Nie jesteś zalogowany.
A czy to była ich dobrowolna konstytucja czy ktoś im kazał zawrzeć tam takie słowa ?
Offline
A czy to była ich dobrowolna konstytucja czy ktoś im kazał zawrzeć tam takie słowa ?
Zdaje się, że Konstytucję Trzeciego Maja uchwalono w drodze zamachu stanu (tak pamiętam z lekcji historii). Czy wobec tego "była to nasza dobrowolna Konstytucja", czy ktoś kazał "nam" (cokolwiek to znaczy) zapisać w niej to, co w niej niej zapisano?
Jeśli wierzyć Ruth Benedict, Japończycy (nie władze Japonii, tylko po prostu ludzie) gremialnie pogodzili się z klęską właściwie natychmiast po radiowym wystąpieniu cesarza, w którym wezwał on naród do złożenia broni. Potem zasadniczo władze dogadywały się z Amerykanami.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2006-10-11 21:22:04)
Offline
Japonia już dawno temu mogła być atomową potęgą ale z jakichś powodów nie chciała.
Chyba własnie dlatego bo nie ma powodu.
To jest dobre
Coś jak "Niemcy po wojnie mogli nie wpuszczać aliantów i sowietów do Berlina, ale z jakichś powodów wpuścili"
Offline
Konstytucje Japonii napisano po jej kapitulacji w czasie 2 wojny światowej, ale amerykanie jako zwyciężczy dodali do niej swoje trzy grosze. Jednym z jej haczyków jest to że Japonia nie może posiadać żadnej broni ofensywnej a jedynie defensywną.
Offline
To jest chyba najbardziej nieostra definicja, jaką stworzono w dziejach świata. W jej świetle definicją broni jądrowej, gdyby się okazało, że Japonia takową posiada, byłoby: "defensywna broń jądrowa jest to taka broń jądrowa, którą zrzucamy na siebie".
Ostatnio edytowany przez Freeman (2006-10-11 21:29:08)
Offline
do Ĺźadnej wojny nie dojdzie --;;' bo U.S.A zmiecie North Korea w proszek ; ( - Stany Zjedonoczone trzymajÄ wszystkie paĹstwa majÄ ce popÄd do wojen w SZACHU. moĹźe Korea Wygra zdoĹa wygraÄ bitwe ale Wojne napewno nie --;;'
wiec Peace.
Ostatnio edytowany przez Tion (2006-10-11 21:30:05)
Offline
Dla mnie sytuacja jest patowa.
Przedstawię swój punkt widzenia: Korea rzeczywiście zrzuca bombę na Japonię (gdzieś na obszar mało zaludniony, blisko morza), potem informacja, że to był "nieszczęśliwy wypadek". Japonia żąda zdecydowanych działań od ONZ, jednak państwa członkowskie nie wypracowują jednomyślnego stanowiska. USA nie angażuje się na skutek obaw przed pogorszeniem swojego wizerunku i/lub utożsamiania z państwem okupacyjnym (Stany od zakończenia II Wojny Światowej brały udział w ponad 50 interwencjach zbrojnych na terenach obcych państw!).
Mam jedna nadzieję, że nie dojdzie do jakiegokolwiek ataku . Że to kolejna próba zastraszenia ze strony Phenianu. Co gorsza... inne państwa ościenne też mogą rozpocząć pracę nad budową własnej broni atomowej pod pretekstem obrony, a w tamtym rejonie aż roi się od punktów zapalnych, np. Kaszmir czy Tajwan, który leży na chińskim celowniku.
[Edit]: Poprawiłem słówko, które pan wielki Obiwanshinobi raczył wytknąć. No comments
Ostatnio edytowany przez Beavis (2006-10-11 21:59:48)
Offline
Dla mnie nie powinno być sytuacji. W zasadzie to to nie powinien być żaden problem dla społeczności międzynarodowej. Ludzie są, jacy są, jak się nie da po dobroci, to może trzeba inaczej?
W ogóle to czasem mam wrażenie, że największym ludobójcą jest opinia publiczna. No bo taka (hipotetyczna, heh) sytuacja - jakiś kraj A zagraża innemu krajowi B. Ten inny kraj B w związku z tym ostrzega kraj A po czym bombarduje go dywanowo z pn na pd i ora czołgami ze wsch na zach (w cudzysłowiu, ale wiadomo, o co chodzi). Ma takie możliwości, mógł się kraj A zachowywać porządnie i swoje miejsce w szeregu znać. Kto mógł, uciekł po ostrzeżeniu, generalnie po miesiącu jest po wojnie, sytuacja militarna kraju A poniżej granicy możliwości prowadzenia jakichkolwiek działań, straty wśród cywili (relatywnie) niewielkie. Ale tu wkracza opinia publiczna (i podnosi alarm, że w czasie długotrwałych walk na terenie zabudowanym zginęła matka z dzieckiem. W czasie wojny.), w związku z czym państwo B użera się z państwem A miesiące/lata, bodycount większy niż w Hot Shots 2 (zwłaszcza wśród cywili), koszty ekonomiczne wystarczyłyby do wysłania ludzi na Marsa. Niestety problem w tym, że ludzie są nadal zbyt głupi, by w ogóle myśleć o braku opinii publicznej, a przede wszystkim są zbyt głupi, żeby zaprzestać w końcu wojen. A jak byłem mały, to miałem takie piękne marzenia co do XXI wieku...
