Nie jesteś zalogowany.
Strony Poprzednia 1 2
ja moze bym cos potlumaczyl ale lubie piwo a po paru piwach moja zdolnosc czytania ze zrozumieniem po angielsku drastycznie spada
Offline
jak juz wspomniano tlumacze do konca record of lodoss war tv od 16 epka... osobiscie robie to dlatego ze mam juz malo miejsca na dysku a szkoda mi wypalac to na dvd skoro napisow nie ma :/ wiec w niecny sposob to chce skonczyc poza tym mam napisy angielskie w formacie srt z super synchro wiec pozostaje "tylko" tlumaczyc... co do dokanczania innych serii... jedno ze malo czasu (choc sie znajdzie zawsze dla anime;) ) poza tym moze czesto ludzie ktorzy z checia by tlumaczyli dalej nie maja dostepu do tego anime, mimo ze w polsce coraz lepszy jest internet to wciaz wielu ludzi ma problem z dostepem do sciagania, a jak sami pewnie wiecie to tez sporo trwa:) uff ta wypowiedz juz robi sie nudna:) a pisze ja z mala prosba do ludzi ktory beda tlumaczyc w przyszlosci: ludzie skoro za grosz nie znaczie ortografii interpunkcji i stylistyki wlaczcie chociaz worda i sprawdzcie napisy przed ich wypuszczeniem na swiat widze po sobie ze czasem ogladajac niektore napisy do filmow badz anime to cofam sie w rozwoju musze czasami az slownik ortograficzny otworzyc bo tak ktos potrafi zamienic slowko to tyle p.s. mam nadzieje ze sam nie zrobilem jakiegos BYKA w tym tekscie:D
Offline
Osobiście osrtów nie znalazłem, za to brak znaków interpunkcyjnych troszkę kole w oczy ^^.
Odnośnie twojej rady - jest jak najbardziej słuszna, sam mam dysleksje i zawsze przed puszczeniem czegoś korzystam z jakiegokolwiek sprawdzacza pisowni (chociaż czasem taki word potrafi bardziej namieszać niż pomóc xD).
Offline
songoku caly czas chodzi mi po glowie tlumaczyc od poczatku bo napisy do 16 epka sa ok, ale nie super... ogladajac je niedawno po to aby wczuc sie w tlumaczenie dalszych odcinkow, wyczuwam jakby byly one robione ze sluchu... jesli ktos ma napisy do lodossa tv od 1 do 16 epka to mozna tlumaczyc to idzie szybciej niz robienie napisow wogole od zera, moj mail lub gg mozna znalezc w info
Offline
Jeśli chcecie moge spróbować zrobić listę niekompletnych tłumaczeń. Może jak wszystko będzie w jednym poście to prędzej ktoś się za nie weźmie...:D wystarczy co jakis czas zedytować posta i po kłopocie. Jeśli znacie jakieś porzucone anime to napiszcie do mnie.
Offline
A po co się brać? Skoro tu wszyscy rozumieją angielski, a nikt nie potrafi tego powtórzyć używając polskich słów?!?! To tak jakby powiedzieć wiem ile mam zapłacić, a nie jestem w stanie powtórzyć o jaką sumę chodzi. To jakaś paranoidalnaparanoja.
Offline
Ej, ej... nie nikt ^^.
Ja jeszcze jako-tako powtarzam po polsku to co wyniosłem z angielskiej wersji ^^. Na razie puściłem tylko dwa napisy (dwa pierwsze epizody Wolf's Raina), ale nie wydaje mi się aby były jakieś takie wyjątkowo złe ^_-.
Filip75, twoje tłumaczenia też widziałem i też nie uważam ich za nieudane...
Więc już nie umniejszamy wszystkiego.
Co do listy - jak zrobisz listę WSZYSTKICH tytułów niedokonczonych (albo jeszcze lepiej listę WSZYSTKICH tytułów które nie zostały przetłumaczone) to naprawdę będe pod wrażeniem... napisałem że to dosyć proste... bo tak rzeczywiście jest, ale zajmie kuuuuuupę czasu.
Offline
fillip75 napisał:
> A po co się brać? Skoro tu wszyscy rozumieją angielski, a nikt nie
> potrafi tego powtórzyć używając polskich słów?!?! To tak jakby
> powiedzieć wiem ile mam zapłacić, a nie jestem w stanie powtórzyć o
> jaką sumę chodzi. To jakaś paranoidalnaparanoja.
Jest taki etap ze tak poprostu sie angielski rozumie w pewnym stopniu podswiadomie muzg tak dziala poprostu, na zasadzie kojazenia, wiesz o co chodzi ja jakims zdaniu, ale powiedziec to poprawnie po polsku juz nie bardzo. Znam to z autosji jestem starej daty ^^ i w szkole mialem jeszcze rosyjski angielskiego sam sie nie uczylem, lenistwo , a teraz mieszkam w UK prawie poltora roku, i potrafie sie w miare spokojnie dogadac z angolami. Cala znajomosc angileskiego w moim przypadku pochodzi z gier komputerowych i filmow, jak to powiedzial moj koles, ktory skonczyl anglistyke, ja poprostu ucze sie angielskiego "bardzo madry wyraz ktorego nie pamietam", chodzi o to ze ucze sie jak male dziecko, ktore dopiero zaczyna mowic i na moim poziomie duzo rozumiem hmm intuicyjnie, poprostu bez udzialu swiadomosci, z mowieniem jest inna sprawa bo jednak musze myslec po polsku przed tym jak cos powiem po angielsku. Najlepsze jest to ze jak jestem bardzo mocno pijany, do pewnego momentu, mowie 5x lepiej po angielsku pozniej juz mam zgon i nie mowie wogole ^^
ara ara...
