale jako ktoś, kto stara się spojrzeć zawsze z innego punktu widzenia.
Patrzę więc, i co widzę? To, że w tej chwili USA są jedynymi sprawiedliwymi, w sensie są jedynym krajem, który może i potrafi cokolwiek zrobić (nieważne, czy uzasadniając to inwazją Marsjan, bronią masowego rażenia, walką z terroryzmem, czy poszerzaniem lebensraumu, i nieważne, czy te powody są prawdziwe, czy nie). Reszta "cywlizowanego" świata niestety zbyt się boi robić czegokolwiek, co mogłoby jakoś oburzyć "opinię publiczną", a USA pokazują, że jeśli chodzi o nasze interesy, to nie będziemy się zastanawiać, co tam powiedzą Francuzi czy Egipcjanie, co najwyżej Rosji i Chin będziemy się starali nie wnerwiać niepotrzebnie. W przypadku kłopotów świat leci do kogo? Do Rumunów? Do Hindusów? Nie, biegnie prosić o pomoc USA (cała historia XX wieku to doskonały przykład).
Dziwisz się, że nie chcą zaatakować Korei PN w ten sam sposób, co Irak? No właśnie Korea ma (prawdopodobnie) broń jądrową, co znacząco zmienia postac rzeczy, ale jestem pewien, że gdyby Korea naprawdę z czymś wyskoczyła, to na pólnoc od 38 równoleżnika mielibyśmy radioaktywną pustynię wielkości Korei Pn, i wątpię, żeby Chiny zareagowały w jakikolwiek inny sposób, niż "potępieniem działań USA" przez jakiegoś ambasadora, bo Korea PN to biedny, nikomu nie potrzebny kawałek ziemi, którego nawet Korea Pd już nie chce. Trzeba pamiętać, że w Iraku jest ropa (baaaaardzo dużo ropy), więc każdy rozsądnie myślący strateg uzna, że zajęcie państwa bogatego w taki surowiec naturalny przynajmniej częściowo zrekompensuje koszty wojny (a jak na dodatek mamy powód, żeby z nimi walczyć, to już w ogóle super), a co przyniesie atak na Koreę Pn? Tereny pod uprawę zbóż? Pokaźne zasoby chodzących szkieletów? Poza tym osobiście uważam, że Korea swojej broni nie użyje (zwłaszcza pod tym idiotycznym pretekstem, że jak USA przestanie dostarczać tam żywność, to ich zbombradujemy atomówkami smile, bo obecnie nie ma do tego zbyt dużych możliwości (a podejrzewam, że każdy cm kwadratowy jej terytorium jest pilnie obserwowany), a dwa, że podpisze tym na siebie wyrok śmierci (jaki kraj przyszedłby z pomocą Korei, która użyłaby broni jądrowej jako pierwsza?)
I proszę się w końcu sprecyzować, bo raz czytam, że USA to prymitywy, a zaraz, że cwaniaczki.
Dzisiaj USA są supermocarstwem, więc mnie nie dziwi, że to oni aspirują do przewodnictwa na świecie. A że dbają o własne interesy przede wszystkim... No cóz.

