Nie jesteś zalogowany.
otóż , że ja mam pecha praktycznie na każdym kroku (ANANKE) pomyślałem , że jeżeli uslysze pechowe historie innych to może się uspokoje... no to tak może 1 z 100000 wam przytocze...:
-Piatęk upragiony weekend , jade z jednym kolegą i koleżanką na osiedle z jednego do drugiego miasta (Chorzów>Siemianowice) oczywiście idem na przystanek no i czekam na busa (25min spoznienia -100C miałem sople w nosie)no i wsiadam do tego autobusu (1000osob nie dalo sie juz nawet szpilki wsadzic)no i jakaś b.starsza pani z wózkiem , no i lajtowo jedziemy sobie do domu jeden przystane drugi , (okolo 15 do domu mam:P) no i nagle ta babcia z wozkiem chciała wysiąść , no to oczywiscie z 1000 osob zapytala mnie czy moglbym jej pomuc ... no to ja jako dobry samarytanin pomoglem jej (plecak z cala kasą biletem etc zostawiłem kumplowi w autobusie) no i wynioslem jej ten wozek z autobusu na ulice no i babcia mowi:
-Wsiadaj synku bo odjedzie.
Za nami w sumie byla duza gorka ze sniegu pomyslalem ze ja sam tego bym nie wniosl pod ta gorke na chodnik a co dopiero starsza kobieta.. no to oczywiscie wnioslem jej to no i nagle odracam sie a AUTOBUS SIE ZAPAKOWAL , ZABUNKROWAL , DRZWI ZAMKNOL I ODJEZDZA , no to sobie mysle jedno: "Nie dam za wygraną" zaczynam za nim leciec kopac go rzucac sniezkami .. ODJECHAL ... ;/ myslalem ze chodz babcia szepnie mi mile slowko , ale weszla w zakret i odrazu pobiegla szybciej niz Gepart byle mnie nie widziec..oO czekalem 15min na Tranwaj ale i tak nie przyjechal ... po 45min bylem w centrum tam czkalem jeszcze 15 min na autobus i zamiast o 15:50 byc w domu bylem o ~~17:15
Geez...
Sorry za literówki...
wam Coś sie przydarzylo , no zlitujcie się...
_
T
Offline
hahaha dobre dobre, niezle sie usmialem ja takiech akcji nie mialem ale oczywiscie to ze bus sie spuznia 20 min to w moim miescie normalnie i tak samo jak uciebie scisk Nie raz komus sie noga przytnie w dzwiach
Offline
Mi jakos szczegolnie to co zwiemy 'pech' nie zdarza sie, aczkolwiek (co sobie na pralke przykleje) jest mozliwosc, ze tego 'pecha' nie zauwazam Wazne jest wierzyc w siebie i ZAWSZE z wszystkiego wyciagac cos pozytywnego, w twoim przypadku mogles sie spokojnie przejsc, pomyslec sobie, zapomniec o dobrach co w domu sa etc. ogolnie sie rozluznic i pomarzyc, zrelaksowac ZAWSZE,podkreslam ZAWSZE trzeba wyciagnac z tego co sie stalo cos dobrego Pozytywnego i nie wiem co, ale najwazniejsza jesyt ludzka psychika, jak se uswiadomisz, ze to co robisz, obojetnie co sie stanie ty wiesz, ze dobrze zrobiles i miej to na uwadze, a z pewnoscia to uczucie, ze masz tzw. 'pecha' cie opusci lub nawet wiedzac o tym, bedziesz happy i nie bedziesz sie zalamywal, rozmyslal negatywnie, byl przez to zly etc.
To byl taki 'MALY' OffTopic
Mi osobiscie, jak to powiedzialem wczesniej, nie zdarza sie zbyt czesto, jednak sa takie sytuacje oczywiscie Jak se cos przypomne, to opowiem aby cie jakos pocieszyc i postawic lekko na duchu
Offline
hehe sęk w tym , że ja zawsze jestem happy ale zawsze przytrafiami sie takie rzeczy , że ja poprostu czasami sie z tego smieje
Offline
Ĺmieszny, tragiczny i pechowy moment mojego życia jednocześnie - pewnego dnia poszedłem pod wydział prawa i administracji UĹ i zobaczyłem swoje nazwisko na liście przyjętych...
