Nie jesteś zalogowany.
Dokładnie! Fantasy na bardzo wysokim poziomie.... i proszę się nie zrażać ilością tomów, czyta się bardzo szybko, bo tak niesamowicie wciąga!
Offline
A mi się podoba Zasada Dilberta
Offline
Tronki napisał:Iwett napisał:George R.R. Martin Cykl "Pieśń Lodu i Ognia" <wszystkim gorąco polecam!>
Tak się zapytam, czy pierwszy tom nie nazywa się "Gra o Tron"?? Jeśli tak to MUSZĘ MIEĆ TĘ KSIĄŻKĘ, [kombinuje] bo wiele słyszałem o tych książkach
Tak ! Polecam ! Niepożałujesz ! Jedna z najlepszych książek jakie czytałem !
Dzięki
Obiwanshinobi napisał:Feniks_Ognia napisał:Wszystkie książki jakie stworzył Blizzard na podstawie swoich gier i ich Wspaniałych Fabuł.
Prowokacja?
Czemu mówię które książki lubię a nie lubię zbytnio czytać. Wiem, książki nie są tak wspaniałe jak Tolkiena czy innych wielkich pisarzy. Lecz ja nie jestem wielkim czytelnikiem a książki są dobre choć nie wybitne. Lecz i tak warte przeczytania.
Co prawda ktoś kto nie zna gier Blizzarda, może mieć czasami problem, ze zrozumieniem niektórych rzeczy. To jednak nawet ludziom którzy nie są fanami i nie znają gier powinny się podobać. Taki WarCraft - Dzień Smoka to książka przygodowa przenosząca nas w świat orków, ludzi, elfów, krasnoludów, smoków itd. Jest moją jedną z najbardziej ulubionych książek więc chyba mam prawo powiedzieć że mi się podoba co nie!
Co prawda są słabsze jak Diablo - Czarna Droga która nie zachwyca i nie trzyma w takim napięciu. To jednak wszystkie pozostałe książki z serii Diablo mi się bardzo podobały. Wiem taki maniakalny zemnie czytelnik i trochę ograniczony na jednego autora (innych nie czytam) to jednak książki mi się naprawdę podobały.
Tolkien jak dla mnie pisał trochę zbyt mało ciekawie może zbyt nudnawo ale zawsze jest on legendarnym pisarzem którego zna cały świat. Powiem tak ledwo przebrnąłem prze trylogię "Władcy Pierścieni" choć ostatnia część już była o niebo lepsza od poprzednich. Zaś "Hobbit" był po prostu genialny, (możecie się śmiać ale naprawdę mi się podobał) cała ta przygoda Bilba była (jeśli chodzi o mnie) lepsza od Trylogii.
A co do WarCraft'a to "Dzień Smoka" jest jedną z najgorszych książek jaka powstała na podstawie tej gry."Władca Klanów" mi się bardziej podobał.
Tolkien i Warcraft jak dla mnie są nie porównywalne bo to dwa różne style. WarCraft jest trochę zbyt amatorski jak dla mnie, no ale o gustach się nie dyskutuje.
Ostatnio edytowany przez Tronki (2007-11-19 23:55:29)
Offline
Diuna - Frank Herbert
Offline
Autorem jest Harry Harrison i napisał on ( czy też 'ona' używająca pseudonimu ) serię traktującą o Planecie Śmierci. Seria bardzo fajna , tylko że nie skończona :/.
Dwa słowa:
STALOWY SZCZUR
Offline
Vaernil napisał:Sapek - Opowiadania/książki o Wiedźminie. Dawniej miałem do niego awersję, sam nie wiem czemu bo z jego twórczości nie przeczytałem nic. Ale aktualnie pochłaniam książka za książką i staram się nadrobić zaległości.
Andrzej Sapkowski kiedys sie wypowiadał, ze jakos nie lubi takiego pseudonimu, także wszyscy o nim pisza AS, a Sapkowie to ewentualnie fani jego twórczosci g'woli ścisłości
Tak jak pisałem, nie byłem jego fanem, wręcz go nie lubiłem z jakiegoś powodu i nie wiedziałem o tym bo wywiadów nie czytuję.
Co prawda domyśliłem się po tym jak napisałem posta, że nie lubi być tak nazywany i że fani zaraz mnie tu ustawią
Teamwork is essential, it gives the enemy other people to shoot at.
