Nie jesteś zalogowany.
Poniżej moja opinia odnośnie tego anime.
Obejrzałem ostatnio Kiseijuu: Sei no Kakuritsu i muszę przyznać, że różnica pod względem jakości wykonania jest ogromna w porównaniu do przeciętnego Tokyo Ghoul, które wcześniej oglądałem.
Kiseijuu jest świetnie poprowadzone od początku do końcu, z niewielkimi wadami, które jednak w odniesieniu do całości są mało istotne.
Tak naprawdę to w tej serii liczy się tylko główny bohater i jego pasożyt. Wszystkie pozostałe postacie są jakby poboczne i niestety z chęcią w większości uśmiercane. Ogólnie jest to anime pełne bardzo brutalnych i smutnych scen śmierci, które co prawda dokładnie nie są pokazywane, ale na pewno lepiej niż w Tokyo Ghoul i zdecydowanie mocniej oddziałują emocjonalnie.
Oczywiście z całego anime to taka naprawdę wyciskająca łzy scena dotyczyła wyłącznie
Poniżej 2 jej zdjęcia (oczywiście z BD). Drugiej tak ładnej dziewczyny nie było w tym anime.
Uważam, że jej wątek powinien inaczej się skończyć. Zginęło wystarczająco dużo ważnych dla głównego bohatera osób, więc ona nie była konieczna. Skrajnie durne posunięcie, ale widocznie twórcy anime nie chcieli tego zmienić.
Z drugiej strony
12 odcinek, a głównie jego ostatnie 5 minut było wprost perfekcyjne i to w sporym stopniu z powodu tej przepięknej muzyki. To chyba najlepszy moment (te kilka minut) z całego anime, ale zarazem najsmutniejszy.
Oprawa dźwiękowa w tym anime była wyjątkowo śliczna. Szczególnie ten rytm, ale niektóre pozostałe też były bardzo ładne.
Opening również genialny, gdyż nawet nie chciałem go przewijać.
Na pewno zaletą tego anime był również główny bohater. Fajny od początku do końca i bardzo podobała mi się ta jego zmiana po kilku odcinkach.
Migi (z głosem Hirano Ayi) również dał się łatwo polubić. Zakończenie z jego udziałem co prawda trochę dziwne, ale jednak optymalne, więc nie ma na co narzekać.
Sceny akcji też były bardzo dobre. Oczywiście wizualnie anime (szczególnie animacja i tła) to wyraźnie niższy poziom niż Tokyo Ghoul, ale nadal walki mogły się podobać (dynamiczne, ładne i emocjonujące).
Z wad mógłbym wymienić chociażby brak wyjaśnień odnośnie tego skąd wzięła się moc Kany i brak wyjaśnień odnośnie pochodzenia pasożytów. W pierwszym odcinku wyraźnie widać, że skądś przylatują, ale nic więcej nie wiadomo.
Poza tym taki pewien absurd z jednego odcinka.
Na te 24 odcinki to prawie w ogóle się nie nudziłem. Co prawda po 12 odcinku trochę gorzej się oglądało, ale nadal odcinki prezentowały wysoki poziom (niektóre szczególnie świetne i wciągające jak 16 i 20 odcinek), więc obejrzenie do końca nie stanowiło żadnego problemu.
Zalety:
- ciekawa i wciągająca fabuła
- bardzo dobrze skonstruowana większość odcinków (nie nudzą lecz wciągają)
- sympatyczne postacie (główni bohaterowie i nie tylko)
- przepiękna oprawa dźwiękowa (miała ogromny wpływ na klimat serii)
- świetny opening
Wady:
- niektóre wątki mogli inaczej rozegrać
- brakowało niektórych wyjaśnień odnośnie postaci i fabuły (również zbyt płytko potraktowano niektóre postacie)
- nieliczne absurdy
8/10
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2015-11-07 17:16:39)
Offline
Offline
A animu obejrzałem przez spycha i jego podsumowanie 2015, aż dziwne że nie oglądałem na bierząco
Dokładnie, takie dobre animu, a zignorowałem swego czasu. Ale co tam, po roku, ale się obejrzało. ^^
Tak jak napisałem w komencie, zabrakło mi jedynie scen z waifu szinicziego, nad resztą nie ma co się rozwodzić - ot takie pierdołki.
Koniec końców też zgadzam się z Kenem - kappa.
Ostatnio edytowany przez senami (2016-02-04 23:25:21)
Offline
Aż dziwne, ale zgadzam się z Kenshiro.
Nie ma w tym nic dziwnego. Słabego anime nie zachwalam, a świetnego nie krytykuję.
Zresztą zawsze dokładnie opisuję, co i dlaczego mi się nie spodobało lub spodobało, więc ktoś inny może podać swoje argumenty, jeśli się nie zgadza.
