Nie jesteś zalogowany.
No właśnie. Kończą mi się pomału lektury, dlatego mam pytanie: czy zna ktoś dobre książki w stylu serii tv takich jak Battlestar Galactica i Space Above and Beyond?
Uprzedzając odpowiedź Obiwanashinobiego "zna" od razu dodam: jak zna, niechaj poda
Czyli chodzi o sf, gdzie sobie latają floty i biją się z innymi flotami, najlepiej w blasku beam cannons GTVA Colossusa i w cieniu Mothershipa, a za głównymi bohaterami podąża Shrike - to tak w kwestii ogólnego klimatu. Mogą być książki niewydane w Polsce, ale muszą być wydane po angielsku Z góry dziękuję.
Offline
Powtórzę się: "Księga nowego Słońca" ("The Book of the New Sun") Gene'a Wolfe'a (http://en.wikipedia.org/wiki/Gene_Wolfe). 5 tomów. Wątek Eksploracji Przestrzeni Kosmicznej na Pokładach Wielkich Okrętowców jest tam rozwinięty dopiero w piątym tomie, ale za to z należytym rozmachem. Tego cyklu po prostu nie wypada nie znać, jeśli czytuje się SF. Szkoda każdego dnia życia sprzed zapoznania się z tym dziełem. Spolszczenie Arkadiusza Nakoniecznika jest prawie doskonałe.
Jeżeli chodzi o taką klasyczniejszą space operę z naciskiem na łuzganinę w kosmosie, to wumi_szoda pewnie podsunie więcej propozycji.
P.S. Właśnie wpadłem na genialny w swej prostocie pomysł przeczytania "Księgi..." w oryginale. Tyle razy czytałem polski przekład, że powinienem przebrnąć przez całość bez bólu.
P.P.S. Znalazłem w Wikipedii (link do hasła podałem powyżej) takie coś: 'Although not a best-selling author, Wolfe is highly regarded by critics and fellow writers, and considered by many to be one of the best living science fiction authors. Indeed, he has sometimes been called the best living American writer regardless of genre. Award-winning science fiction author Michael Swanwick has said: "Gene Wolfe is the greatest writer in the English language alive today. Let me repeat that: Gene Wolfe is the greatest writer in the English language alive today! I mean it. Shakespeare was a better stylist, Melville was more important to American letters, and Charles Dickens had a defter hand at creating characters. But among living writers, there is nobody who can even approach Gene Wolfe for brilliance of prose, clarity of thought, and depth in meaning.".' (osobiście kojarzę zacytowanego Swanwicka głównie z opowiadania "Dogfight" napisanego wspólnie z Gibsonem).
Coś w tym jest. Nie przychodzi mi do głowy nazwisko żyjącego pisarza angielskojęzycznego, którego ceniłbym wyżej niż Wolfe'a. Gościu praktycznie zagania do budy skądinąd zasłużonych kolegów po piórze.
P.P.P.S. Tym, że bibliografie podają "Urth Nowego Słońca" ("The Urth of the New Sun") jako odrębne dzieło, nie należy się zbytnio przejmować. Spokojnie można uznać ją za tom piąty "Księgi..." (jako taki wydana została w Polsce).
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2006-09-12 16:40:56)
Offline
starwars
Offline
Ale ze starwarsowych ksiÄ Ĺźek za najlepsze mam te autorstwa Michaela A. Stackpole'a (o Eskadrze ĹotrĂłw - zob. http://en.wikipedia.org/wiki/Rogue_Squadron - chociaĹźby). Inni autorzy nieraz siÄ spisywali tak sobie.
Offline
Nie wiem czy to co wymieniÄ podpada pod proĹbÄ Freemana, ale David Weber stworzyĹ dwa cykle: "Honor Harrington" i wraz ze Steve'm White'm seriÄ "Starfire".
W obu wypadkach starcia flot w kosmosie i rozgrywki polityczne sÄ
na pierwszym planie.