Offline
Dla mnie jedną z ciekawszych serii jest Malazjańska Księga Poległych Steven'a Erikson'a^^ Długość serii może odstraszyć, ale czyta się świetnie:)
Offline
Zaś "Hobbit" był po prostu genialny, (możecie się śmiać ale naprawdę mi się podobał) cała ta przygoda Bilba była (jeśli chodzi o mnie) lepsza od Trylogii.
No to i ze mnie się pośmiejcie, bo 'Hobbit' wg mnie był świetny No, ale co do Władcy Pierścieni to nie czytałem, a tylko oglądałem ;] Więc nie porównam.
Offline
Dla mnie jedną z ciekawszych serii jest Malazjańska Księga Poległych Steven'a Erikson'a^^ Długość serii może odstraszyć, ale czyta się świetnie:)
Eh! podziwiam, ja nie mogłam przebrnąć
Offline
Tzeentch napisał:Dla mnie jedną z ciekawszych serii jest Malazjańska Księga Poległych Steven'a Erikson'a^^ Długość serii może odstraszyć, ale czyta się świetnie:)
Eh! podziwiam, ja nie mogłam przebrnąć
Po raz pierwszy jak czytałem serię to byłem w gim i nie udało się zajść daleko^^ Ale teraz jak czytam, to książka po prostu świetna:) Jak na razie czytam 4 tom^^ jeszcze sporo przedemną, zwłaszcza że jest ich na razie chyba 10 i każdy ma koło 600-700 stron
Offline
Offline
Vaernil napisał:Ogólnie twórczość Tolkiena - wiem, że dla niektórych świat jest zbyt baśniowy/patetyczny, ale to co on stworzył jest niesamowite.
Stworzyć cały świat włącznie z językami (Sindarin, Quenya) to jest coś.Wyobraźnię Tolkien miał, nie da się ukryć, ale pisać powieści to imo nie potrafił.
Jeśli ktoś czytał Tolkiena to polecam "Ostatniego władce pierścienia" K. J. Yeskov świat widziany od drógiej strony...., baśniowy świat Tolkiena zastąpiony brutalnym i prawdziwym obrazem z pierweszej ręki.
Offline
Wyobraźnię Tolkien miał, nie da się ukryć, ale pisać powieści to imo nie potrafił.
A można wiedzieć czemu tak sądzisz? Rozumiem, że komuś może się nie podobać Władca Pierścieni, może uważać, że jest długi, nudny, że jest zbyt dużo rozwlekłych opisów a akcja rozwija się powoli itp. Ale myślę, że stwierdzenie że Tolkien pisać powieści nie umiał w sytuacji, kiedy jego wspomniany już Władca Pierścieni jest powieścią, która wyznaczyła kierunek gatunkowi fantasy i stanowi wzór (wg niektórych niedościgniony) do dzisiaj, jest krzywdzące. Ja uwielbiam tę książkę, czytałam ją kilka razy i zawsze świat wykreowany przez Tolkiena mnie oczarowywał, a sama powieść wciągnęła niesamowicie.
Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi. (Terry Pratchett - Maskarada)
Offline
Ja polecam sage Wiedźmina (filmu już nie polecam:P grę owszem:P:P:P) - chyba z wiadomych przyczyn jest teraz na topie:-)
Offline
Freeman napisał:Wyobraźnię Tolkien miał, nie da się ukryć, ale pisać powieści to imo nie potrafił.
A można wiedzieć czemu tak sądzisz? Rozumiem, że komuś może się nie podobać Władca Pierścieni, może uważać, że jest długi, nudny, że jest zbyt dużo rozwlekłych opisów a akcja rozwija się powoli itp. Ale myślę, że stwierdzenie że Tolkien pisać powieści nie umiał w sytuacji, kiedy jego wspomniany już Władca Pierścieni jest powieścią, która wyznaczyła kierunek gatunkowi fantasy i stanowi wzór (wg niektórych niedościgniony) do dzisiaj, jest krzywdzące. Ja uwielbiam tę książkę, czytałam ją kilka razy i zawsze świat wykreowany przez Tolkiena mnie oczarowywał, a sama powieść wciągnęła niesamowicie.
