Nie jesteś zalogowany.
To czemu w czasach, gdy gry PC-towe wyraźniej różniły się od konsolowych nie było tego tajemniczego oddziaływania konsol i graczy konsolowych na ogół PC-towych gier?
Bo wtedy gry robiło 4-5 ludzi we własnym garażu. A nawet jak potrzebowali wiekszego rynku to przenosili gry na inne komputery a nie konsole. Teraz rynek konsolowy stał się molochem...regułą są budżety kilkunastomillionowe plus drugie tyle na kampanie promocyjną, a gry są robione przez 60-100 osób. Więc wydawcy boją się inwestować tyle kasy, potrzebują jakiejś, przynajmniej częściowej gwarancji, najprostszą metodą jest wykupienie jakiegoś developera pctowego wraz z prawami do jego gier i przeżucenie tego wszystkiego na konsole.
Na konsole wychodzą czasem gry dziadowskie, ale taki dowcip, jak wymagania sprzętowe Gothica 3 jest nie do pomyślenia.
To fakt. Ale ja ci coś powiem. G3 działa wolno i ma pełno bugów, ale i tak wolę jego niż Obliviona. W najgorzym przypadku zawsze mogę zagrać w grę pół roku później, kiedy i sprzęt będzie mocniejszy i większość bugów naprawiona.
Stwierdzenie faktu, że rynek gier PC-towych podupada nie równa się wykazaniu, że to "wina konsol".
Ja osobiście nie uważam, aby podupadał, a konsole nie winie za stan rynku pctowego, wini je za zniszczenie wielu legendarnych serii PCtowych
Offline
Obiwanshinobi napisał:To czemu w czasach, gdy gry PC-towe wyraźniej różniły się od konsolowych nie było tego tajemniczego oddziaływania konsol i graczy konsolowych na ogół PC-towych gier?
Bo wtedy gry robiło 4-5 ludzi we własnym garażu. A nawet jak potrzebowali wiekszego rynku to przenosili gry na inne komputery a nie konsole. Teraz rynek konsolowy stał się molochem...regułą są budżety kilkunastomillionowe plus drugie tyle na kampanie promocyjną, a gry są robione przez 60-100 osób. Więc wydawcy boją się inwestować tyle kasy, potrzebują jakiejś, przynajmniej częściowej gwarancji, najprostszą metodą jest wykupienie jakiegoś developera pctowego wraz z prawami do jego gier i przeżucenie tego wszystkiego na konsole.
Obiwanshinobi napisał:Na konsole wychodzą czasem gry dziadowskie, ale taki dowcip, jak wymagania sprzętowe Gothica 3 jest nie do pomyślenia.
To fakt. Ale ja ci coś powiem. G3 działa wolno i ma pełno bugów, ale i tak wolę jego niż Obliviona. W najgorzym przypadku zawsze mogę zagrać w grę pół roku później, kiedy i sprzęt będzie mocniejszy i większość bugów naprawiona.
Obiwanshinobi napisał:Stwierdzenie faktu, że rynek gier PC-towych podupada nie równa się wykazaniu, że to "wina konsol".
Ja osobiście nie uważam, aby podupadał, a konsol nie winie za stan rynku pctowego, konsole winne sa sa to zniszczeniu wielu legendarnych serii PCtowych
Offline
Obiwanshinobi napisał:To czemu w czasach, gdy gry PC-towe wyraźniej różniły się od konsolowych nie było tego tajemniczego oddziaływania konsol i graczy konsolowych na ogół PC-towych gier?
Bo wtedy gry robiło 4-5 ludzi we własnym garażu. A nawet jak potrzebowali wiekszego rynku to przenosili gry na inne komputery a nie konsole. Teraz rynek konsolowy stał się molochem...regułą są budżety kilkunastomillionowe plus drugie tyle na kampanie promocyjną, a gry są robione przez 60-100 osób. Więc wydawcy boją się inwestować tyle kasy, potrzebują jakiejś, przynajmniej częściowej gwarancji, najprostszą metodą jest wykupienie jakiegoś developera pctowego wraz z prawami do jego gier i przeżucenie tego wszystkiego na konsole.
