Nie jesteś zalogowany.
Strony 1
Witam!
Co prawda jeszcze seria się nie zakończyła, ale to nawet lepiej. Nie będę mógł zbytnio zaspoilerować
Napiszę tutaj recenzję Negima?! Tym, którym się wydaje, że to anime ma coś wspólnego z Mahou Sensei Negima, to dobrze się wydaje. Anime opowiada te samą historię, ale trochu inaczej. Warto oglądnąć? Przeczytajcie i zobaczcie!
Jeszcze jedno, zanim się rozpiszę. Recenzja jest pisana na podstawie moich własnych odczuć i może momentami nie być obiektywna, ale cóż... to jest prawo każdego recenzenta. Jeżeli jednak nie miał ktoś styczności z MSN, to niech lepiej najpierw oglądnie tamtą serię, bo tutaj będzie kilka spoilerów z tamtego anime i może to popsuć zabawę z oglądania MSN.
No dobrze, pierwszą zauważalną różnicą jest początkowa scena, w której to Nagi (Ojciec Negiego) Walczy z Evangeline. Potem jest rozmowa Negiego z jakimś zakapturzonym staruchem i następuje opening. O ile do muzyki użytej w openingu nie mam zastrzeżeń, to animacja jest dość... wredna, nudnawa i ponura. Oglądnałem go w całości tylko raz. Jest jednak taka rzecz, że czasem autorzy dają tam słowa inne niż zwykle... albo raczej dają "te drugą" część piosenki (Wiadomo, opening ma 1:30 a piosenka trwa ponad 4 minuty, więc można). Drugi opening jest o wiele przyjemniejszy. Skoro jesteśmy przy openingach, to od razu przejdźmy do endingów. Najlepszym z nich jest ending 2 o nazwie "A-LY-YA!", niektórym może się wydawać przesadnie optymistyczny, ale jest warty posłuchania. W dodatku co 2-3 epki jest pewna dyskretna zmiana w animacji, oraz śpiewa każda kolejna z trzech wykonawczyń. Pierwszy ending po prostu... jest. Teraz muzyka. Ogólnie wpasowuje się w tło i jest przyjemna dla ucha, ale czasem się zastanawiałem na czym oni tam grali, bo niektóre kawałki składają się przeważnie ze zgrzytów oraz jakiś innych dźwięków przypominających odgłos odkręcanego słoika, takie przynajmniej ja odniosłem wrażenie.
Nie jestem znawcą animacji, ale raczej nie kuleje i wszystko jest dość przyjemnie narysowane. Szczególnie jeżeli chodzi o walki z użyciem oręża, magii i innych dziwnych rzeczy, a tych nie zabraknie. Jako, iż w grę wchodzi magia będzie kilka spadających na głowy bohaterów metalowych miednic, oraz będzie coś w rodzaju złożonej w wachlarz kartki papieru wielkości równej przeciętnemu graczowi ligi NBA. Wracając do kreski i tych spraw. Nie sposób nie zauważyć, że Negima jest o wiele mroczniejszy, niż jego starszy braciszek, ale zachowuje swój przede wszystkim komediowy charakter. Dal niektórych niestety, dla niektórych na szczęście, ale w zamian za większą dawkę tajemniczości dostajemy mniej ecchi. Jest jeszcze jedna rzecz, której nie sposób nie zauważyć. W niektórych momentach, a w szczególności w dość filozoficznych rozmowach pomiędzy bohaterami pojawia się motyw podzielenia ekranu na kilka przedstawiających różne widoki, bądź bohaterów prostokątów, które latają bezładnie po ekranie zamieniając się miejscami, albo całkowicie uciekając poza ekran, więc często się zdarza, ze nogi postaci są ukazane w prawym górnym rogu ekranu, podczas gdy głowa jest gdzieś na dole. O ile z początku to jest to ciekawe, to po pewnym czasie zaczyna się nudzić, a później irytować.
Postaci w MSN były przedstawione jasno i przejrzyście, a każda z uczennic miała swoje 5 minut. W Negimie raczej tego nie znajdziemy. Są te uczennice i jest nawet cały odcinek o duchu, ale odniosłem wrażenie, że został on tam (epik, nie duch) wciśnięty na siłę, by zapchać czas transmisji. Następną rzeczą, a raczej postacią jest Evangeline. O ile w MSN pomagała Negiemu, bo ten jej obiecał, że ją uwolni, to tutaj nie ma podanych motywów jej działania... Ci, którzy oglądali MSN wiedzą, ile było powiedziane o klasie Negiego, zaś Negi sam w sobie był prawie odstawiony na bok. Wiadomo było tylko, że uczęszczał do Akademii Magii, w której dyrektorem był jego dziadek i, ze ma Siostrę oraz to, że chce stać się tak potężny jak jego Ojciec. Tutaj sytuacja jest odwrotna. Duża część anime jest poświęcona Negiemu, jego przeszłości oraz problemom, z którymi musi się borykać ze względu na swojego ojca. Ojciec Negiego - Nagi Springfield, Mistrz Tysiąca - w MSN swoja sławę zawdzięczał księdze, w której miał zapisane swoje tysiąc zaklęć. Tutaj Nagi jest pokazany jako potężny czarodziej znający ponad tysiąc zaklęć i używający ich w walce (Pierwsza scena walki Nagiego i Evangeline).
