Nie jesteś zalogowany.
Strony 1
Wracający ochotę do życia serialik. Nie tak młócąco frenetyczny jak Ouran i nie tak hardkorowo debilny jak Gintama, jednak właśnie z Gintamą (któremu w konkurencji łączenia debilizmu z humanizmem przyznaję grand prix) postawiłbym go na jednej półce.
Odnoszę wrażenie, że inspiracją dla twórców Pokaana były popularne jakiś czas temu reality shows i wszelkie "ukryte kamery". Główną atrakcją tego serialu są jego cztery bohaterki, z ich wyglądem i behawiorem. Na ekranie ożywiono je tak sugestywnie, że - o ile zaakceptuje się tę konwencję dziewczęcego wiwarium - nie sposób oderwać od nich oczu. Taki animowany substytut podglądania dziewczyn, albo rysunkowy odpowiednik "filmów o niczym", w rodzaju Inaczej niż w raju i Nieustających wakacji Jima Jarmuscha.
[URL=http://img112.imageshack.us/my.php?image=renkinsankyuumagicalpokhv1.jpg][/URL][URL=http://img152.imageshack.us/my.php?image=renkinsankyuumagicalpokkg8.jpg][/URL][URL=http://img152.imageshack.us/my.php?image=renkinsankyuumagicalpokxc2.jpg][/URL][URL=http://img152.imageshack.us/my.php?image=renkinsankyuumagicalpokeh5.jpg][/URL]
Oglądając Pokaan, podpatrujemy codzienne życie czworga dziewcząt z równoległego świata, które we współczesnej Japonii zamieszkują dom wybudowany wśród konarów drzewa. Aiko jest androidem (bywa nazywana cyborgiem, jednak o ile cybernetyczność jej osoby rzuca się w oczy, to nie bardzo wiem, co w niej organicznego) o tzw. złotym sercu, przestarzałym CPU i małej ilości RAM-u, w związku z czym współlokatorki trochę ją wykorzystują. Liru (czy też Lil) to suczka-wilkołak (ma w związku z tym czworo uszu, don't ask). Wydaje się najdoroślejsza, głównie pod względem anatomicznym. Wamipirzyca Pachira (o głosie artystki estradowej Hirano Ayi, którym mówiła też animowana Suzumiya Haruhi) ma, krótko mówiąc, władzę nad (własnymi) paznokciami, niczym Meg Griffin (córka Family Guya) po kontakcie z mutagennymi odpadami przemysłowymi. Czarownica Uma wnosi do serialu pewną dozę moe serwisu i tu nastąpi dygresja.
Słowa "moe" użyłem w znaczeniu zasadniczo odmiennym od znaczenia słowa "lolicon". Podobnie jak pozostałym bohaterkom, Umie widać czasem bieliznę, ale jej (Umy) infantylizm (afirmacja własnej naiwności, dziecinna wymowa) jest częścią kostiumu magical girl, w czym widzę odbicie istniejącego ponoć w Japonii zjawiska społecznego. Uma gra w tym serialu magical girl tak, jak w świecie rzeczywistym grają tę rolę cosplayowe japońskie (i nie tylko japońskie) dziewczęta. Cały ten moe serwis w Pokaanie ma taki mniej więcej ciężar, jak homo serwis w Ouranie. To właściwie satyra na moe serwis. Pokaan nie popada w obleśność, a już o takim FLCL bym tego nie powiedział.
Bohaterkom "w domu i w zagrodzie" towarzyszy niejaka Cammy, niewidzialna (choć namacalna) narratorka, a także Jun i Tan, dwa pokemonsy (a co).
[URL=http://img89.imageshack.us/my.php?image=renkinsankyuumagicalpokfj1.jpg][/URL][URL=http://img164.imageshack.us/my.php?image=renkinsankyuumagicalpokiz5.jpg][/URL][URL=http://img143.imageshack.us/my.php?image=renkinsankyuumagicalpokpi8.jpg][/URL][URL=http://img111.imageshack.us/my.php?image=renkinsankyuumagicalpokdv0.jpg][/URL]
Nie jest Pokaan serialem całkiem pozbawionym fabuły. Zdarza się wstęp, rozwinięcie i zakończenie historii, są gagi. Czasem jednak brakuje zakończenia, albo np. w epizodzie o tym "jak zachować zdrowie i urodę od wiosny do jesieni życia ucząc się przy tym obcego języka" wstęp umieszczono pośrodku i niektórzy mogą go przeoczyć, natomiast całą resztę historyjki stanowi rozwinięcie... Generalnie nacisk położono raczej na ludzki behawior. Czasem bohaterki (a także postacie drugo-, a nawet trzecioplanowe) obsadzane bywają w jakichś od czapy przydzielonych rolach i opowiadana jest nieco inna bajka (Magical Five, Uma w zaświatach).