I to nazywasz oddziaływaniem gier konsolowych na gry PC-towe? Produkcja gier PC-towych też drożała i drożeje, a maleje opłacalność, bo coraz mniej ludzi gra na PC. Gdyby na PC powstawały w pytę gry, w które miliony będą zapragną grać, toby ludzie wciąż grali na PC. Tymczasem dostają Dooma 3, który na dzień dobry wymagał upgrade'u sprzętu, a grywalnościowo nie różnił się specjalnie od niezliczonych wydanych wcześniej shooterów. Czy zachowawczość Dooma 3 to był skutek Tajemniczego Oddziaływania?
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-02-05 12:21:37)
Offline
I to nazywasz oddziaływaniem gier konsolowych na gry PC-towe? Produkcja gier PC-towych też drożała i drożeje, a maleje opłacalność, bo coraz mniej ludzi gra na PC.
Dokładniej byłoby to nazwać "oddziaływaniem rynku konsolowego'
Pozatym... produkcja gier PCtowych też drożeje, tyle, że kilkakrotnie wolniej niż konsolowych. A secundo...to mit, że coraz mniej ludzi gra na PC, w rzeczywistości gra coraz więcej a rynek się rozwija, po prostu znacznie wolniej niż konsolowy
Offline
Obiwanshinobi napisał:I to nazywasz oddziaływaniem gier konsolowych na gry PC-towe? Produkcja gier PC-towych też drożała i drożeje, a maleje opłacalność, bo coraz mniej ludzi gra na PC.
Dokładniej byłoby to nazwać "oddziaływaniem rynku konsolowego'
Pozatym... produkcja gier PCtowych też drożeje, tyle, że kilkakrotnie wolniej niż konsolowych. A secundo...to mit, że coraz mniej ludzi gra na PC, w rzeczywistości gra coraz więcej a rynek się rozwija, po prostu znacznie wolniej niż konsolowy
Nie mit, a co najwyżej nieścisłe sformułowanie. Można napisać - coraz mniejszy procent ogółu graczy. Wciąż nie widzę związku przyczynowo-skutkowego (tego oddziaływania właśnie), który uniemożliwiałby developerom gier PC-towych tworzenie zaj?bistych gier, wdrażanie nowych pomysłów itd. To jest możliwe, tylko ryzykowne. Tylko że to zawsze było ryzykowne. Te 4-5 osób nie miało gwarancji, że dzieło ich życia dobrze się sprzeda.
Już, kurde, pomijam fakt, że obskurantyzm PC-towych graczy zwraca się przeciwko nim. Przykładem gierka Beyond Good & Evil. Mimo ewidentnej konsolowości, nie miała wad większości konwersji. Zresztą chyba nie była konwersją. Nawet sterowanie myszą i WSAD-em było znośne. Grę powszechnie oceniano bardzo wysoko (jak dla mnie całokształtem mogła się równać z Zeldami) i co? I prawie nikt w to nie zagrał na PC (w każdym razie sprzedaż była marna). Mieli szanse niektórzy poszerzyć sobie horyzonty, nie zżymając się przy tym na jakość konwersji ani nawet nie zaopatrując w pada - i nie skorzystali z tej szansy. Wolą marudzić, że w Gothicach jest plecak bez dna.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-02-05 12:46:13)
Offline
Po części cała sytuacja przypomina początek lat 90-tych i przechodzenie firm z Amigi na pc. Czy pc się z tego wybroni? Wątpię... Główny nacisk będzie nakładany na rynek konsol. Developerzy nie kierują się sentymentem tylko kwestiami marketingowymi - porównanie kosztów itd. Tak było wtedy gdy developerzy odchodzili od Amigi tak jest i teraz. Czy to coś złego? To zależy dla kogo. Dla developera nie
Offline
A ja widzę - więcej, szybciej i pewniej się zarobi tworząc grę na konsolę, a w dodatku nie trzeba się tak wysilać (bo przykładowo nikt nie będzie robił symulatora kosmicznego, tylko kosmiczną strzelankę). Dla mnie to jest proste i oczywiste, nie uważam tego za jakąś spiskową teorię dziejów. Pewnie, że mi się to nie podoba, bo nie mam w co grać, ale cóż, nic na to nie poradzę.