Offline
Wierz mi, że gdyby było jak piszesz ~Beavis... znaczy zrzucenie bomby i wykręty, że to przypadek, Phenian miałby z leksza pszesrane. Pełna mobilizacja wojsk japońskich, amerykańskich, południowokoreańskich i nie tylko. Cały region poczułby się zagrożony i to już by nie były żarty słowne. W wiadomościach pewnie byłaby oficjalna wiadomość o wejściu z stan pogotowia itp. ale rządy już zaczęłyby cichą ofensywę i pan wielki Kim i jego otoczenie sraliby w majty, jakby wychodzili na dwór, żeby ich przypadkiem w głowę drasnęły jakieś zabłąkane pociski.
"Choć uliczna burda jest ze wszech miar godna potępienia, to nie ma nic złego w energii, jaką wyzwala ona w ludziach" John Keats
Offline
Przedstawię swój punkt widzenia: Korea rzeczywiście zrzuca bombę na Japonię (gdzieś na obszar mało wyludniony, blisko morza)
"Obszar mało wyludniony"? No comments.
Ma takie możliwości, mógł się kraj A zachowywać porządnie i swoje miejsce w szeregu znać.
Japończycy uzasadniali własną agresję na kraje, że tak się wyrażę, ościenne właśnie koniecznością uświadomienia pewnym narodom "ich miejsca". Bardzo ich (Japończyków) podobno dziwiło, że tacy Chińczycy, albo Koreańczycy nie uznają hegemonii Japonii w rejonie za jedynie słuszną.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2006-10-11 21:45:49)
Offline
nie czytałem całego tematu ale powie tak patrząc na stan wysokiej technologii Japońców kto wie co tam bunkrują, jak co przetestują swoje mechy i jakieś letkie pancerze bojowe
Offline
Zgrzyt podsunąłeś mi jeszcze jeden aspekt do omówienia .
Samo wzbogacenie uranu/plutonu nic nie da bez zapakowania go do rakiety i wystrzeleniu w obrany cel. Skąd niby Koreańczycy mięliby wziąść tak wyszukaną technikę? sami na pewno nie są w stanie skonstruować tak wyszukanej elektroniki, techniki laserowej (lub ogólniej mikrofalowej), więc albo kupią od kogoś albo sami zbudują... za 15 lat .
A nawet jeśli już "dorobią" się rozwiązania, to zawsze pozostaje kwestia zestrzelenia (nie wiem czy to najmądrzejsze rozwiązanie, chyba nie) takiego obiektu lub skierowania go w otchłań morskich głębin. Wykluczam tradycyjną metodę bombardowania z samolotu .
Pozostają pewnie jeszcze inne metody ("brudna bomba", itp) ale to już zmartwienie japońskich Służb Wywiadowczych.
Offline
do żadnej wojny nie dojdzie --;;' bo U.S.A zmiecie North Korea w proszek ; ( - Stany Zjedonoczone trzymają wszystkie państwa mające popęd do wojen w SZACHU. może Korea Wygra zdoła wygrać bitwe ale Wojne napewno nie --;;'
wiec Peace.
To, ze do zadnej wojny na pewno nie dojdzie to zgoda - ale z innego powodu:D.
Ameryka nie pojdzie do Korei Polnocnej, bo nia ma po co - po ok.40 milionow szkieletow??
Tam przeciez nie ma ropy, wiec sie nie oplaca.
Offline
mam nadzieje ze najpierw skoncza mange naruto przed atakiem:P Jouk
Offline
Dla mnie sytuacja jest patowa.
Przedstawię swój punkt widzenia: Korea rzeczywiście zrzuca bombę na Japonię (gdzieś na obszar mało zaludniony, blisko morza), potem informacja, że to był "nieszczęśliwy wypadek". Japonia żąda zdecydowanych działań od ONZ, jednak państwa członkowskie nie wypracowują jednomyślnego stanowiska. USA nie angażuje się na skutek obaw przed pogorszeniem swojego wizerunku i/lub utożsamiania z państwem okupacyjnym (Stany od zakończenia II Wojny Światowej brały udział w ponad 50 interwencjach zbrojnych na terenach obcych państw!).
Ty wierzysz w to co napisałeś?? Czy se jaja robisz??
Jeśli Korea Pułnocna zrzuci bombe na Japonie to będzie to równoważne z wypowiedzeniem wojny. Tektsy typu nieszczęśliwy wypadek będą se mogli Koreańczycy wsadzić w dupe, Japończycy zaatakują Koreańczyków rakietami, bombowcami i innym sprzętem jaki posiadają. Ogulnie to oznacza wojne bo nie wyobrażam sobie innej sytułacji.