Offline
To Ja taki moment miałem dzisiaj na uczelni siedzę wykład nuda, kumpel daje mi laptopa no i puszczamy 5 ep. Onegai Teacher. Koniec odcinka a ja wstaje i krzyczę :K[cenzura]A CZEMU, CZEMU JEJ NIE PRZELECIAŁ, MÓGŁ JĄ CHOCIASZ POCAŁAOWAĆ!!! I tu wykładowca patrzy się krzywo, kumpelka mówi że mnie nie zna
Ja zacząłem się śmiać sam z siebie a mój kumpel chwycił doła na godzinę(jest Hentai-maniakiem i takie rzeczy przezywa strasznie).Wiem jedno 6ep. OT zobaczę jutro i to w domu;)
A i to musze powiedzieć ten chłopak z OT to jeden z tych bohaterów co niema klapek na oczach, stara się ,ale mu nie wychodzi, nie wiem co dalej ale może mu się uda.
Offline
to nie moja historia tylko kumpla ale ja napisze bo zwala z niej :D
Kumpel mieszka we Władysławowie i studiuje w Toruniu wiec przyjezdza do mnie prawie co tydzien na weekend do Włocławka zeby przekimac z soboty na niedziele i czasami na poniedzialek. On ma taki problem ze idzie zawsze spac tak okolo 4;30 a pociagi ma o 7:00 czyli malo snu. Pewnego razu mial pociag o 8;07 do Torunia a wstal o 7:45 i wyszedl odemnie o 7:55 czyli dobrze(jakis kilometr odemnie do dworca) i szedl sobie normalnie i na dworcu byl o 8:03 czyli kilka minut do pociagu. Jak dochodzi o kasy i mowi ze chce taki i taki bilet to kasjerka mowi ze wlasnie odjechal o 8:04 a mial o 8:07 czyli odjechal wczesniej.Jak wychodzil z dworca luknol na ten wielki zegra co jest na kazdym dworcu i bylo 8:05 czyli podchodzi znowu do kasierki i mowi ze jest 8:05 i sa dwie minuty do pociagu czyli powiniem byc a ona nato z takim tekstem
" synku ten zegar sie spoznia o 4 minuty wIec masz pecha a nastepny bedzie dopiero o 11:30 "wiec przyszedl do mnie i czekalismy na ta godziene
Jak byla godzina 11:00 to wlonczyl sobie odcinek blech'a 72 zeby go obejrzec bo jeszcze nie ogladal i jak skonczyl to byla godzinna 11;20 czyli cool. No i idzie na dworzec a ona mowi mu ze pociag wlasnie znowu odjechal a byla godzinna 11:27 :D
No to on do niej
"to sobie ku**a naprawcie ten zegarek bo sie spoznia" :D
a kasierka na to
"to nie moj obowiazek i kazala mu odejsc od kasy bo wezwie ochronne " :D
Kumpel byl tak wk[cenzura]ony ze na nastepny pociag ktory byl o 14:25 wyszedl odemnie o 14;00 zeby sie nie spoznic :D i dopiero wtedy zdazyl na niego
A w domu byl dopiero o 17;00
Jak pech to pech ja do dnia dzisiejszego mam z niego zwale :D:D:D
Offline
no ja mialem taka akcje w mzk jade sobie oczywiscie na stojaco i patrze a tu koles po 40 sziedzi kolo mnie i se w nosie dlubie nie zwracajac uwagi na nic az w pewnym momencie wyciagna taka duza grode i sie rozglada gdzie to wytrzec i nie zgadniecie gdzie to wytarl w moja reke myslalem ze sie tam na miejscu zerzygam
Offline
MUAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA , Owned = DDDDDD
Offline
To teraz ja.