A propos "ogólnego trnedu ludzkości i gier w szczególności": scena z mojego nowego faworyta wśród filmowych gniotów wszechczasów, czyli Węże w samolocie. Jak w każdym filmie o samolotach, obaj piloci muszą zginąć, zanim samolot wyląduje, ale na szczęście zawsze znajdzie się ktoś wśród pasażerów, kto to potrafi. Nie inaczej tutaj, zaszczyt posadzenia Boeinga na ziemię przypadł grubemu Afroamerykaninowi (jaka poprawność polityczna!) ze środowiska tzw. ziomali. Gruby ziom był nadzwyczaj młody, ale jak się okazało, ma już 2000 godzin wylatanych takimi samolotami (jak? gdzie? kiedy?), więc siada za sterami i steruje, pomyka po setkach tych controlsów, zapodaje ziomalskie teksty do kontrolera lotów itp. Po czym okazuje się, że ziom te 2000 godzin lotów to zrobił na grze komputerowej! Z niej się nauczył całej obsługi tego samolotu! Se myślę - jakaś ściema. Ziom ewidentnie nie wygląda na gościa, który siedział tyle czasu przed jakimś symulatorem Microsoftu (żeby akcja miała najmniejszy chociaż cień prawdopodobieństwa), widzę go raczej z padem w dłoni przed GTA. Trafiony - na tę rewelację Samuel L. Jackson (zeszmacony straszliwie) pyta z niewzruszoną miną: "na x-boxie czy PS2?". "PS2" odpowiada ziom. Reszta jest milczeniem.
Ostatnio edytowany przez Freeman (2007-02-05 12:49:56)
Offline
Można napisać - coraz mniejszy procent ogółu graczy.
A to nie to samo co bezwzględne liczny
Tylko że to zawsze było ryzykowne. Te 4-5 osób nie miało gwarancji, że dzieło ich życia dobrze się sprzeda.
Tyle, że wtedy ryzykowali tylko oni( a pasjonaci z pociągniem do ryzyka zawsze się znajdą) i nie ryzykowali wiele, teraz ryzukuje olbrzymia korporacja i ryzukuje jakimiś 30mln $
A co do Beyond good and evil to nie marudź, gra ewidentnie konsolowa i na konsolach sprzedała się równie żałośnie jak na PC. A ja do dzisiaj nie zapomnę jednego z patchy, który spowodował, że gry nie dało się ukończyć. Brawo Ubisoft[yahoo]
Zaletą rynku pctowego jest to, że oferuje on jakąs alternatywe dla tych pasjonatów. Jeśli nie ma chętnego wydawcy..chrzanić wydawców...wydajemy sami i sprzedajemy przez internet. Jeśli przyjrzeć się ostatnim 2-3 latom to zauważalna jest wręcz eksplozja małych developerów na PC. I to właśnie stamtąd pochodzą najbardziej ryzykowne i unikatowe gry. Wystarczy zagrać sobie w gry Introversion( Uplink, Darwinia, Defon),Chronic Logic( Pontifex i Gish), Moonpod( Starscape i Mr.Robot) czy też w takie Steam Brigade, Eets, Armadillo's Run, Samorost2 czy też Oddyssey. W ostnich latach mali developerzy i wydawcy zaczeli wypełniać nisze opuszczone przez gigantów. Mi to odpowiada. Wystarczy spojrzeć co zrobili dla symulatorów jazdy, gier wojennych i gier logicznych. Teraz się biorą za symulatory i RPGi i wypada im życzyć powodzenia
Ostatnio edytowany przez Swinger of Birches (2007-02-05 12:49:03)
Offline
Czy to coś złego? To zależy dla kogo. Dla developera nie
akurat to źle dla developera. Bo oznacza to pracowanie za takie same pieniądze przy czymś czego się nie lubi i pracowanie dłużej . Bo tak wygląda praca jak twoją firmę kupi duży wydawca, a jak masz ochotę na rynek konsolowy to jest to nieuniknione, bo tam niezależnych developerów już prawie wcale nie ma. Więc jeśli już to jest to dobre dla wydawcy
Offline
A ja widzę - więcej, szybciej i pewniej się zarobi tworząc grę na konsolę, a w dodatku nie trzeba się tak wysilać (bo przykładowo nikt nie będzie robił symulatora kosmicznego, tylko kosmiczną strzelankę).