Offline

#84 2005-04-23 17:20:56

Raistlin
Użytkownik
Skąd: Płock
Dołączył: 2004-11-29

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Witam...
Hmm...Bo to według mnie prymitywy i cwaniaczki (u władzy są cwaniaczki a pod nimi prymitywy).
Co do Korei i Iraku...to ich postawa wobec wyżej wymienionych jest dobrym przykładem tego jacy z nich orędownicy pokoju i sprawiedliwości...piszesz że dobry strateg zawsze wybierze w tym przypadku Irak bo tam jest ropa no i nie mają bombek...prawda ale tu nie chodzi o dobrego stratega tylko o slogany które wpajają wszystkim. Według nich USA to jedyny sprawiedliwy walczący o pokój i o dobro uciśnionych...a tu jako kontrast mamy bardzo cwaniackie zagranie. Dowodów na to jest jeszcze więcej... np. piętnują oni każdy system w którym jednostka ma pełnie władzy...ale po kryjomu wspierają takie systemy w ameryce południowej gdzie jest im to na rękę....Dlatego uważam ich za cwaniaczków.
Piszesz ,że "To, że w tej chwili USA są jedynymi sprawiedliwymi, w sensie są jedynym krajem, który może i potrafi cokolwiek zrobić (nieważne, czy uzasadniając to inwazją Marsjan, bronią masowego rażenia, walką z terroryzmem, czy poszerzaniem lebensraumu, i nieważne, czy te powody są prawdziwe, czy nie)." To mnie właśnie przeraża...bo cywilizacja która ma za sobą tylko 400 lat historii zaczęła się brać za porządkowanie świata według swojego widzimisie....i jak sam napisałeś powód ich ataku może być bardzo błahy...wystarczy że coś im się nie spodoba i atakują nie przejmując się opinią świata.
Pyzatym hmm…czy tak naprawdę mogą i potrafią zrobić wszystko…czytałem gdzieś felieton że właśnie nie jest tak do końca…że to jest kolos na glinianych nogach…ale to tylko taka dygresja.
Dalej... że świat zawsze leci do USA po pomoc...hmm…działo się tak z bardzo dobrego położenia USA.... zero poważnych konkurentów, zasoby mineralne....to powodowało, że był to dobry partner do współpracy idealne zaplecze. Zresztą USA na początku tylko pomagała ekonomicznie(co ja nie uważam za przykład skomlącej europy błagającej o pomoc...każdy w czasie wojny szuka możliwości zdobycia środków i surowcy do dalszego prowadzenia działań wojennych)...wtedy bawili się w politykę izolacji....Po wojnie dopiero pojawiło się mocarstwo USA....to co zarobili i co w traktatach sobie zapewnili (mam tu na myśli traktat ograniczający tonaż jednostek na morzu, dla państwa takiego jak Anglii oznaczał on kłopoty, musieli posłać sporo swoich okrętów na złom...nie pamiętam dokładnie daty...ale dzięki niemu USA zdobyła przewagę na morzach...Angole zmniejszyły swoją flotę...ale że mieli tylko duże statki to zostało im ich mniej niż Amerykanom, którzy mieli mniejsze jednostki.
Co do bycia prymitywnym…prawda...są supermocarstwem...ale czy to oznacza że są bogaci w kulturę? Co ich wspaniała cywilizacja ma nam do zaoferowania? Co takiego mają ci prości amerykanie, że powinniśmy się tego uczyć i brać z nich przykład...
By choć troch e to powiązać z tematem dodam, że bardzo dobrymi filmami pokazującymi o prymitywizmy amerykanów są : "Zabawy Bronia", "Farenhait9/11" i jeszcze jeden film ale nie pamiętam tytułu..bohaterami są kukiełki:)....
Pan Czepialski Pozdrawia

Offline

#85 2005-04-23 18:35:44

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Miałem pisać dalej, ale nie będę, bo jeśli ktos mi mówi, że "Fahrenheit 9/11" to dobry dokument pokazujący prawdziwe oblicze Amerykanów i ich władzy... No to sorry. Bo co można powiedzieć o filmie, który składa się ze scenek typu: "twórca dokumentu" pyta jakiegoś tam kongresmana, czy wyśle swojego syna do Iraku, skoro parlament popiera wojnę. Kongresman oczywiście odchodzi (bo z debilami się nie rozmawia), a "twórca" komentuje to tekstem: w Iraku walczy 150tys amerykańskich żołnierzy, a wśród nich tylko jeden syn amerykańskiego kongresmana z 435 wszystkich. W tym momencie w umysłach miliardów zwykłych ludzi rodzi się obraz kongresu jako imperium zła, które wysyła biednych ludzi na śmierć, a kongresmani sami ze swoimi rodzinami odpoczywają na Hawajach. Ale pomyślmy chwilę, i co mamy? Liczba ludności USA wynosi w zaokrągleniu 290mln. W Iraku służy 150tys. W Kongresie jest 435 kongresmanów. Liczyć mi się nie chce, ale na oko widać, że 1 żołnierz w Iraku przypada na znacznie więcej niż 435 obywateli (statystycznie). Druga rzecz, ilu z tych kongresmanów w ogóle ma synów (czy córki)? Ile z tych synów i córek jest w wieku "wojskowym"? Co z tego, że to Kongres? Co to, warunkiem kandydowania jest posiadanie syna w wieku lat 21 z własnym mundurem i m16? Itd itp, i każdy fakt w tym filmie jest przedstawiany właśnie w taki sposób, pod określonym kątem, nie cały, opatrzony jakimś wymyślonym odautorskim komentarzem. To, że obraz zdobył rozgłos z powodów czysto politycznych nie znaczy jeszcze, że mówi prawdę (propaganda działa w obie strony, ale w przypadku Moore'a jest tak prymitywna i żenująca, że dla mnie w każdym razie była wręcz obraźliwa- nie w sensie, że obrażała moją miłość do USA czy coś, tylko obrażała moją inteligencję. Takiego filmu bym nie zniósł nawet, gdyby opowiadał o tej biednej Korei Pn).

A co do kolosa na glinianych nogach... USA? Rosja, to może owszem (rozpada się coraz bardziej i niewiele może na to poradzić), ale mimo wszystko USA? A przykładowo dlaczego? No choćby wojna w Iraku- potępiona przez ONZ, brak wsparcia w Radzie Bezpieczeństwa, sojusznicy uciekają, co tam, nawet we własnym kraju coraz ostrzej ludzie protestują... A kraj twardo tam jest (duzo dłużej, niż podobno zakładał, ale nadal ma na to pieniądze), wielkie nadwyżki produkcyjne u siebie... Nie wiem, ja tam nie widzę, żeby ten kraj się chwiał. Ale ja nie piszę felietonów.