Najśmieszniejsze co sobie przypominam to jak kręciliśmy w szkole oraz po szkole z kumplami filmiki matrixowe. Włącznie ze spadaniem z toi-toia na kumpla, podnoszenia za gradło przy ścianie czy wrzucaniem do kosza na śmieci. I podczas jednej ze scenek, jak "dusiłem" kupla właśnie (było piękne ujęcie), to do ubkacji szkolnej (gdzieśmy tą scenę kręcili) weszła nauczycielka. Możecie sobie wyobrazić jej minę gdy zobaczyła dziesięciu chłopa, jeden z kamerą, dwóch z latarkami (oświetlenie) i jeszcze dwóch- a jeden trzyma za gardło drugiego. (reszta to była widownia) Cudem uniknęliśmy sesji u pani psycholog ^^
Inna: Czasem z moim jednym kumplem nam odbija (a obaj jesteśmy fanami FF i ogólnie walk na miecze) i ni z tego ni z owego zaczynamy się bić (niby to na miecze, znaczy rękoma ale jak mieczami), blokować, kontrować itp. Raz nas poniosło na lekcji Polskiego (myślałem że skontruje i skończy, a tu nagle na mnie grad ciosów poleciał więc musiałem się bronić ^^), aż krzesła poprzewracaliśmy.
O bitwie (i to takiej poważnej) z Leonem z drugiego mógłbym napisać jakąś epopeję. Wyglądało to tak- on strzelał z okna, my z chodnika (w okno). Czym? WSZYSTKIM! Przez jajka (powiesił sobie na oknie nawet pędzelek- podobny tym się dobrze zmywa żółtko z szyb), krzysie (napoje xP), pomidory, nesquik, na arbuzie (!) kończąc. Trzeba było zrobić zdjęcie pobojowiska...
Offline
Kolonie rok 2002... jestem z kumplem z ktorym bywam na koloniach od 10 lat ; ] no i coz od poczatku jeden gosc nam mowiac krotko no no no , moze ja to uprosze nie lubilismy go : P my i caly nasz pokoj --;;' no to pewnej nocy mielismy go kocówami pomaścić ^^ , oczywiscie kazdy wiedzial ze ma lozko kolo drzwi no to 7 chlopa wyszlismy z pokoju w nocy kazdy z KOCÓWKĄ i to trwalo moze 10 sec nie widzialem co i nie widzialem co sie dzieje jak optworzylismy drzwi wbieglismy i ze 100uderzen KOCÓWA KAZDY BIL W TE LOZKO KAZDYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY gdzie popadnie i do swoejgo pokoju , nastepnego dnia sie budzimy patrzymy KOLES CALY I ZDROWY a jeden rubasek co byl z nim pokoju jedno wielkie LIMO na glowie ... ( potem sie dowiedzialem ze sie lozkami zamienili :D:D:D ) myslalem ze skonam ze smiechu
Offline
johny_lennon: lol, ja bym manemu tak nawtykal lub naj[cenzura] :<
Mi sie przypomina, jak wpadam do autobusu i jedziemy na turniej pilki noznej z kumplami, wchodze do autobusu (po schodach w gore) i upadlem na siedzonko nikogo nie bylo rekoma sie podparlem, wstalem i autobus wyruszl z 'koryta' to do tylu polecialem... jebut w manego on o szybe, szyba popekala (widac bylo), a many do mnie z pyskiem, ja [cenzura nałożona przez moderatora] do niego zeby sie opanowal i mowie przepraszam, a ten dalej:
-k[cenzura], zara tak ci ryja roz[cenzura] etc. etc. co ty se wyobrazasz k[cenzura] malolacie jeden ....
no to ja juz nie wytrzymalem wyj[cenzura] mu bombe, ten mi oddal po zebrach i jedno, kumpel podbiegl i many caly pokrwawiony lezy na ziemi wychodzimy na luzie wszyscy oO, nasza pani od W-F tak rozpaczala, panikowala, ze do dzisiaj mam nie grac niby w skladzie.... ale juz gralem i tak
Takich akcji moge duzo wymieniac, gdzie bijatyczk byly, ale o pewnych rzeczach sie nie rozmawia, wiec to jedyna pechowa akcja z bijatyka jaka moge powiedziec Jezeli to ktos z was (watpie) to kontakt gg z checia moge sie ponownie spotkac
Ostatnio edytowany przez taipan (2006-04-18 01:18:02)
Offline
Co mnie razi, to to, że się kumpel wwalił w pojedynek. Gdzie święte zasady walki.