Jeśli uważasz,że aby zrobić dobrą zręcznościówkę na konsolę "nie trzeba się wysilać", to popytaj fachowców.
Obiwanshinobi napisał:Tylko że to zawsze było ryzykowne. Te 4-5 osób nie miało gwarancji, że dzieło ich życia dobrze się sprzeda.
Tyle, że wtedy ryzykowali tylko oni( a pasjonaci z pociągniem do ryzyka zawsze się znajdą) i nie ryzykowali wiele, teraz ryzukuje olbrzymia korporacja i ryzukuje jakimiś 30mln $
Nie mam 30 mln $, ale gdybym sobie musiał latami uciech doczesnych, a czasem nawet chleba powszedniego odmawiać pracując wytrwale bez gwarancji jakiegokolwiek sukcesu, "artystycznego" bądź finansowego, to też byłoby poświęcenie. Tych lat nikt by mi nie zwrócił.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-02-05 12:54:19)
Offline
Na pewno łatwiej zrobić prostą strzelankę niż "realistyczny" symulator pola walki.
Ostatnio edytowany przez Freeman (2007-02-05 12:52:11)
Offline
nazghoul napisał:Czy to coś złego? To zależy dla kogo. Dla developera nie
akurat to źle dla developera. Bo oznacza to pracowanie za takie same pieniądze przy czymś czego się nie lubi i pracowanie dłużej . Bo tak wygląda praca jak twoją firmę kupi duży wydawca, a jak masz ochotę na rynek konsolowy to jest to nieuniknione, bo tam niezależnych developerów już prawie wcale nie ma. Więc jeśli już to jest to dobre dla wydawcy
Hm... Nie napisałem dla pracowników takiego developera tylko dla bezosobowej firmy, dla której ważne są pieniądze. Zadowolenie pracowników ma niewielkie znaczenie. A o sentymentach to nie pamięta zupełnie nikt.
Molochy rzadko robią gry naprawdę ciekawe. Ładne, wciągające może też, ale innowacyjne - praktycznie nigdy. Dlaczego? Bo nie chcą się przejechać. Innowacyjne rzeczy robią pasjonaci - niewielkie firmy.
Offline
Nie mam 30 mln $, ale gdybym sobie musiał latami uciech doczesnych, a czasem nawet chleba powszedniego odmawiać pracując wytrwale bez gwarancji jakiegokolwiek sukcesu, "artystycznego" bądź finansowego, to też byłoby poświęcenie. Tych lat nikt by mi nie zwrócił.
Ależ oczywiście, ale teraz często nie wystarczy samo poświęcenie, potrzebna jest jeszcze zgoda wielkiej korporacji. Pewnie dlatego wielu legendarnych pctowyh designerów z lat 80tych i wczesnych 90tych woli teraz pracować w małych skromnych firmach, bo może i nie mają 30mln$ budżetu, ale przyjamniej mogą robić takie gry jak chcą.
Offline
Na pewno łatwiej zrobić prostą strzelankę niż "realistyczny" symulator pola walki.
Prosta strzelanka i "realistyczny" symulator - to są kolokwializmy. Przydałoby się, żeby i ta strzelanka, i ten symulator były grywalne, przetestowane, poprawione, zoptymalizowane, starczyły na długo, jakiś pomysł na każdą z tych gier by się przydał... Bez tego wszystkiego włożona w przedsięwzięcie praca pójdzie na marne. Max Panye był wszak prostą strzelanką, a pięć lat powstawał i - sądząc z efektu - przez te pięć lat developer nie tylko drapał się za jajka.