A animu obejrzałem przez spycha i jego podsumowanie 2015, aż dziwne że nie oglądałem na bierząco
Nigdy nie oglądam anime na bieżąco i uważam, że to bardzo dobre postępowanie.
Parasyte jest teraz dostępne w najwyższej jakości BD i oglądanie wielu odcinków pod rząd, pozwala stworzyć najlepszy klimat.
Tak jak napisałem w komencie, zabrakło mi jedynie scen z waifu szinicziego, nad resztą nie ma co się rozwodzić - ot takie pierdołki.
Piszesz o Satomi? Czego ci zabrakło?
Ja w dużym stopniu zwróciłem uwagę na ten bardzo smutny i istotny wątek Kany (najlepszy i najbardziej wzruszający z całego anime). Szkoda, że tak się to skończyło. Sceny połączone z tą doskonałą oprawą dźwiękową były niesamowite (chociażby ostatni odcinek z jej udziałem).
Zawsze uważałem, że muzyka w bardzo dużym stopniu wpływa na przyjemność z oglądania anime (tworzy klimat scen), a Parasyte to doskonale potwierdza.
Mowa o tym rytmie od 41:10 (wtedy była ta najsmutniejsza scena w anime). Po prostu arcydzieło.
https://www.youtube.com/watch?v=QQ_TFLYBG2c
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2016-02-05 03:21:16)
Offline
senami napisał:Tak jak napisałem w komencie, zabrakło mi jedynie scen z waifu szinicziego, nad resztą nie ma co się rozwodzić - ot takie pierdołki.
Piszesz o Satomi? Czego ci zabrakło?
Sziniczi stale uciekał od niej, bo ciągle coś się działo i koniec końców dosłownie nic ważnego odnośnie siebie jej nie powiedział,
nawet głupot jak czemu nie nosi okularów i dlaczego się żeluje. - kappa. Wiesz ocb. Nigdy jej nic o sobie nie mówił. *smutek*.
Offline
Sziniczi stale uciekał od niej, bo ciągle coś się działo i koniec końców dosłownie nic ważnego odnośnie siebie jej nie powiedział,
nawet głupot jak czemu nie nosi okularów i dlaczego się żeluje.- kappa. Wiesz ocb. Nigdy jej nic o sobie nie mówił. *smutek*.
Faktycznie nie spodziewałem się tego, że nigdy jej nie powie. Ich związek był dosyć dziwny, ale mimo wszystko zaakceptowała te jego tajemnicze zmiany. Zapewne chodziło o pokazanie, że skoro go kocha, to będzie tolerancyjna.
Jednak uważam, że powinna się dowiedzieć.
Szkoda jednak, że tak fajna dziewczyna jak Kana, miała tylko jeden krótki wątek. Powinna mieć jakąś ważniejszą rolę.
Offline
Obie dziewoje były cholernie irytujące.
Offline
Obie dziewoje były cholernie irytujące.
Myślę podobnie, Kana była zwyczajnie naiwna i głupia a Satomi nie miała pojęcia co się dzieję wokół niej. O ile istnienie tej drugiej było dla fabuły uzasadnione (reprezentowała zwykłych ludzi, od których Shinichi coraz bardziej się oddalał) to już postać Kany była całkowicie zbędna. Migi spokojnie wystarczał jako reprezentacja samoakceptacji.
Offline
Myślę podobnie, Kana była zwyczajnie naiwna i głupia a Satomi nie miała pojęcia co się dzieję wokół niej.
Ludzie w większości, dopiero w chwili śmierci zdawali sobie sprawę z istnienia pasożytów.
Kana to była taka słodka i śliczna marzycielka. Nie miała pojęcia o istnieniu pasożytów i zapewne dlatego była tak święcie przekonana, że ma rację. Wierzyła w przeznaczenie i poniekąd nic dziwnego skoro coś tajemniczego kierowało ją w jego stronę.
Jedyne co, to dziwi mnie, że kilka razy natknęła się (korzystając ze swojej mocy) na kogoś innego i nie wyciągnęła z tego wniosków, czyli nadal szukała Shinicziego.
Co prawda jakieś wnioski wyciągnęła, ale potem włos głównego bohater uznała za magnes, który ją do niego doprowadzi.
To co prawda naiwne, ale głównie bardzo smutne
Satomi się udało, ale tylko dlatego bo stała na uboczu tego wszystkiego, czyli była poniekąd przeciwieństwem Kany.
Jednak Kana pod względem charakteru, to znacznie fajniejsza dziewczyna.
O ile istnienie tej drugiej było dla fabuły uzasadnione (reprezentowała zwykłych ludzi, od których Shinichi coraz bardziej się oddalał) to już postać Kany była całkowicie zbędna. Migi spokojnie wystarczał jako reprezentacja samoakceptacji.