Offline

#86 2005-04-23 23:07:06

Raistlin
Użytkownik
Skąd: Płock
Dołączył: 2004-11-29

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Witam...
Hmm dziwnie zareagowałeś...miałeś pisać dalej ale nie będziesz..czemu?? Bo komuś innemu podoba się coś co tobie nie...hm....spoko...można tez i tak:) Hmm...osobiście uważam że te słowa były nie potrzebne...wystarczyło się tylko wypowiedzieć na ten temat, kazdy ma różne gusta i ja to rozumiem, ale nie dodałeś je...twoja sprawa:)
Co do kolosa na glinianych nogach...to po części zgadzam się z autorem tego felietonu w którym to stwierdzenie padło( autorem jest Niall Ferguson - brytyjski historyk specjalizujący się w dziejach rynków finansowych. Wykładał na uniwersytetach w Cambridge i Oksford. Artykuł ma tytuł "Świat bez mocarstwa?")...Ameryka może i przeprowadziła operację w Iraku ale za jaką cenę…ile ich to kosztuje...nie są w stanie przeprowadzić kolejnej takiej operacji bo by zbankrutowali. Nie śledzę polityki gospodarczej USA...ale z tego co pamiętam to ma chyba deficyt i nie jest w najlepszym stanie...zawsze można to sprawdzić po to jest internet.
Co do bycia dalej w Iraku...to amerykanie nie pozwolą sobie na drugi Wietnam...często Irak właśnie jest do niego porównywany...wycofanie się oznaczało by :
1. utratę całkowitej kontroli nad regionem
2. duże prawdopodobieństwo że Irak stanie się czymś podobnym do Iranu...(dla nie wtajemniczonych dodam że Iran kiedyś był bardzo prozachodni i bardzo za USA...ale po rewolucji zmienili orientację smile ).......choć ostatnio na CNN był wywiad z bodajże prezydentem Iraku ( jak się pomyliłem to krzyczeć) który stwierdził że taka sytuacja jak w Iranie nie powtórzy się bo w Iraku jest zbyt duża mieszanka kultur...sunnici, szyici, kurdowie, chrześcijanie.....no ale niezależnie co on mówił amerykanie dmuchają na zimne
3. Oznaczało by to utratę twarzy...i pokazało by światu że tak naprawdę USA nie jest supermocarstwem...
Druga sprawa hmm...obrażała twoją inteligencję...hmm...nie potraktuje tego jako docinki ze skoro mi się ten film podobał to jestem mało inteligentny. Choć w z połączeniu z pierwszym twoim zdaniem tak można to odebrać...ale ja tu prowadzę polemikę a nie wrzutki i uważam że mój rozmówca jest inteligentny i by się do takiego poziomu nie zniżył.
Pytanie cały czas pozostaje otwarte....Co ich wspaniała cywilizacja ma nam do zaoferowania? Co takiego mają ci prości amerykanie, że powinniśmy się tego uczyć i brać z nich przykład...
Pan Czepialski Pozdrawia

Offline

#87 2005-04-24 01:41:13

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Nie nie, nie zrozumiałeś mnie (tzn nie wyraziłem się jasno)- nie będę już dalej pisał, bo coś takiego wytrąca mi z ręki argumenty. I absolutnie nie miałem zamiaru Cię obrażać, tyle już razy pisałem, że wyrażam swoje zdanie, że myślałem, że nie muszę tego dodawać po raz kolejny (czyli innymi słowy, mnie obraża- mnie).
Tylko widzisz, Ty wychodzisz z błędnego wniosku- "Co ich wspaniała cywilizacja ma nam do zaoferowania?". Zdanie wybitnie ironiczne, ale ukazujące przecież wyraźnie Twój punkt widzenia. Ja nigdzie do tej pory nie stwierdziłem, że USA to "wspaniała cywilizacja", broniłem jedynie tezy, że ich "kultura" jednak istnieje, i nie jest próźnią. A co ma do zaoferowania? Możnaby się zastanowić, o czym myślał Gal Asterix, gdy potężne supermocarstwo Rzym w imię zaprowadzania pokoju na (znanym) świecie próbowało wmówić mu, że to oni mają rację, podczas gdy Asterix widział tylko to, że mają wielką, nowoczesną armię, a poza tym to prostacy oddający się orgiom, upijający się na tandetnych walkach gladiatorów, i których władze ciągle spiskują i knują... Mam nadzieję, że dostrzegasz w tym pewną analogię. Historia pokaże, ja nie umiem odpowiedzieć dziś na takie pytanie. Ale kto wie, co z tego wyniknie?