Ja nie chcę prowokować ani wywoływać żadnej wojny, po prostu wyraziłem swoje zdanie. A jest ono takie, że Tolkien pisać powieści nie potrafił (że tak powiem, z technicznego punktu widzenia). Owszem, miał wyobraźnię, wykreował wielki, a do tego pełen szczegółów świat z językami, mitologią itp., ale cóż z tego, skoro Władcę Pierścieni czytało mi się jak encyklopedię tego świata, a nie powieść. Żadnego napięcia, praktycznie zerowy rozwój bohaterów i ich motywacji, a do tego ta encyklopedia, czyli długie opisy (w sensie: o wiele za długie) rzeczy w zasadzie nieistotnych (jak to Drużyna przechodziła obok kamienia, który - na moje nieszczęście - okazywał się nie być zwykłym kamieniem, ale kamieniem, na którym 2 tysiące lat wcześniej usiadł król X i zapalił sobie fajkę, potem obok tego kamienia
ktoś tam wyznał miłość komuś tam, a w ogóle to ten kamień nazywał się Głazem Na Którym Siedział Król X I Zapalił Sobie Fajkę, a w pewnych rejonach Śródziemia znano go jako Skałkę, Obok Której Ktoś Tam Wyznał Miłość Komuś Tam - na tej zasadzie, i tak "niemal każdy kamień, każde drzewo") i szczątkowe (czyli słabe) opisu rzeczy z punktu widzenia powieści nieco ważniejszych (Helmowy Jar przykładowo - jak powieść fantasy ma wzbudzać emocje, gdy jedna z najważniejszych dla losów przedstawionego świata bitew jest ukazana na zasadzie przyjechali - przegrali?). Nudę pogłębiało także to, że Tolkien zupełnie rozdzielił wątki Froda i reszty (dla mnie kolejny argument, że pisać nie potrafił - podkreślam, że chodzi o "naprawdę dobre pisanie", nie "pisanie" w ogóle). Ile emocji potrafi wprowadzić krzyżowanie wątków, wie chyba każdy (przykład z "The Terror" Dana Simmonsa: jeden rozdział opowiada o tym, co się dzieje na statku uwięzionym wśród lodów, marynarze słyszą jakieś głosy dobiegające z ciemności tuż za burtą, nic nie widać, nagle coś ich atakuje... i koniec rozdziału. Zaczyna się nowy, w którym cofamy się do czasów, jak kapitan Crozier podrywał młodą arystokratkę. I człowiek czyta i czyta i czyta, żeby sprawdzić, co się dalej działo na statku, a potem odkrywa dalej historię przeszłości Croziera, a potem... A we "Władcy" Frodo idzie, idzie idzie i dochodzi (do celu), Aragorn idzie, idzie idzie i dochodzi (do celu).
"Władcę Pierścieni" przeczytałem i uważam, że książka po prostu jest słaba. Dowiedziałem się z niej mnóstwa rzeczy na temat historii, fauny i flory Śródziemia, natomiast fabuły ciekawie poprowadzonej nie stwierdziłem. Zresztą fabuła jest do bólu wręcz prosta i żeby zadziałała (zwłaszcza teraz - w czasach swojego powstawania "Władca" może i był czymś w miarę świeżym, co zresztą tłumaczyłoby jego pozycję), trzeba to było ciekawie opisać. Tolkien imo opisał to nieciekawie. Dużo bardziej podobały mi się filmy (w ogóle jedne z najlepszych, jakie w życiu widziałem - tego oczekiwania rok na następną część w kinie już chyba żaden film nie powtórzy , bo Jackson tę samą historię opisał właśnie ciekawie. A dużo bardziej od książkowego "Władcy" podobał mi się Hobbit (o wiele krótszy i bardziej zwięzły - być może po prostu wielkość "Władcy" przerosła pisarskie siły Tolkiena). "Silmarillion", przyznaję bez bicia, był już najzwyczajniej w świecie ponad moje siły. Moim zdaniem pozycja tej książki (i jej autora) wynika z czasu jej powstania (na tej samej zasadzie, na której filmy sprzed 50 lat uważa się za arcydzieła, choć do tej pory powstały już setki i tysiące filmów dużo lepszych). Może być wzorem co do bestiariusza czy podejścia do wykreowania świata, ale do samego kunsztu pisarskiego już moim zdaniem lepiej nie (zresztą nie przypominam sobie, żebym czytał inną powieść fantasy tak skonstruowaną, a kilka ich w życiu przerobiłem , z czego by wynikało, że ów wzór nie jest zbyt często stosowany). Takie jest moje zdanie oczywiście, proszę mnie za nie nie bić