Ostatnio edytowany przez Anaka (2006-09-12 17:14:16)
Offline
Poleciłbym te:
Joe Haldeman
Wieczna wojna (The Forever War)
Robert A. Heinlein
Kawaleria kosmosu (Starship Troopers)
Harry Harrison
Seria o Stalowym Szczurze (Stainless Steel Rat)
Stalowy Szczur (The Stainless Steel Rat, 1961)
Zemsta Stalowego Szczura (The Stainless Steel Rat's Revenge, 1970)
Stalowy Szczur ocala świat (The Stainless Steel Saves the World, 1972)
Stalowy Szczur i piąta kolumna (The Stainless Steel Rat Wants You, 1978)
Stalowy Szczur na prezydenta (The Stainless Steel Rat for President, 1982)
Narodziny Stalowego Szczura (A Stainless Steel Rat is Born, 1985)
I ty możesz zostać Stalowym Szczurem (You Can Be the Stainless Steel Rat, 1985)
Stalowy Szczur idzie do wojska (The Stainless Steel Rat Gets Drafted, 1987
Stalowy Szczur śpiewa bluesa (The Stainless Steel Rat Sings the Blues, 1994)
Stalowy Szczur idzie do piekła (The Stainless Steel Rat Goes to Hell, 1996)
Stalowy Szczur wstępuje do cyrku (The Stainless Steel Rat Joins the Circus, 1999)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Obawiam się, że książki o Stalowym Szczurze dość odległe są od kosmicznej batalistyki (ale ponieważ "Księga Nowego Słońca" może się z początku wydawać nie bardzo na ten temat, nie będę się czepiał).
Offline
Od siebie dodam że na necie mozna dostać angielski przekład trylogii Crest of the Stars, autorstwa Morioki, wiem że wielu osobom nieodpowiada czytanie z komputera, ale wg mnie jesli ksiązka jest niezła to i to przeboleją, a zapewniam Ta książka jest niezła (i to że uwielbiam anime powstałe na jej podstawie nie ma tu nic do rzeczy...)
Ostatnio edytowany przez opcy (2006-09-12 17:38:59)
To nieprawda że nie ma ze mnie porzytku... zawsze moge służyć jako zły przykład
Offline
Oki, dziękuję za wszystkie odpowiedzi dotychczasowe. Trochę sprecyzuję pytanie - jakieś dobre, mniej znane pozycje, bo te co na razie padły, to w dużej części kanon Star Wars odpada, bo chociaż filmy bardzo lubię, to wersje książkowe jakoś mi nie podchodzą. Osobiście uważam, że Stalowy James Bolivar
najlepiej się zaprezentował w pierwszym tomie, a później, to już było... różnie.
No jak tak chwalisz te Księgi, Obiwanshinobi, to chyba zerknę, chociaż zaczynałem już kilka książek Wolfa, i przez żadną nie przebrnąłem niestety. Ja osobiście na pewno wyżej cenię Gibsona, Carda, Simmonsa (właśnie połknąłem praktycznie na raz cały Hyperion Cantos - coś wspaniałego, kiedy ktoś to sfilmuje???) czy Stephensona.
A co jest w czterech pierwszych tomach "Ksiąg"?
Z góry dziękuję za następne propozycje (w określonej przeze mnie w pierwszym poście tematyce
Ostatnio edytowany przez Freeman (2006-09-12 17:41:09)
Offline
Ja bym polecił książki braci Strugackich. Można właściwie powiedzieć, że układają się w swego rodzaju spejs operę. Co prawda bohaterowie raczej nie palą do siebie z blasterów i nie mierzą, kto ma dłuższy statek, więc może dla fanatycznych wyznawców gatunku rzecz będzie mało atrakcyjna, ale warto moim zdaniem zerknąć, jak ktoś nie zna.
A z zupełnie, ale to zupełnie innej beczki, to C.J. Cherrych "Przybysz" i jego kontynuacje do przyjęcia są (choć klasyczne spejs opery tejże autorki wydały mi się dość głupawe).