A co do kolosa... Pewnie, że gospodarka USA nie jest obecnie w swojej szczytowej formie (w końcu prowadzi wojnę- a przy okazji wydaje mi się, że zyski, jeśli można tak mówić w przypadku wojny, są już oszacowane, i na pewno przekraczają wydatki), ale i tak jest w stanie, który reszta świata uznałaby za swój ogromny sukces. Ja nie jestem oczywiście profesorem uniwersytetu, i to, co mówię, opieram zasadniczo na wnioskach, które sam jakoś tam wyciągam z faktów (i nie tylko zapewne), dlatego nie będę się kłócił z naukowcem o skomplikowanych mechanizmach ekonomicznych itp. Wiem jedno, że prezydent USA, człowiek, którego nam usilnie ukazuje się jako tępego idiotę o skłonnościach psychotycznych, został wybrany na drugą kadencję przez naród liczący niemal 300mln ludzi (naród będący w czołówce światowej myśli technicznej, więc zapewne dość racjonalny ogólnie rzecz biorąc). Mam podstawy by sądzić, że ponad połowa z tych ludzi wybierając tego cżłowieka na prezydenta nie przejmowała się tym, jak będzie to odbierane na zewnątrz, ale kierowała się swoim losem (nikt chyba nie głosowałby na kogoś, kto sprawi, że wywalą mnie z pracy, domu, i odbiora mi dzieci).
Co do bycia w Iraku... Pewnie, USA nie mogą sobie pozwolić na "przegraną". I gdyby nie "opinia publiczna", ta wojna byłaby zakończona już dawno temu. A co do utraty wpływów w regionie... Wydaje mi się, że świat jest dziś już zbyt ściśle ze sobą powiązany, i zbyt dużą rolę pełni USA właśnie, by można było mówić o "utracie wpływów". Bo na rzecz kogo miałoby je stracić? Państwa arabskie pokazały wyraźnie, że jak przychodzi co do czego, to liczy się rynek zbytu, a nie religia.

A czego moglibyśmy sie uczyć od "prostych AMerykanów" tak na dziś? Np tego, że Amerykanie po 300 latach czują się narodem bardziej, niż Polacy po 1000.

Offline

#88 2005-04-24 10:15:08

Raistlin
Użytkownik
Skąd: Płock
Dołączył: 2004-11-29

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Witam
Hmm...czy kultura ich istnieje? Zgodzę się z tym że stworzyli coś, co można nazwać kulturą.
Tu nasuwa mi się pytanie...co tworzy kulturę…mogę się mylić, ale według mnie są to ludzie wykształceni i inteligentni...i tu wkraczamy my...dwaj prości(nie uważam się za kogoś wyjątkowego) faceci z polski, którzy są w stanie rozmawiać na temat innego kraju i w swej rozmowie podają bardzo liczne przykłady, że nie siedzą tylko na stołkach tylko interesują się różnymi sprawami...uważam, że jest wielu takich jak my, którzy również byli by w stanie prowadzić taką dyskusje...i tu zaczynam się zastanawiać...kto w USA wśród naszych rówieśników...byłby wstanie prowadzić podobną dyskusję na temat Polski??
Śmiem twierdzić że mało, który Amerykanin byłby w stanie to uczynić.

Co do porównania Asterixa i Rzymu...hmm...prawda jest taka że nikt nie lubi jak ktoś podbija jego ziemie, nawet jeśli niesie ze sobą kulturę i cywilizację. Sprawa z Rzymem...hmm...no nie zawsze były te pokazy gladiatorów i orgie...to był wynik zepsucia elit rządzących, nie wiem czy za czasów republiki miało to miejsce...musiałbym sprawdzić bo na dzień dzisiejszy po prostu nie wiem...
Prawda istnieje pewna analogia...ale takie analogie można znaleźć również w innych krajach...bo czym innym są np spotkania ligowe różnych dyscyplin jak nie formą masowej rozrywki ( walki gladiatorów były czymś takim) prawda że nikt się już nie morduje…ale idea jest taka sama. Co do spiskujących władz...hmm...to też jest w wielu krajach nawet w Polsce.
Hmm…ano historia pokaże...ale z historia najczęściej jest tak, że piszą ją zwycięzcy...i to oni kształtują jej wygląd…co było dobre a co złe...co można powiedzieć co nie...Czas pokaże.