Skoro o pojedynkach to i ja miałem z tym śmieszne przypadki. Jestem zagorzałym pacyfistą.
Szliśmy z kolegami przez centrum na jakąś dyskotekę. Kolega miał wtedy chyba osiemnaste urodziny. No i zaczepiła nas grupa w skład, której wchodziło 3 agresywnych jegomościów. No i niestety nas zaczepili. Zgodnie ze świętymi prawami pojedynku wystawiliśmy z ekipy trzech. Mimo, że nie byłem wytypowany to ja gonga wyrwałem i to w sposób dość śmieszny, gdy to kolega pod wpływem alkoholu zachwiał się cudem unikając prostego przyjąłem go ja stojący bardzo blisko jego pleców. Nie wiem czemu staliśmy w takim zwarciu. Pamiętam nawet krew mi nie poszła.
Przypadek numer dwa. Chamskie zachowanie mojej klasy, która to postanowiła, że uciekniemy wszyscy razem. Nigdy nie inicjuję z nimi takich akcji, bo zawsze są w nich do niczego. Skoro zaproponowali to poszedłem. Wpadam na drugi dzień, a wychowawczynię mam srogą na wagary i słuchamy jej wykładu i standardowego pytanie, gdzie byliście/co robiliście? etc. No i mówi kto pierwszy mi powie. Patrzę nikt. No to ręka w górę i mówię, że chciałbym zabrać glos w tej sprawie jako pierwszy. No i mówię, że poszedłem do domu. Dała mi kazanie (około 15 minut). No i pyta następnych, a oni po kolei wstają i dają usprawiedliwienia. To było przykre. Wraz ze mną przyznało się z 5 osób. Strasznie mnie to ubodło i straciłem wiarę w tych ludzi, którzy zachęcają, a później odwracają się plecami kombinując jak tu wymigać się od konsekwencji. Jakby ciężko było się przynać.
Potraktujmy to jako zagadnienie niesprawiedliwości społecznej.
"Dla ludzkich zachowań nie mam nic poza życzliwością i nic poza śmiechem na pocieszenie bliżnich"
John Irving, "Świat według Garpa"
Offline
Akurat dla mnie sytuacje z bijatykami w autobusach nie są śmieszne. Kiedyś jak wracaliśmy wieczorem z miasta to brat z kolegą zaczepiani przez jakiś koleśi opdpyskowali i skończyło sie o nie za ciekawie bo jedyną osobą uderzoną byłam ja i od tego czasu mam "lekki" uraz
"Chodź, poluj ze mną. Zostaw ból i bądź znowu wolny. Tu każdy czas jest teraźniejszością i wybór należy do ciebie. Wilki nie mają króla."
Offline
no teraz cos zabawnego
to mial miejsce w liceum na zajeciach juz nie pamietam jakich nauczycielka poprosila mnie i kumpla zebysmy przezniesli lawke. No to my na to ze nie ma problemu. Gdzie my nie bylismy z ta lawka z 2 pietra na parter z parteru na 1 ,prze piwnice ja nieslismy, bylismy z nia na strychu, nawet na naszym basenie i tak nam zlecialo 45 min. Wracamy do klasy a nauczycielka taki zdziw i mowi przecierz wam ta lawke kazalam przeniesc do sasiedniej klasy a was nie bylo prawie 45 min
Offline
Kobiete biją? Nie ładnie.