Konstytucje Japonii napisano po jej kapitulacji w czasie 2 wojny światowej, ale amerykanie jako zwyciężczy dodali do niej swoje trzy grosze. Jednym z jej haczyków jest to że Japonia nie może posiadać żadnej broni ofensywnej a jedynie defensywną.
Nieznam Japońskiej konstytucji ale jaki to ma niby haczyk?? Każda broń może służyć do obrony, głowica atomowa również. Przykład, atakuje nas Korea więc my przypiepszamy w główną baze sił zbrojnych Korei atomówkom i baju baju puł armi poszło się ... więc użyliśmy głowicy do obrony nie ataku, w sumie nie ma broni do obrony, to w jaki sposób wykorzystuje się dany rodzaj broni/uzborjenia, defensywnie czy ofensywnie zależy od tego jak go wykorzystamy. Pozatym wojna się już tak dawno skończyła że gdyby Japończyką nie podobała się konstytucja to by ją zmienili i na pewno nie pytali by sie nikogo o zgode a USA to już w szczegulności.
Ostatnio edytowany przez Feniks_Ognia (2006-10-11 23:26:09)
Offline
Ty wierzysz w to co napisałeś?? Czy se jaja robisz??
Równie dobrze mógłbym spytać o to samo Ciebie . Dla mnie Twój scenariusz jest tak samo mało realny, jak mój dla Ciebie - wypowiedzenie wojny drugiej stronie to nie są jakieś gangsterskie porachunki, gdzie górę biorą emocje.
A bomba atomowa wcale nie musi mieć tak dużej siły rażenia jak ta zrzucona na Japonie podczas II Wojny Światowej. Miałem na myśli coś w stylu wybuchu na małą skalę - bez strat wśród cywilów lub w bardzo ograniczonym stopniu. Tak pewnie wszyscy pomyśleli od razu od Tokio .
BTW. Używaj jakiegoś edytora, bo walisz koszmarne błędy
Offline
No i co z tego, nawet jakby ta bomba spaliła tylko las dla mnie to oznacza wojnę. Bomby atomowej nie da się przez przypadek zdetonować, no chyba że ktoś jest Mega Frajerem/Naiwniakiem i wierzy w takie teksty ale Japończycy do takich się nie zaliczają. Po takim czymś co ty nazywasz wypadkiem na Korea posypały by się Japońskie rakiety a armia Japonii ruszyła by na wojnę. To tak jakby ktoś szedł koło ciebie i walnął cię z pięści w głowę a potem powiedział sory chciałem zabić muchę, jak byś zamiast mu oddać poskarżył jego mamie no to twój wybór.
Ostatnio edytowany przez Feniks_Ognia (2006-10-11 23:35:37)
Offline
Po takim czymś co ty nazywasz wypadkiem na Korea posypały by się Japońskie rakiety a armia Japonii ruszyła by na wojnę.
Co najwyżej ichnie Siły Samoobrony ruszyłyby do samoobrony.
Offline
Ale porównanie dałeś :D:D. Czy ty w ogóle wiesz co to wojna? Ilu cywilów w niej ginie? Jaki obraz pozostawia po sobie? Chyba nie, skoro napisałeś, co napisałeś.
Dobra nie będę dalej starał się przekonywać... po prostu nie wierzę w impulsywną, samodzielną reakcję ze strony Japończyków. I poza tym cała ta historia z atakiem Koreańczyków z Północy, dla mnie, mało realna jest - gdyby chcieli faktycznie narobić bałaganu, to działaliby na tyłach (zatrucia wody, awarie elektrowni, bomby-ciężarówki czy innego typu niehumanitarne sposoby), a nie grali w otwarte karty.
Offline
Beavis napisał:Przedstawię swój punkt widzenia: Korea rzeczywiście zrzuca bombę na Japonię (gdzieś na obszar mało wyludniony, blisko morza)
"Obszar mało wyludniony"? No comments.
Freeman napisał:Ma takie możliwości, mógł się kraj A zachowywać porządnie i swoje miejsce w szeregu znać.
Japończycy uzasadniali własną agresję na kraje, że tak się wyrażę, ościenne właśnie koniecznością uświadomienia pewnym narodom "ich miejsca". Bardzo ich (Japończyków) podobno dziwiło, że tacy Chińczycy, albo Koreańczycy nie uznają hegemonii Japonii w rejonie za jedynie słuszną.
No dobrze Beavis napisał, Korea zrzuca bombę na obszar mało wyludniony, czyli gęsto zaludniony, a gdzie są takie, jak nie blisko morza (w przypadku Japonii te rejony są "gęściej" zaludnione
No to w zasadzie każdy agresor od czasów zejścia z drzewa (czy wyjścia z Raju) uzasadniał swoją agresję misją zaprowadzenia porządku na obszarze chwilowo niepoprawnym politycznie. Raczej dziwne, żeby ktoś szedł na wojnę z zamiarem udowodnienia wrogowi, że ten właśnie wróg ma rację, a agresor się myli
Offline