Co do pana prezydenta którego pokazują wszędzie jako idiotę...hm...dla mnie on jest takowym. Nie mam tu na myśli jego ciągłych pomyłek w nazywaniu czegokolwiek smile ( nawet Kenedy, którego za idiotę nie uważam, pomylił się i w Berlinie powiedział że jest pączkiem smile ) No i po części ludzie, którzy go wybrali też za takowych można nazwać.
Tu zacytuje wypowiedz amerykanina na ten temat...ci, co oglądali wręczenie Oskarów też to pewnie słyszeli. Mowa jest o prowadzącym, komiku…chyba Kris Rock( jak się pomyliłem to też krzyczeć, nie chce mi się tego sprawdzać smile ) powiedział on mianowicie iż : "On bardzo podziwia pana prezydenta...dlaczego?... porównał państwo do wielkiej firmy...i zadał pytanie co stanie się z prezesem, który sprawi ze taka wielka firma straci ileś milionów dolarów i na koniec roku wyjdzie z olbrzymimi stratami. Odpowiedz jest prosta, wywalą go i nigdy nie zatrudnią z powrotem.... Pan Bush postąpił identycznie ..tyle że nie dość że nie wywalili go na zbity pysk to jeszcze dali mu władzę na kolejną kadencję...
Co do ludzi którzy wybrali Busha na drugą kadencję...hmm...a kto na niego nie głosował...ludzie ze stanów najbardziej uprzemysłowionych i najbardziej rozwiniętych na niego nie głosowali.
Ale z wyborami w USA to inna historia, bo u nich to nie jest tak jak u nas...istniej możliwość że więcej ludzi nie chciało Busha na druga kadencję...ale tylko możliwość...bo musiałbym sprawdzić na jakiej podstawie pojedynczy stan dostaje określoną liczbę elektoratów(jeśli na podstawie wielkości to moje przypuszczenie może być trafne, jeżeli na podstawie ludności hmm to już może być błędne)
Co do utraty wpływów w Iraku…no gdyby miała tam miejsce rewolucja i rządy przejęli by religijni fundamentaliści to mieli by problem. Zgodzę się że w dzisiejszych czasach miało by to mniejszy oddźwięk, gdyż prawdą jest to co napisałeś, że liczy się dla nich bardziej rynek zbytu...ale mimo wszystko byłby to dowód że USA nie są w stanie poradzić sobie w roli supermocarstwa.
Czemu przez "opinię publiczną " ta wojna się jeszcze nie zakończyła?? O i jeszcze jedno czemu dopiero teraz gdy USA były bez wsparcia ONZ, Bush zdecydował się zająć Irak...czemu jego ojciec który działał wraz z ONZ miał dużo większe zaplecze finansowe nie podjął wtedy tego kroku??...I ostatnia rzecz, która w tym wszystkim mnie nurtuje...pierwsza wojna w Iraku...wybuchła po tym jak Irak zaatakował Kuwejt...ale chaps jest taki że Sadam rozmawiał wcześniej z przedstawicielką Białego Domu ( nie pamiętam kto smutny dokładnie ) i zapytał się czy USA podejmą jakieś kroki gdyby zaatakował Kuwejt...wtedy odpowiedz padła NIE...Więc Sadamik spokojny o własne dupsko rozpętał wojenkę...No i chłopaki w Białym Domu się zapocili...bo co robić...są w ONZ...potępiają takie zachowania...więc wywalili tą kobitkę, odcięli się od tego, co powiedziała, że źle ją zrozumiano…. i dawaj na Sadama smile
Co do bycia po 300 latach bardziej Amerykaninem niż my po 1000 Polakami....ja się z tym nie zgodzę...może i marudzimy na ten kraj i na sytuację polityczną i gospodarczą…ale to, że jesteśmy mniej rozwinięci technologicznie nie świadczy że czujemy się od razu mniej polscy. Druga sprawa to to, iż nasze poczucie polskości sprawdziła już historia ( powstania, walka o niepodległość, pierwsza i druga Wojna światowa…)
Nie neguje tu, iż amerykanie nie mają ducha patriotycznego...mają go i jest on bardzo silny…ale według mnie wykorzystują go w zły sposób…bo nie są w stanie zrozumieć że narzucanie czegokolwiek siłą ( nawet cudownej cywilizacji) jest błędem…Europa już przez to przeszła...i dlatego teraz mają taka a nie inna politykę….Ale jak sam napisałeś czas pokaże.
Pan Czepialski Pozdrawia

Offline

#89 2005-04-24 11:10:52

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

No właśnie prawda jest taka, że musieli stworzyć kulturę, żeby być narodem (to chyba z definicji, o ile się nie mylę), a skoro poczucie patriotyzmu takie w nich silne, jak wszyscy mówią, to znaczy, że coś ich musi silnie ze sobą łączyć. Co? No właśnie. Ich kultura powstała tak, jak naród, czyli ze zlepku wielu różnych kultur, może dlatego nam się wydaje jakaś dziwna?
Pewnie tak, nasi rówieśnicy nie rozmawialiby o Polsce tak jak my o USA, ale nie zwalałbym wszystkiego na to, że kiepsko uczą ich w szkołach (przy czym pamiętajmy, że w nauce USA też przewodzą, pośrednio dzięki swojej sytuacji ekonomicznej, no ale zawsze). To USA jest supermocarstwem, którego wszędzie pełno, nie Polska. To my wciąż słyszymy o nich, nie oni o nas. Dlaczego więc Amerykanin miałby debatować nad kulturą Polski? To tak, jakbyśmy my mieli debatować nad kulturą wysp Togo czy Boliwii. Potrafiłbyś? Bo ja nieszczególnie.