Bardzo rozumnie wykorzystano środki przeznaczone na sporządzenie grafiki. Nie ma tu nadzwyczajnego rozmachu, ale na ekranie rządzą bohaterki narysowane, jak już wspomniałem, pierwszorzędnie. Pokaan należy do nielicznych anime, w których postacie przebierają się i piorą ciuchy.
Nie mam zastrzeżeń do wokalnego aktorstwa, efektów dźwiękowych i oprawy muzycznej. Opening (lajtowo-gotycka pioseneczka zespołu Yousei Teikoku - coś jak Inkubus Sukkubus, a.k.a. Incubus Succubus) i ending to w mojej percepcji już są złote przeboje.
Reasumując - to trzeba oglądać. A komu się skończyły odcinki Gintamy, ten ma w pytkę alternatywę.
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-12-02 07:16:56)
Offline
Przeczytałem to jednym tchem... zachęciłeś mnie, by ruszyć ten projekt dalej, bo stanąłem na pierwszym epie. No i alternatywa od Gintamy jest niezła, chociaż ja bym tych tytułów jakoś ze sobą nie skojarzył, no chyba że weźmiemy pod uwagę właśnie debilizm
Offline
~Obiwanshinobi
Zachęciłeś mnie do obejrzenia. Ładnie i na temat.
Zaczynasz mi trochę przypominać Stanisława Lema. Ty też 'wymagasz' od czytelnika pewnego poziomu wiedzy.
Kogucik zesrał się na wietrze. Opryskał Zbysława na swetrze.
Za x - pocałujcie w dupe nas
Za x - pocałujcie w trąbke nas
Za x - pocałujcie Tadzia w Tadzia
W Tadzia nie wypadzia!
Offline
~Obiwanshinobi
Zachęciłeś mnie do obejrzenia. Ładnie i na temat.
Zaczynasz mi trochę przypominać Stanisława Lema. Ty też 'wymagasz' od czytelnika pewnego poziomu wiedzy.
No to się chyba ogolę na łyso maszynką, bo już dawno nie ten tego...
Offline
Ciekawe, ciekawe...
Kliknij dla mnie http://r5.bloodwars.interia.pl/r.php?r=35262
Offline
Tak się pierwszy ep zaczyna.
Mnie się anime podoba, rzeczywiście jest zabawne, ale bardziej cieszy mnie, że Bodzio wznawia tłumaczenie w grudniu, a więc ja biorę się za korektę
Ostatnio edytowany przez Zjadacz (2007-11-25 00:26:10)
"Skazany na zajebistość"
Offline
No i alternatywa od Gintamy jest niezła, chociaż ja bym tych tytułów jakoś ze sobą nie skojarzył, no chyba że weźmiemy pod uwagę właśnie debilizm
Od Gintamy Pokarm różni się głównie serwisem, którego w tym pierwszym anime za bardzo nie ma... Natomiast jeśli kiedykolwiek serwisy katalogujące anime dopiszą sobie kategorię Nothing, to najprawdopodobniej przylepią tę etykietkę właśnie Pokarmowi i Gintamie.
Offline
Coś mi to przypomina.
Dla porównania:
Ending pierwszy.
Ending drugi.
Ending trzeci.
Ending czwarty.
Ending OAV-kowy.
Teksty są, ma się rozumieć, odpowiednio zakwaszone. Ot, kontynuacje, nawiązania, konteksty interpretacyjne...
Ostatnio edytowany przez Obiwanshinobi (2007-12-02 07:31:36)
Offline
No i to jest to czego mi brakuje na anime tanuki - czyli krótko i na temat. Bez konieczności czytania trylogii autora który rozpisuje się tylko nad własnymi odczuciami (jakie to ah oh! lub jakie jest blee) zamiast nad samą serią.
Jestem osobą nietolerancyjną. I prosiłbym to uszanować.
http://letty.pl/
Offline
Strony 1