A co do Beyond good and evil to nie marudź, gra ewidentnie konsolowa i na konsolach sprzedała się równie żałośnie jak na PC. A ja do dzisiaj nie zapomnę jednego z patchy, który spowodował, że gry nie dało się ukończyć. Brawo Ubisoft[yahoo]
"Nie podniecaj się, Stefan". Na PC ta gra była absolutnym unikatem gatunkowym.
Obiwanshinobi napisał:Nie mam 30 mln $, ale gdybym sobie musiał latami uciech doczesnych, a czasem nawet chleba powszedniego odmawiać pracując wytrwale bez gwarancji jakiegokolwiek sukcesu, "artystycznego" bądź finansowego, to też byłoby poświęcenie. Tych lat nikt by mi nie zwrócił.
Ależ oczywiście, ale teraz często nie wystarczy samo poświęcenie, potrzebna jest jeszcze zgoda wielkiej korporacji. Pewnie dlatego wielu legendarnych pctowyh designerów z lat 80tych i wczesnych 90tych woli teraz pracować w małych skromnych firmach, bo może i nie mają 30mln$ budżetu, ale przyjamniej mogą robić takie gry jak chcą.
Przypuszczam, że dla wielkich firm pracuje się na etacie i dostaje regularnie wypłatę. Oczywiście projekt w każdej chwili może zostać porzucony a zespół rozwiązany, jednakże to nie jest problem tylko i wyłącznie twórców gier.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-02-05 13:08:40)
Offline
Hm... Nie napisałem dla pracowników takiego developera tylko dla bezosobowej firmy, dla której ważne są pieniądze.
czyli wydawcy, a nie developera
Zadowolenie pracowników ma niewielkie znaczenie. A o sentymentach to nie pamięta zupełnie nikt.
O czym pracownicy EA mogą poświadczyć
Molochy rzadko robią gry naprawdę ciekawe. Ładne, wciągające może też, ale innowacyjne - praktycznie nigdy. Dlaczego? Bo nie chcą się przejechać. Innowacyjne rzeczy robią pasjonaci - niewielkie firmy.
Prawda Dlatego mam nadzieje, że pasjonatą uda się dokonać tego dla strzelanek, symulatorów i RPGów czego dokolani dla gier logicznych, przygodówek, 2D strzelanek, gier wojennych i symulatorów jazdy. A prospekty są dobra, zwłaszcza dzieki inicjatywom takim jak Steam. I pewnie, że takie maleństwa nie stworzą gier o graficę, która wygląda jak Crysis czy Gears of War, ale tak długo jak się w te gry będzie dobrze grało, kogo to obchodzi? Wolę zagrać w NetKarPRO i rFactora niż w najnowszego Need for Speed'
a. Wolę zagrać w Armed Assault niż w Vegas. I jak cholera bardziej czekam na nowego FPS/RPGa od Spectora, mimo, że będzie go napędzał Source(swoją drogą, zbawienie dla małych developerów tworzacych gry akcji, bo na Source tworzy się bardzo tanio a i tak gry wyglądają ładnie), niż na Bioshocka od kiedy się dowiedziałem co oni z nim tam wyprawiają. I to pomino, że Bioshock wykorzystuje UE3.0
Offline
Na pewno łatwiej zrobić prostą strzelankę niż "realistyczny" symulator pola walki.
Dzieki Bogy wygląda na to, że gatunek sumulatorów powoli, ale nieubłaganie podnosi się z gruzów. Po kilku latach sztucznego podtrzymuwania życia przez mody (nie żebym narzekał, fani odwalili kawał niezwykle imponującej roboty nad wieloma grami) wreszcie będzie coś nowego do grania
Offline
Obiwanshinobi napisał:Nie mam 30 mln $, ale gdybym sobie musiał latami uciech doczesnych, a czasem nawet chleba powszedniego odmawiać pracując wytrwale bez gwarancji jakiegokolwiek sukcesu, "artystycznego" bądź finansowego, to też byłoby poświęcenie. Tych lat nikt by mi nie zwrócił.