Ostatnio edytowany przez Freeman (2007-11-20 16:34:15)
Offline
#Freeman, z tego co napisałeś wg mnie wynika, że nie lubisz długich opisów i chronologicznego biegu wydarzeń. I to jest po prostu kwestia gustu. Ja na przykład, jak mam jakiś wątek, a co chwila wplatają mi retrospekcje itp, to mnie to nudzi. a już najbardziej nie lubie książek, w którym pierwszy rozdział opisuje jakies wydarzenie, a przez resztę książki, jak do tego doszło (bo co to za frajda to czytać, kiedy juz wiadomo jak się skończy). Długie opisy mi nie przeszkadzają, jeśli naprawdę działają na wyobraźnię (jak u Tolkiena), bo jeśli wystarczyłyby mi dialogi, to bym czytała dramaty Książki, które lubię muszą być długie (cegły), wszystko musi być po kolei, muszą mieć w sobie coś wyjątkowego i oryginalnego. Jedyn książkę, którą przeczytałam mimo dziwnych przeplatanek fabuły, była "Samotność Bogów" Terakowskiej, którą zresztą polecam. pozdrawiam:)
Offline
#Freeman, z tego co napisałeś wg mnie wynika, że nie lubisz długich opisów i chronologicznego biegu wydarzeń. I to jest po prostu kwestia gustu.
Za duże uproszczenie. Ja również najbardziej lubię, gdy książka jest zwalistą cegłą (vide saga Hyperiona) i lubię długie opisy (vide saga Hyperiona), nie lubię tylko, gdy te opisy właściwie niczego nie wnoszą i są nudne. Na krzyżowanie się wątków podałem akurat taki przykład, w którym zaburzona jest chronologia fabuły, ale to też nie jest reguła, równie dobrze mogą być to wątki z tego samego czasu. To tak tylko celem doprecyzowania Powtarzam, że to tylko moja opinia (a powtarzam to powtórzenie, bo wiem z doświadczenia, że krytyka Tolkiena u niektórych ludzi wywołuje napady niekontrolowanej agresji, nie wiedzieć do końca czemu, i lepiej się od razu zabezpieczyć).
Ostatnio edytowany przez Freeman (2007-11-20 16:52:42)
Offline
Ależ ja nie odbrałam twoich słów jako prowokacji czy chęci wywołania wojny, szanuję twoje zdanie, bo każdy ma do niego prawo, chociaż się z nim absolutnie nie zgadzam. I nie zamierzam prowadzić tutaj batalii za krew i honor Tolkiena, po prostu byłam ciekawa "dlaczego" i, prawdę mówiąc, spodziewałam się, że napiszesz to, co napisałeś. No cóż, jedni wolą kiedy za każdym odwróceniem strony następują zaskakujące i emocjonujące zwroty akcji, a inni, w tym i ja, wolą delektować się ogromem, dokładnością i szczegółami przedstawionego świata, wędrówką bohaterów i ich walką ze złem o świat jaki znają. Absolutnie się nie nudziłam, raczej czytałam z przysłowiowymi wypiekami na twarzy:)
Nudę pogłębiało także to, że Tolkien zupełnie rozdzielił wątki Froda i reszty (dla mnie kolejny argument, że pisać nie potrafił - podkreślam, że chodzi o "naprawdę dobre pisanie", nie "pisanie" w ogóle). Ile emocji potrafi wprowadzić krzyżowanie wątków, wie chyba każdy
Przecież te wątki krzyżują się, może nie co parę rozdziałów, ale moim zdaniem zabieg ten nic powieści nie ujmuje.
szczątkowe (czyli słabe) opisu rzeczy z punktu widzenia powieści nieco ważniejszych (Helmowy Jar przykładowo - jak powieść fantasy ma wzbudzać emocje, gdy jedna z najważniejszych dla losów przedstawionego świata bitew jest ukazana na zasadzie przyjechali - przegrali?).
To właśnie w filmie zrobiono z tego Bardzo Ważną Bitwę i właściwie podporządkowano temu wydarzeniu prawie całe Dwie Wieże. A w książce nie miała ona takiego wielkiego znaczenia. Zresztą właśnie ten film uważam za najsłabszy, podczas gdy Dwie Wieże - książka - podobała mi się najbardziej.