Wiadomo, że wprowadzono Kanę głównie w celu zrobienia dużego dramatu. Mimo, że w wielu anime widziałem podobne sceny, to jednak do tego nie da się przyzwyczaić, gdyż takie sceny zawsze będą bardzo smutne (jeśli polubisz daną bohaterkę).
Pokaż spoilerJej śmierć też była zbyteczna, śmierć matki Izumiego była wystarczająca do uzasadnienia przemiany głównego bohatera. Kolejna nie zrobiła już takiego wrażenia (zwłaszcza, ze była totalnie do przewidzenia).
Prawdę mówiąc zakończenie jej wątku, nie było do przewidzenia (z tym, że natknąłem się na spoiler i wiedziałem przed oglądaniem jak się skończy).
Zabrakło dosłownie 2-3 sekundy.
Oczywiście zgadzam się z tym, że wątek z jego matką był wystarczający, żeby ukazać przemianę głównego bohatera.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2016-02-05 20:54:14)
Offline
Satomi się udało, ale tylko dlatego bo stała na uboczu tego wszystkiego, czyli była poniekąd przeciwieństwem Kany.
Jednak Kana pod względem charakteru, to znacznie fajniejsza dziewczyna.
No jasne, że osoba, która była w stanie zaakceptować w pełni bohatera wydawała się lepsza (taki nerdowski ideał dziewczyny), ale tak naprawdę żadna z nich nie miała ani krzty charakteru. Słaby development postaci (poza Migim i Izumim) to zresztą chyba największa wada tej serii. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć czym kierował się ten cały dyrektor, który stał na czele "stowarzyszenia pasożytów". To był interesujący plot twist, ale bez odpowiedniego wyjaśnienia wydało się to słabe.
Prawdę mówiąc zakończenie jej wątku, nie było do przewidzenia (z tym, że natknąłem się na spoiler i wiedziałem przed oglądaniem jak się skończy).
Zabrakło dosłownie 2-3 sekundy.
Było, było. Mieliśmy już jedną białogłową w opałach, którą musiał ratować główny bohater więc ta druga musiała służyć za mięso armatnie.
Aha, epilog ssie.
Offline
No jasne, że osoba, która była w stanie zaakceptować w pełni bohatera wydawała się lepsza (taki nerdowski ideał dziewczyny), ale tak naprawdę żadna z nich nie miała ani krzty charakteru. Słaby development postaci (poza Migim i Izumim) to zresztą chyba największa wada tej serii.
Główni bohaterowie to wyłącznie Shinichi i Migi. Pozostałe postacie są drugorzędne lub poboczne.
Właśnie dlatego postać Kany i Satomi nie była bardziej rozwijana i pogłębiana. Kana miała mnóstwo zalet i już pierwsze sceny z jej udziałem bardzo mi się spodobały. A jakiego charakteru od niej oczekiwałeś? Wiadomo, że była uparta, ale nie miała cech przez które mógłbym ją nie lubić.
Te dwie dziewczyny miały właśnie pogłębiać głównego bohatera, a same w sobie (niestety) nie były zbyt istotne dla autora mangi.
Często w anime główne postacie to jakiś chłopak i dziewczyna/dziewczyny, a w Parasyte było inaczej.
Naprawdę chciałbym się dowiedzieć czym kierował się ten cały dyrektor, który stał na czele "stowarzyszenia pasożytów". To był interesujący plot twist, ale bez odpowiedniego wyjaśnienia wydało się to słabe.
Wiadomo tylko tyle co mówił, czyli
Było, było. Mieliśmy już jedną białogłową w opałach, którą musiał ratować główny bohater więc ta druga musiała służyć za mięso armatnie.
Żadna fajna bohaterka nie powinna umierać, bo nie ma w tym nic dobrego.
Zawsze można zrobić bardzo dobre anime bez uśmiercania.
Poza tym można jedynie zgadywać, jak coś się skończy, bo pewności nigdy nie ma.
Aha, epilog ssie.
Ostatni odcinek, był nadal dobry. Gorzej jakby zrobili złe zakończenie.
Chociaż w tym anime było tyle śmierci jak w mało którym (pomijam serie z walkami).
W Parasyte to pasożyty zabijały prawie wyłącznie niewinnych i bezbronnych ludzi.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2016-02-06 07:21:27)
Offline
Offline
Mi i tak szkoda Kany, dziewczyna z trudną przeszłością i tak zauroczona MC, że nie widziała świata po za nim...
To normalne. Tylko że jej głupota i ciekawość doprowadziły ją do śmierci
Ale i tak jest lepszą postacią od bezpłciowej Murano.
-=PIERWSZA TROLLOWA MIĘDZYNARODÓWKA=-
dobre, lepsze, radzieckie!