Rzym i USA... Piszesz, że znalazłoby się wiele innych krajów podpadających pod taką analogię. Ale senk smile w tym, że nie znalazłoby się wiele innych krajów, które są supermocarstwami.
A co do tego, że Rzym nie od razu i nie zawsze był zepsuty...Sam pisałeś, że do II wojny Ameryka była cool, dopiero po niej zaczęła się panoszyć po świecie.

Co do Busha... masz jakiś konkretny dowód na to, że "firma" pod "kierownictwem" przynosi (i przyniesie w dłuższym okresie czasu) wielkie straty, tak, że powinno się go wyrzucić z roboty? Czy powtarzasz tylko żarty, jakie opozycja powtarza pod adresem rządzących w każdym kraju z racji tego, że jest opozycją? Bo ja takich dowodów nie mam, a logika każe mi myśleć, że raczej będą z tego zyski (oczywiście że nie za tydzień, ale w terminach racjonalnych gospodarczo). Dowodów na to też nie mam, żeby nie było, ale wydaje mi się to dużo bardziej prawdopodobne (w końcu, jak twierdzą przeciwnicy wojny w Iraku, rozpętano ją dla kasy i interesów...).

Co do naszej polskości- o widzisz, tu jest różnica między kulturami. Bo nasza polskość objawia się tylko wtedy, gdy ktoś nas podbija, a ja bym wolał mimo wszystko, żeby była obecna na codzień.
Co do narzucania kultury...Ja myślę, że świat obecnie sam chłonie tę kulturę (czego nie pochwalam), niż jest mu ona narzucana siłą. Bo skoro w USA żyją same prostaki, które pasjonują się takimi tandetami jak jakieś żałosne jackassy i im podobne, jakies programy typu "operacje plastyczne żeby upodobnić się do idola", co tam, nawet wrestlingiem itd itp, to czemu na całym cywilizowanym świecie te "programy" cieszą się taką popularnością, czemu kraje Europy- kolebki nowożytnej inteligencji robią ich własne wersje, czemu bezmyślnie papugują amerykański hip hop... Czy to jest narzucane siłą? Amerykanie lobbują na rzecz zwiększenia czasu emisji hip hopu we francuskiej telewizji? Czy raczej ludzie po prostu to "lubią", dlatego tego słuchają, a później sami kopiują na własnym podwórku? Dlaczego "artyści" europejscy za sukces uznają dopiero sukces w USA?

A co do pytania "Czemu przez "opinię publiczną " ta wojna się jeszcze nie zakończyła??" To proste. Gdyby nie trzeba było przejmować się tym, co o naszych działaniach powie świat, to (skoro idziemy tam tylko dla zysków, a nie dla "szerzenia pokoju") bombardujemy dywanowo Irak z pn na pd i ze wsch na zach bronią konwencjonalną (atomówkami nie ma po co, przecież zaraz będziemy tam chcieli wejść), następnie w tych samych kierunkach oramy teren czołgami, a później już tylko pompujemy ropę, sadzimy drzewa i budujemy kilka wersji Las Vegas. Jeszcze przez jakiś czas będziemy znajdowali tereny, które przeoczyliśmy przy oraniu, ale to się będzie poprawiać już na bieżąco. Istnieje jednak "opinia publiczna" szczególnie czuła na zwrot "łamanie praw człowieka", szkoda niestety, że czuła tak wybiórczo.

Offline

#90 2005-04-24 11:45:10

marduk666
Użytkownik
Skąd: Otwock
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

~nazghoul zgodzę się z Tobą, że ekranizacja Necronomicon jest najwierniejsza opowiadaniom (bodajże był tam poruszone 4 opowiadania w 4 tak jakby nowelkach), ale Dagon był według mnie zrobiony najstaranniej i bardzo przyzwoicie z fantastycznym klimatem i muzyką. Oczywiście produkcja Hiszpańska.
BTW. Trylogia Reanimatora jak na horror jest strasznie śmieszna, przypomina mi trochę Shaun of the Dead, ale można obejrzeć.