Ludzie, którzy nie potrzebują innych ludzi, potrzebują innych ludzi, by im okazywać, że są ludźmi, którzy nie potrzebują innych ludzi. (Terry Pratchett - Maskarada)
Offline
No cóż... Szczerze mówiąc mi też było trudno przebrnąć prze Tolkiena i nawet nie skończyłam go czytać Było to wieki temu, ale sądzę, że i tak wolę film ^_^ I nie jestem wrogiem opisów! Jak dobrze pamiętam, wtedy wydawał mi się mocno przereklamowany.
Tylko bez linczu proszę
Offline
Ależ ja nie odbrałam twoich słów jako prowokacji czy chęci wywołania wojny, szanuję twoje zdanie, bo każdy ma do niego prawo, chociaż się z nim absolutnie nie zgadzam. I nie zamierzam prowadzić tutaj batalii za krew i honor Tolkiena, po prostu byłam ciekawa "dlaczego" i, prawdę mówiąc, spodziewałam się, że napiszesz to, co napisałeś. No cóż, jedni wolą kiedy za każdym odwróceniem strony następują zaskakujące i emocjonujące zwroty akcji, a inni, w tym i ja, wolą delektować się ogromem, dokładnością i szczegółami przedstawionego świata, wędrówką bohaterów i ich walką ze złem o świat jaki znają. Absolutnie się nie nudziłam, raczej czytałam z przysłowiowymi wypiekami na twarzy:)
A ja ciebie nie podejrzewałem o to, raczej zabezpieczałem się przed "the others"
Ja najbardziej lubię sytuację, w której mam ogromny, dokładnie i szczegółowo opisany świat, "wędrówkę" bohaterów, a do tego emocje i zwroty akcji (czyli ciekawą fabułę), a wszystkie te elementy są odpowiednio wyważone. Dla mnie te warunki spełnia Hyperion. We Władcy zabrakło zdecydowanie ostatniego elementu przy jednoczesnym przeroście elementów 1 i 2 (i po prostu nie podobało mi się, jak ta książka jest napisana). Przy czym również nie mam zamiaru nikogo na siłę do niczego przekonywać
Freeman napisał:szczątkowe (czyli słabe) opisu rzeczy z punktu widzenia powieści nieco ważniejszych (Helmowy Jar przykładowo - jak powieść fantasy ma wzbudzać emocje, gdy jedna z najważniejszych dla losów przedstawionego świata bitew jest ukazana na zasadzie przyjechali - przegrali?).
To właśnie w filmie zrobiono z tego Bardzo Ważną Bitwę i właściwie podporządkowano temu wydarzeniu prawie całe Dwie Wieże. A w książce nie miała ona takiego wielkiego znaczenia. Zresztą właśnie ten film uważam za najsłabszy, podczas gdy Dwie Wieże - książka - podobała mi się najbardziej.
Właśnie o to mi chodzi, że w książce żadne tego typu wydarzenia nie miały odpowiednio dużego znaczenia. Ta książka nie jest opisem metafizycznej, symbolicznej walki dobra ze złem (konstrukcja świata jest zbyt dokładna, by można było uznać, że to był główny cel autora), a gdy przychodzi co do czego, okazuje się, że przejście obok tego "legendarnego kamienia zakochanych" w drodze do gospody było ważniejsze dla pokonania Zła, niż wygranie bitwy z jego paskudnymi sługusami (oczywiście możemy sobie to tak zinterpretować, że ów kamień i jego historia ukazały Frodowi piękno istnienia i sens życia, co dodało mu sił w walce z Sauronem, ale...
No cóż... Szczerze mówiąc mi też było trudno przebrnąć prze Tolkiena i nawet nie skończyłam go czytać
Ale czemu ci "wstyd" ? Ja przeczytałem, ale na zasadzie "zmęczenia" książki, niż czytania z przyjemnością. Przecież nie ma obowiązku czytania Tolkiena (nawet, jeśli jest się fanem fantasy). Owszem, książka ma status "kultowej", ale w końcu chodzi o to, czy się nam podoba, czy nie, a nie o to, że czytali ją wszyscy wokół, więc my też musimy. Ja tej książki nikomu odradzać nie będę, ale też sam nie będę nikogo zachęcał do sięgnięcia po nią (nie mogę tego przecież robić, skoro mnie książka się nie podobała).
Ostatnio edytowany przez Freeman (2007-11-20 18:04:22)
Offline