Offline
Mi i tak szkoda Kany, dziewczyna z trudną przeszłością i tak zauroczona MC, że nie widziała świata po za nim...
Trudną przeszłością?
Jej błędem było to, że źle zinterpretowała swoją tajemniczą moc (chociaż to dlatego, że nie wiedziała o istnieniu pasożytów).
A najsmutniejsze jest to, że potem chciała ostatni raz jej użyć (zaczynała przekonywać się, że to nie do końca działa), gdyż sądziła że coś należącego do niego jej w tym pomoże.
Niestety pomyliła się.
To normalne. Tylko że jej głupota i ciekawość doprowadziły ją do śmierci
Ale i tak jest lepszą postacią od bezpłciowej Murano.
Murano była sympatyczna, ale Kana to bohaterka o wiele bardziej inteligenta (tak mówił Migi) i o znacznie ciekawszym usposobieniu. Już nie mówiąc o tym, że najładniejsza w tej serii.
Jednak na końcu zostało powiedziane, że i tak skończyłaby w taki sposób (prędzej czy później), gdyż była wykrywana przez inne pasożyty z powodu sygnału, który emituje.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2016-02-06 16:50:52)
Offline
Tak, trudną przeszłościom. Inaczej by się nie zadawała ze złymi gościami. No ale ogólnie laski lubią złych gości, bo niby mają lepsze geny...
To że się zakochała, sprawiło że nie dostrzegała świata po za MC.
Co skończyło się tragicznie.
Co wcale nie zwiastowało jej śmierci.
Zazwyczaj w takich momentach jest plot armor...
A tu klops, jej rycerz na białym koniu spóźnij się o chwile, jak Ken napisał, 2-3sek.
No, ale swoją drogą, ciekawe jak to jest, że postać 2-planowa jest ciekawsza od wszystkich innych.
Offline
No, ale swoją drogą, ciekawe jak to jest, że postać 2-planowa jest ciekawsza od wszystkich innych.
Uważam, że Kana Kimishima przyćmiła wszystkie inne postacie żeńskie w tym anime i to mocno. A co do Satomi Murano to ona po prostu była nudna, taka nijaka... nie wiem czemu protagoniści mają czasami skłonności do wybierania nudnych lasek. Co kieruje twórcami?
Seria nawet spoko. Duży plus za przeniesienie akcji w bliższe nam realia czasowe.
Offline
Akurat mam swoją teorię na temat śmierci Kany. Po prostu autor chciał uniknąć zbędnego trójkącika, który nijak się miał do serii.
Jedynym wyjściem było uśmiercenie postaci. No, ale jak odejść to z przytupem
Śmierć plastikom.
-=PIERWSZA TROLLOWA MIĘDZYNARODÓWKA=-
dobre, lepsze, radzieckie!
Offline
Offline
Uważam, że Kana Kimishima przyćmiła wszystkie inne postacie żeńskie w tym anime i to mocno.
Takie bohaterki w anime prawie nie istnieją, więc tym bardziej szkoda zakończenia.
Podobała mi się od samego początku.
A co do Satomi Murano to ona po prostu była nudna, taka nijaka... nie wiem czemu protagoniści mają czasami skłonności do wybierania nudnych lasek. Co kieruje twórcami?
Ważne, że nie była irytująca. Mimo wszystko lubiłem ją, więc na pewno nie chciałbym, żeby spotkało ją coś złego.
Po prostu to postać drugoplanowa, więc jedynie chwilami było coś więcej z jej udziałem.
Akurat mam swoją teorię na temat śmierci Kany. Po prostu autor chciał uniknąć zbędnego trójkącika, który nijak się miał do serii.
To prawie to samo co w Shigatsu. W niektórych dramatach, jeśli jest więcej niż jedna dziewczyna, to któraś jest niestety uśmiercana.
A co do Satomi, pustak upośledzony i tyle.
Włosy, głupie uczesanie i brak inteligencji...
Bez przesady. Satomi to również fajna bohaterka, ale taka spokojna. Przeciwieństwo Kany.
Beznadziejna to była Yukina ze Strike the Blood.
Noo, ale skoro tyle gadamy o Kanie, to jednak zabieg się udał :/
Tyle, że zawsze mogła otrzymać inną rolę i wątpię, że anime stałoby się gorsze. Uśmiercić kogoś to zawsze najłatwiejszy sposób na wywołanie emocji.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2016-02-07 19:55:51)
Offline
Luk4S napisał:A co do Satomi Murano to ona po prostu była nudna, taka nijaka... nie wiem czemu protagoniści mają czasami skłonności do wybierania nudnych lasek. Co kieruje twórcami?
Ważne, że nie była irytująca.
Dla mnie była, właśnie dlatego, że była nudna.
Ty dulowaty userze!
Offline