Ależ oczywiście, ale teraz często nie wystarczy samo poświęcenie, potrzebna jest jeszcze zgoda wielkiej korporacji. Pewnie dlatego wielu legendarnych pctowyh designerów z lat 80tych i wczesnych 90tych woli teraz pracować w małych skromnych firmach, bo może i nie mają 30mln$ budżetu, ale przyjamniej mogą robić takie gry jak chcą.
A kimże są owi "legendarni pctowi designerzy z lat 80tych i wczesnych 90tych"? Bo nic mi o takowych nie wiadomo. W latach osiemdziesiątych na rynku gier królował C64 i Amiga, a pc był tylko maszynką do pisania. Do połowy lat 90 Amiga miała duuużo bardziej zaawansowany hardware niż pc. I owymi legendami są legendy z Amigi które potem przeszły na pc (pomijając IDsoftware).
Offline
Tak, dzisiejsze, "skonsolizowane" gry na bardzo długo starczają, są zoptymalizowane i przetestowane. O radości!
I czemu ty ciagle wracasz do gier z "zamierzchłych", złotych czasów, skoro ja ciągle mówię o teraźniejszości?
Zresztą nad czym tu debatować - wpływ konsol na rynek gier także pecetowych (moim zdaniem - negatywny), w obecnych czasach, jest widoczny gołym okiem i tu naprawdę nie ma co się spierać. Choćby nawet było to wynikiem zwiększonej aktywności Słońca i wyrębu lasów równikowych - tak właśnie (i niestety) jest.
Freeman napisał:Na pewno łatwiej zrobić prostą strzelankę niż "realistyczny" symulator pola walki.
Dzieki Bogy wygląda na to, że gatunek sumulatorów powoli, ale nieubłaganie podnosi się z gruzów. Po kilku latach sztucznego podtrzymuwania życia przez mody (nie żebym narzekał, fani odwalili kawał niezwykle imponującej roboty nad wieloma grami) wreszcie będzie coś nowego do grania
Byłoby miło, ale ja nie mam już za bardzo zaufania do zapowiedzi. Co roku patrzę na listę gier na rok przyszły, co roku jest zapowiedzianych mnóstwo gier super i hiper fajnych, a potem się okazuje, że ze dwie z nich nadawały się do grania w ogóle.
Ostatnio edytowany przez Freeman (2007-02-05 13:17:14)
Offline
"Nie podniecaj się, Stefan". Na PC ta gra była absolutnym unikatem gatunkowym.
Tu bym się nie zgodził Takie LBA2 i Outcast były w tym samym gatunku, tyle, że znacznie lepsze Ale oczywiście to, że Ancel musi się babrać przy King Kongu i kolejnym Raymanie zamiast tworzyć Beyond Good and Evil 2( o czym marzy) jest zbrodnia i powinno być karane publicznym wychłostaniem całego zarządu UbiSoft *
* tyle, że im się tyle chłost należy(za RainbowSix, za Ghost Recona, za zamordowanie Microids, za zamordowanie Harpoona4, za beznadziejne porty z 360, za zmuszenie LockOna, Paradise i Pacific Fighters to przedwczesnego wypuszczenia), że pod koniec dnia chłostano by zakrwawione kawałki mięsa, które nie przypominały by już ludz
Offline
Byłoby miło, ale ja nie mam już za bardzo zaufania do zapowiedzi. Co roku patrzę na listę gier na rok przyszły, co roku jest zapowiedzianych mnóstwo gier super i hiper fajnych, a potem się okazuje, że ze dwie z nich nadawały się do grania w ogóle.
Trzeba mieć nadzieję. A naprawdę teraz jest tak dużo zapowiedzianych dobrze wyglądających symulatorów, że nie ma bata... przynajmniej kila musi się udać.[yahoo]
dla mnie 2006 był naprawdę fajnym rokiem, tyle, że bawiłem się głownie niszowymi gierkami, bo te były świetne, podczas gdy giganci rozczarowywali.
Ostatnio edytowany przez Swinger of Birches (2007-02-05 13:20:44)
Offline