Offline

#91 2005-04-24 12:24:54

Raistlin
Użytkownik
Skąd: Płock
Dołączył: 2004-11-29

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Witam...
Hmm...co do tej kultury co ich łączy...jest to kultura masowej konsumpcji, tandety...tak to jest cały czas kultura ale jakiego typu...
W nauce może i przewodzą ale tylko dlatego że wielu naukowców z innych krajów do nich pojechało bo tam mają duże fundusze...jednak ich dzieci i dzieci ich dzieci już tacy genialni nie będą.
Co do rozmowy o Togo i systemie w Boliwii...tak nie jestem w stanie o nich prowadzić dyskusji ale przynajmniej wiem gdzie się to znajduje...a wątpię czy amerykanin byłby w stanie na mapie pokazać gdzie one leżą.
Hmm...czy pisałem że do drugiej wojny światowej USA była cool...chyba nie, na samym początku napisałem że cała ich historia opiera się na cwaniaczych zagrywkach. Po pierwszej i drugiej wojnie światowej wyłoniło się supermocarstwo...
Co do Busha mam dowody...mogę poszukać jaki był deficyt budżetowy za rządów Busha...i czemu za drugiej kadencji Busha mają być zyski...skoro pierwsza kadencja przyniosła straty...co do tego niby "żartu"...hmm...to nie był żart tylko porównanie, że w świecie finansowym taka historia nie miała by prawa bytu.
Z tą polskością poniekąd masz rację...niestety tu ubolewam nad tym...ale jednak ona istnieje.
Mnie też przeraża ta wiedza że ten chłam jest tak wielbiony i naśladowany. Przykładem może być też, prócz wymienionych przez ciebie, Japonia. Która według mnie za bardzo zachłysnęła się tym kiczem amerykańskim. Co do narzucania siłą...teraz USA tego nie praktykuje bo i byłoby to nieekonomiczne smile...no może prócz krajów które są teoretycznie w osi zła tam można zaatakować...a potem zrobić z tego rynek zbytu.
Cały czas zastanawia mnie też jednak dlaczego więc Bush senior nie uczynił tego z Irakiem??
Hmm czemu "artyści " europejscy za sukces uznają tylko sukces w USA...hmm...może dlatego że tam są mniej wybredni oczkod
Ano..."opinia publiczna" czyni cuda...bez niej akcje w więzieniach były by dalej ( choć pewnie też jeszcze są)...z drugiej strony jednak opinia publiczna może się tylko czepiać i często jest olewana...na przykład w sprawie ataku na Irak...
Jeszcze raz w sprawie tej kultury i jej wpływu...prawda jest taka że zawsze musi być zachowana równowaga pomiędzy kulturą wysokich lotów a kulturą ( amerykański chłam ) niestety ta równowaga zaczyna się sypać...boli mnie to...ale nic na to nie poradzimy...
Nie ma to jak miął konwersacja.:)
Pan Czepialski Pozdrawia

Offline

#92 2005-04-24 22:47:17

Kane
Administrator
Skąd: Warszawa
Dołączył: 2003-12-29

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Dotarłem do końca! Hurra!! (komu jeszcze się to udało oczkod ?) Piękny off-top Panowie jezor czytało się dość miło, aczkolwiek niewiele nowego się dowiedziałem smile Ze swojej strony dopiszę się pod wypowiedzią Brata Freeman'a:
"a ja bym wolał mimo wszystko, żeby była obecna na codzień."
Ja bym jednak wolał abyśmy nie obnosili się ze swoją miłością do kraju tak jak to robią amerykanie, jeśli zaistniała taka konieczność (o czym pisaliście oczkod) to potrafiliśmy dać w mordę (tak celem przykładu, ponad 120 lat nie było nas na mapie, a jednak się podnieśliśmy, niewiele narodów może się czymś takim 'pochwalić' smile)


Imperare sibi maximum est imperium

Offline

#93 2005-04-25 13:55:02

nazghoul
Użytkownik
Skąd: kraków, wadowice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

> E tam... tak źle to chyba nie jest? Pewnie coś jeszcze godnego polecenia byś jeszcze wygrzebał z zakamarków pamięci - nie mówię o jakiś nowościach, ale o klasyce.

Sądziłem że mówimy o "tu i teraz" smile_big Faktycznie - co do klasyków jest naprawdę wiele ffilmów wartych obejrzenia ( nasuwa mi sie od razu 'Requiem for a dream' oczkod czy "Flight over the cockoo's nest" ), ale ostatnimi czasy mało tu ciekawych pozycji, niestety... placze

Offline

#94 2005-04-27 17:42:36

Kaktus
Użytkownik
Skąd: Gdynia
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

IMO Anime stoi wyzej niz cala kinematografia swiata. nie pamietam bym kiedykolwiek sie za bardzo wzruszyl lub rozesmial ogladajac jakis film oczywiscie jak zawsze sa wyjatki (martiwca mozgu albo krol lew jezor) ale i tak nie moge tego porownac do anime . przy anime czesto mozna rozesmiac sie bez reszty albo za bardzo rozczulic - co do smiechu to ostatnio school rumble mnie zabija smile_big
Ale tez nie mozna powiedzec ze kino nie ma w sobie niczego do zaoferowania tak jak wspomniany wyzej donnie darko albo ojciec chrzestny albo goodfellas i wiele innych pozycji ktore czlowiek powinien obejrzec, ale nie da sie ukryc ze pod wzgledem kiczu anime nie jest lepsze od kina czasem naprawde cos dla samego tytulu sciagne i juz sam opening powoduje wymioty nie mowiac o 1st minutach
oczywiscie kazdy ma swoje poglady ale ja stawiam anime przed filmem
p.s. nie wiem czy nikt mnie za to nie zmiesza z blotem smile_big ale polecam Sin City juz kilka razy obejrzalem ten film i za kazdym razem bardziej mi sie podoba jest "troche" brutalny ale niektorzy to lubia smile_big

Offline

#95 2005-04-27 17:54:54

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Może mnie też zmieszają z błotem, ale twardo stoję na stanowisku, że są takie filmy, które trzeba NAJPIERW obejrzeć w kinie.