Fabuła jest o wiele bardziej rozbudowana. Dotyczy ona potężnego artefaktu, który ma niewyobrażalną moc, niewyjaśnionych rzeczy, które dzieją się w akademii Mahora spowodowanych przez stworzenia pochodzące z Walijskich lasów - wróżki oraz niejakiego Kuro Bara Danshaku, czyli Barona Czarnych Róż, który chowa się pod maską i rzuca we wszystko czarnymi różami.
Nie jest może wyszukana, ale zainteresować może.
A teraz streszczę początek. Negi przybywa do akademii Mahora ze swoja różdżką. Na razie jest tak samo, ale w tym momencie okazuje się, że na ramieniu siedzi mu gadający szczur, który sam siebie nazywa gronostajem, a na imię mu Kamo. W MSN ten charakterystyczny bohater pojawia się dopiero około 7 odcinka. Oczywiście Negi przez przypadek używa magii, i "zauważa" to Asuna. W tym momencie jednak Asuna śni na jawie i jakoś nie obchodzi ją mały dzieciak, który sobie ot tak coś czaruje. Jak w MSN Takahata przedstawia nowego nauczyciela klasie rozwrzeszczanych i dość oryginalnych gimnazjalistek i Asuna odnosi wrażenie, że gdzieś widziała już tego brzdąca. W tym samym czasie Eva zaczyna działać jako wampir, co zwraca uwagę Negiego. Asuna wreszcie przypomina sobie, ze Negi to ten mały gość, który cos tam czarował i zaczyna go przyciskać, by wyjawił sekret. Negi w niedługim czasie zawiązuje pakt z Asuną i pokonują Evę. Oczywiście Asuna ma pamięć niczym sito i wysnuwa tezę, ze tym, co wysysa krew dziewczętom jest potwór zwany Chupacabura. Aby go odnaleźć zakłada Chupa Team, który jest tam potrzebny, jak dziura w moście i służy głównie, by rozśmieszyć oglądającego. Przynajmniej taka miała być jego pierwotna rola, ale nie zawsze się to udaje... szczególnie jeśli ogromną część czasu Chupa Team spędza na naradach lub łażeniu po terenie Akademii i szukaniu Chupacabury... Jakby tego było mało, to autorzy wcisnęli tam jakieś dwa stwory z czego pierwszy przypomina zmutowaną żabę i wygląda żałośnie, a drugi jest pluszową kulką z oczami i kończynami. Stwory te maja pilnować Negiego, by nikt nie odkrył jego sekretu, a jeżeli tak się stanie, to maja go ukarać. Te też są taką bombą śmiechu, która nie wybuchła... W Akademii zaczynają się dziać dziwne rzeczy, pojawia się Kuro Bara Danshaku i seria zaczyna nabierać powagi. Dalej pisać już nie będę, bo i tak już jest tego za dużo.
Podsumowując:
Seria jest dość ciekawa, ale jeżeli ktoś szuka lekkiej komedii ecchi w stylu MSN, to się zawiedzie. Ci zaś, którzy szukają tajemnic lub chcą poznać przeszłość Negiego powinni sięgnąć po to anime. Nawet jeżeli lubujesz się w komediach ecchi i oglądałeś MSN z dużym entuzjazmem, to warto sięgnąć po Negimę. Choćby po to, by zobaczyć wersję alternatywna całej historii, a na tym punkcie jest mocne, bo niby wiesz, co tu się będzie dziać, ale jednak coś cię zaskoczy
Pomimo mojego całego narzekania, seria ma coś takiego w sobie, ze jednak ogląda się ją przyjemnie.
Daję 7.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że komuś pomogę tą recenzją
Komentarze mile widziane.
Offline
Ogólnie fajna recenzja, ale dodałbym jeszcze że w Negima?! postacie wyglądają bardziej dziecinnie niż w MSN, co może drażnić wiele osób.
Offline
Ogólnie fajna recenzja, ale dodałbym jeszcze że w Negima?! postacie wyglądają bardziej dziecinnie niż w MSN, co może drażnić wiele osób.
Ja uważam odwrotnie, że to, iż postacie są tak dziecinnie narysowane jest plusem. W MSN irytowało mnie, gdy cała klasa czternastoletnich dziewczyn wyglada jakby miały co najmniej po 17 lat.
Tutaj ich wygląd jest odzwierciedleniem ich wieku
BTW: jest pewna postać, która nie jest bardziej dziecinna niż w MSN. Jest nią Takamichi. Gościowi sie posiwiało
Offline
Strony 1