I jeszcze Jamesa White'a "Szpital kosmiczny" przyszedł mi do głowy (to coś akurat dla fanów nadprzestrzeni i po niej peregrynacji).
Offline
Harry harisson pisze napewno bardzo dobre książki. Jego autostwa polecam , Planety Śmierci, chociaż tam masz mało bitew toczących sie w przestrzeni kosmicznej.
Osobiście preferuje ksiązki Stephana Baxtera z powodu braku nieścisłośći pod względem fizycznym .Niestety do tej pory przeczytałem tylko dwie jego książki - "Czasopodobna nieskończoność" oraz "Pierścień". Jeżeli ktoś lubi/lubił fizyke
to powinno mu podejść .
Offline
Jeszcze do głowy mi przyszła, żeby dodać polski rodzynek do tego jakże wspaniałego sf tortu, "Misja Ramzesa Wielkiego" Konrada T. Lewandowskiego. Książka zawiera co prawda potężną łyżkę dziegciu, w postaci plastycznych opisów stosunków, ogólnie mówiąc, interpersonalnych (bez których to opisów akcja raczej by zyskała) ale mimo to jest dosć ciekawa.
Offline
Bijcie mnie, ale do polskiej literatury "popularnej" mam stosunek podobny, jak do polskiego "popularnego" kina...
Offline
No jak tak chwalisz te Księgi, Obiwanshinobi, to chyba zerknę, chociaż zaczynałem już kilka książek Wolfa, i przez żadną nie przebrnąłem niestety. Ja osobiście na pewno wyżej cenię Gibsona, Carda, Simmonsa (właśnie połknąłem praktycznie na raz cały Hyperion Cantos - coś wspaniałego, kiedy ktoś to sfilmuje???) czy Stephensona.
A co jest w czterech pierwszych tomach "Ksiąg"?
Carda nie cenię w ogóle. Przeczytałem dawno temu "Grę Endera", "Mówcę Umarłych" i to jakieś trzecie z kolei coś, czego tytułu nawet nie pamiętam (a zwykle zapamiętuję takie rzeczy). Teraz bym nie zdzierżył (podobnie było z tzw. "prozą iberoamerykańską").
Gibson, to mógłby pisać teksty zespołowi Dżem, a może lepiej zespołowi Pearl Jam (byłoby po angielsku, a słuchając obcojęzycznych piosenek łatwiej udawać przed samym sobą, że nie rozumie się tekstu). Czytając jego prozę miałem wrażenie, jakbym wysłuchiwał czyjegoś użalania się nad sobą.
W czterech pierwszych tomach "Księgi Nowego Słońca" jest, między innymi, fresk świata sporządzony z po chu?u fest rozmachem, ale poza tym jest tam (ogromnie) dużo innych rzeczy. To takie co się zowie opus magnum (z naciskiem na "magnum"). Jesteś drugą osobą, która przyznała mi się do trudności z czytaniem prozy Wolfe'a (gwoli ścisłości - stanowicie mniejszość). Pojęcia nie mam, w czym tkwi problem. Spróbuj najpierw przeczytać "Pieśń łowców" (w tomie "Śmierć Doktora Wyspy"), bo to krótkie. Bardzo polecam przekłady Arkadiusza Nakoniecznika (nawet, jeśli czytasz swobodnie beletrystykę po angielsku, z książkami Wolfe'a trzeba sobie uważać - łatwo przegapić w tekście jedną jedyną uwagę, która sporo wyjaśnia i zostać z ważeniem, że "coś jest nie tak"). Totalny gotycyzm.
Książki Strugackich prawie na pewno wydawano po angielsku, ale polecam kanoniczne spolszczenia Ireny Lewandowskiej. Ostatnimi czasy, zupełnie bez sensu, wydano jakieś denne nowe przekłady dzieł Strugackich, spolszczonych przedtem znacznie lepiej. Należy polować na stare wydania.