Offline

#96 2005-04-27 18:08:59

Kaktus
Użytkownik
Skąd: Gdynia
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Masz racje Freeman ale wiekszosc filmow ktore mi sie podobaja wolabym ogladac w ciszy i spokoju w domu
Ale nie da sie ukryc ze na superprodukcje z masa fx lepiej obejrzec w kinie z uber naglosnieniem smile_big i na duzym ekranie ale ostatnio te filmy nie maja duzo wiecej niz tylko fx oczywiscie jest fabula warta zrozumienia ale nie jest to nic nadzwyczajnego
Do tego w dziesiejszych czasach ciezko najpierw obejrzec cos w kinie jak sie mieszka w polsce (jak sie na cos czeka bardzo dlugo to nie da sie pohamowac od sciagniecia owego filmu)
p.s. Freeman a jakie filmy obejrzales najpierw w kinie ktore byly tego warte ? smile_big

Offline

#97 2005-04-27 18:42:50

marduk666
Użytkownik
Skąd: Otwock
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Freeman z błotem Cię mieszać nie będę, bo w 100% się z Tobą zgadzam.

Offline

#98 2005-04-27 19:10:57

Kane
Administrator
Skąd: Warszawa
Dołączył: 2003-12-29

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Że się wtrącę, ja zamierzam wybrać się do kina na SW epek trzeci: Revenge ot the Sith smile Już choćby dla samych efektów i ich rozmachu trzeba ten film oglądnąć na dużym ekranie smile


Imperare sibi maximum est imperium

Offline

#99 2005-04-27 19:14:53

duch_84
Użytkownik
Skąd: Sieradz
Dołączył: 2005-03-26

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

widze że rozmowa toczy się w pożądanym przezamnie kierunku więc zmów się podłanczam.

Filmy w (lepszym) kinie? No jasne!!! Chyba że nie ma się kasy, tak jak ja[placze]. No ale mój kumpel ma ac3 oczkod

Osobiście uważam że niema sensu robić filmów tylko efektów specjalnych musi być w nim coś jeszcze co mnie zajmnie na dłużej niż na 5 minut. Dużo wyżej napisałem że anime stoi na wyższym poziomie niż filmy z USA. Suchy odpowiedział mi że oni też mają wpadki, wierze że tak jest bo:
1. ostatnio trafiam na rzeczy jak The Law Of Ueki które są poniżej krytyki (najczęściej ściągam w ciemno i znajduje ciekawe rzeczy)
2. z innego źródła wiem że ma tego marawde sporą ilość (nie powierdzona i formacja) więc można go potraktować jako swojego rodzaju autorytet

P.S. Freeman i Raistlin zamorduje was za te posty o polityce piszczcie krucej[zly]

Offline

#100 2005-04-27 20:23:13

Freeman
Użytkownik
Skąd: Pabianice
Dołączył: przed 2004-07-25

Odp: HOLLYWOOD kontra ANIME

Całe mnóstwo było filmów, które oglądałem najpierw w kinie (uber sztandarowy przykład- nie wyobrażam sobie oglądania LOTR na kompie czy tv przed obejrzeniem w kinie, to najlepszy przykład z setek, naprawdę nie ma sensu wymieniać). Owszem najlepiej, jesli film ma u nas premierę równo ze światową, ale czasem trzeba poczekać. I zasadniczo czekam, bo nie chcę sobie psuć efektu (paradoksalnie im bardziej czekam na jakiś film, tym dłużej jestem potem w stanie wytrzymać między premierą światową a polską) (a zapraszam do kina Bałtyk w Łodzi), jak choćby teraz na Sin City. A za tydzień Kingdom of Heaven, za 3- Epizod III, w czerwcu (oprócz Sin CIty) Hitchhiker's Guide to the Galaxy (który na świecie ma premierę pojutrze już, niestety), a później War of the Worlds, Batman, a jeszcze później Serenity (właśnie się trailer pojawił, kto oglądał jeden z najlepszych seriali na świecie smile - Firefly, ten już powinien kase na bilet sobie odłożyć smile, A Scanner Darkly, a najpoźniej Kroniki Narnii (no i King Kong smile, i jeszcze pewnie sporo w międzyczasie smile

Offline

Stopka forum

© Animesub.info 2024