Ja miałem historie jak byłem mały(6 lat chyba). Jadę sobie na rowerze a przede mną była piaskownica, a za mną na ławce siedział mój ojciec. No i jade i mu macham. W końcu zawaliłem w tą piaskownicę i wylądowałem z rowerem w środku.:P
Ostatnio edytowany przez B4RT3K (2006-03-21 01:01:28)
Offline
Ile ja miałem prze.... akcji tego nie zliczę xP Przytoczę jedną, która właśnie mi przyszła na myśl[hehe]
Odmienny stan świadomości;) Łażę z kumplami po okolicy. Zaszliśmy do Radzionkowa, skąd postanowiliśmy jechać autobusem numer 73 na osiedle. Czekamy na przystanku na busa (koło 22.oo było, więc ciemnica), w końcu podjeżdża. Wbijamy do niego, siadamy i po jakimś czasie zaczynamy zastanawiać się dlaczego Pieniek nie wsiadł z nami do autobusu. Gwoli wyjaśnienia Pieniek był czerwoną skrzynką po butelkowym tyskim, służącym za podstawkę pod słoik:P Sprawdzamy co to za bus, oczywiście nie był to nasz, tylko 173 jadący na Świerklaniec. Pominę dociekania dlaczego Pieniek nas nie uprzedził, że to nie ten bus Dojechaliśmy na Świerkol, skąd oczywiście nie było żadnego busa powrotnego, więc pociśliśmy z buta na Sójcze. Około 2,5 godziny zasuwania z buta do domu, oczywiście okrężną drogą, bo pomyliliśmy skręciliśmy tam, gdzie nie trzeba było. Po drodzę trafiliśmy na jakiś cepeen. Piwo nigdy tak dobrze nie smakowało jak wtedy:D Dalej trafiliśmy na sklep z cegówkami i innymi dachówkami. Przed nim stał stojak, na którym były wystawione przykłady tychże towarów. Nie wiele myśląc zabraliśmy ze sobą Pana Cegłę[okej] i wróciliśmy do domów.
Nie wiem jaką reakcję wywoła to u Was, ale każdy któremu o tym mówiłem miał niezłą bekę, szczególnie z Pieńka i tego jak nas wystawił[hehe]
Takich dziwnych akcji Toważystwo Wzajemnej Halucynacji ma na pęczki[szpan]
myhandhelds.pl - tam robię recki gier na Vitę i Switcha, zamiast tłumaczyć animu :V
Zakupy na Play-Asia $3 taniej z kodem MYPSVITA
Offline
Akurat dla mnie sytuacje z bijatykami w autobusach nie są śmieszne. Kiedyś jak wracaliśmy wieczorem z miasta to brat z kolegą zaczepiani przez jakiś koleśi opdpyskowali i skończyło sie o nie za ciekawie bo jedyną osobą uderzoną byłam ja i od tego czasu mam "lekki" uraz
To mężczyźni (albo raczej chłppaczki jak się tak zachowują) się biją a dziewczyna obrywa?! Nie... Buster naostrzony, jeszcze Subacha naładuję i jadę. Dawaj adresy.
Apropo Bustera, na obozach (tam gdzie jeździłem) normalką były walki na miecze (specjalnie przygotowywane patyki- to już niemal tradycja tam taka się utworzyła) czy noże...
Offline
no ja mialem taka akcje w mzk jade sobie oczywiscie na stojaco i patrze a tu koles po 40 sziedzi kolo mnie i se w nosie dlubie nie zwracajac uwagi na nic az w pewnym momencie wyciagna taka duza grode i sie rozglada gdzie to wytrzec i nie zgadniecie gdzie to wytarl w moja reke myslalem ze sie tam na miejscu zerzygam
W moim przypadku odrazu by dostal strzalke w banke.
Offline
To mężczyźni (albo raczej chłppaczki jak się tak zachowują) się biją a dziewczyna obrywa?! Nie... Buster naostrzony, jeszcze Subacha naładuję i jadę. Dawaj adresy.
No to się nazywa pech. Sama nie wiem jak to się stało bo to była za szybka akcja, ale przez kilka dni ślady były widoczne
Normalnie gdybym nie była w zbyt dużym szoku to bym oddała
"Chodź, poluj ze mną. Zostaw ból i bądź znowu wolny. Tu każdy czas jest teraźniejszością i wybór należy do ciebie. Wilki nie mają króla."
Offline