Bijcie mnie, ale do polskiej literatury "popularnej" mam stosunek podobny, jak do polskiego "popularnego" kina...
Konrad T. Lewandowski to literacki kaszaniarz z własną głową nie napiszę gdzie, ale "Misja Ramzesa Wielkiego" nawet się mu udała (mimo łyżki dziegciu, owszem, pokaźnej).
P.S. Strugaccy to nie Polacy, tylko Ruscy, jakby kto nie wiedział.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2006-09-12 20:27:30)
Offline
Bijcie mnie, ale do polskiej literatury "popularnej" mam stosunek podobny, jak do polskiego "popularnego" kina...
Tak na wszelki wypadek, żeby nie było nieporozumień. Strugaccy to Rosjanie.
Offline
Otóż to.
Offline
Freeman napisał:Bijcie mnie, ale do polskiej literatury "popularnej" mam stosunek podobny, jak do polskiego "popularnego" kina...
Tak na wszelki wypadek, żeby nie było nieporozumień. Strugaccy to Rosjanie.
Dziękuję bardzo.
@Obiwanshinobi - ja znam jeszcze kilka osób, które też Wolfa niespecjalnie lubią Nawet nie tyle nie lubią, co tak jak ja - po prostu nie czytają, bo ich nie (umiał) zainteresował(ć) widocznie. Może z tych samych powodów, dla których nie lubisz Gibsona czy Carda?
Anyway, wróćmy do tematu.
Ostatnio edytowany przez Freeman (2006-09-12 20:44:53)
Offline
A jeśli miałbym polecić coś naprawdę wyjątkowego z polskiej fantastyki ostatnich 15 lat, to dwa opowiadanka Marka S. Huberatha "Spokojne słoneczne miejsce lęgowe" oraz "Maika Ivanna". W mojej opinii wybijają się ponad światową przeciętność. Oba spełniają również kryteria spejs opery.
A O.S. Card, to nie tyle nie potrafił zainteresować, co raczej potrafił skutecznie swoje pisarstwo obrzydzić. Tak było w moim przypadku przynajmniej.
Ostatnio edytowany przez wumi_szoda (2006-09-12 20:56:29)
Offline
Osobiście preferuje ksiązki Stephana Baxtera z powodu braku nieścisłośći pod względem fizycznym .Niestety do tej pory przeczytałem tylko dwie jego książki - "Czasopodobna nieskończoność" oraz "Pierścień". Jeżeli ktoś lubi/lubił fizyke
to powinno mu podejść .
Zgadzam się za tobą! W jego ksiązkach nie ma nieścisłości bo on sam w latach 90 przeszeł pomyślnie wszystkie testy aby zostać astronautą - jadnak zamiast polecieć w kosmos został pisarzem.
Wydał chyba jeśli dobrze się orientuję 11 powieści S-F. troszkę zaspileruję
Prym w nich wiedzie tajemnicza rasa zwana xeelee. Ziemia zostaje dwukrotnie podbita i dwukrotnie też odzyskuje nipodległość. masa nowych cywilizacji, każda inna, z różnymi technologiami i swoją własną, odmienną od naszej kulturą i podziałem władzy.
Najstarszym i najbrdziej rozwiniętym gatunkiem jest wspomniana przezemnie xeelee.
Nieprzeczytałem wszystkich jedgo pozycji ale z tych co udało mi siezobyć najlepsza jest moim zdaniem "Pierścień".
Musimy stawić czoła procesowi wygasania słońca. Mamy wiele kolonii ale zagrożona zostaje nasza najważniejsza rodzinna planeta - Ziemia. Nie powiem czemu ono gaśnie bo byście się dopiero zdziwili
Aha, tytułowy pierścień jest kosmiczną budowlą - już wyobrażenie sobie go budzi silne emocje.
Offline
To ja jeszcze dodam że sprawdzałem jego ksiązki z encyklopedią w ręku i w niczym nie ściemniał . To powoduje że świat przyszłości w jego książce zyskuje na realności.
Offline