Offline
Ale tłumaczy się nie tylko dla siebie, ale również dla innych.
Jak napisze się po polsku zdanie nieskładne stylistycznie i logicznie, to wyjdzie z tego bełkot.
Choc takie tłumczenie jest lepsze, niż żadne.
Znajomość języka...tu dużo by można rzec.
Co innego jest, że zdania są <> zrozumiałe, a co innego, że tak w polskim się nie mówi, czy nie pisze.
A wprowadzając tłumaczenie na nasz rynek, lub do naszego kraju, nie zanieczyszczajmy jakimiś gównami.
Toć żyjemy w Polsce i swój język powinniśmy szanować.
Już gdzieś czytałem, ze ktoś przetłumaczył na angielski używając slangu.
Można jeszcze co drugie coorva itp, a na pewno takie tlumaczenie nie powinno ujrzeć światła dziennego.
Co do porzuconych serii, to nadal brak mi poprawnego openingu w Trinity blood od odc 13.
Offline
Jak by ktoś sie nudził może przetłumaczyc do końca <Dual!>Narazie jest tylko jeden odcinek przetłumaczony 1
Offline
Lista - jak chce sie komuś ją zrobić, to niech ją zrobi. Jak na razie nie jest elementem serwisu więc moderatorzy nie muszą się nią zajmować. A że moderatorzy cierpią na chroniczny brak czasu, więc ciężko jest im się wyrobić z obecnymi obowiązkami. Tak więc nie dziwcie się, że nie wezmą się za nowe obowiązki.
Tłumaczenie - by zrozumieć o co chodzi wystarczy zrozumieć połowe tekstu, reszte się domyślamy. By móc przetłumaczyć, trzeba zrozumieć całość. Dodatkowo trzeba znać język polski, by umieć sformułować swoje myśli. Czyli tłumaczenie nie jest proste i nic dziwnego że jedni potrafią oglądać, ale tłumaczenia już nie zrobią. Chociaż słownik pozwala na zniwelowanie tej bariery.
Sposób uczenia - nauka języka "przy okazji" jest najlepsza. Najszybciej i przy najmniejszym wysiłku potrafimy posiąść zdolność poprawnego mówienia i rozumienia. Jednak potem okazuje się, że mamy pewne problemy z gramatyką. Jednak to jest również charakterystyczne dla native speakers. Tak więc w ten sposób nauczymy się normalnego języka, gdy inni mogą się nauczyć niezwykle poprawnego języka na studiach. Jednak wtedy mogą być problemy w komunikowaniu się, bo nie wszyscy używają poprawnej angielszczyzny. Zresztą wystarczy porównać nasz język książkowy i ten ulicy. Czasami ma się wątpliwości, czy aby na pewno to jest ten sam język .
BTW Ja też nauczyłem się języka z komputera (grając w gry, a zaczynając od tekstówek) a wymowy z filmów. Jednak potem się okazało, że z taką wiedzą bez problemu mogłem zdawać kolejne egzaminy (bez nauki) na coraz wyższe certyfikaty, mogę bez problemu gadać z innymi po angielsku, a nie mogę nawet przeliterować słowa (nie znam alfabetu), czy wymieniać poszczególnych częsci ciała czy nazw zwierząt (podobno od tego się zaczyna naukę języka). Czyli nasz obecny system nauczania języków jest zupełnie nieprzydatny .
Offline
Jeżeli chodzi o Lodoss 16-17, to przyznaję, że napisy autorstwa @Maniutka, tylko poprawiałem (literówki, ort. i gramat. w niektórych zdaniach), po prostu tak, aby w ogóle można było je oglądać. Nie zagłębiałem się w nie tak jak np. w przypadku Basiliska. Tak więc jeżeli chcesz dokładnie się w nie zagłębić @biszkopt, to jak najbardziej popieram:) Podejrzewam, że zrobione od początku będą pewnie lepsze niż tylko te poprawione przeze mnie.
Offline
Yang napisał:
>[...] Czyli nasz obecny system nauczania języków jest
> zupełnie nieprzydatny
Nie do konca bo ten system uczy jezyka jako calosci, a jezyk to nie tylko pisanie i czytanie. Nauka jezyka obcego praktycznie niczym nie rozni sie od nauki j. polskiego tylko ze najczesciej polskiego zaczynamy uczyc sie o wiele wczesniej. Studiujac anglistyke moj znajomy uczyl sie wielu przedmiotow ktore tak naprawde komus kto chce tylko bardzo dobrze mowic, pisac i czytac po anglielsku sa niepotrzebne, ale do tego zeby byc nauczycielem j. angielskiego sa juz potrzebne . Zreszta nasz system oswiaty jest i tak bardzo dobry, w angli sukcesem szkoly "podstawowej" czyli tej pierwszej jest to ze 50% ludzi ktorzy ja koncza umieja pisac w miare poprawnie, znam anglikow ktorzy pisac prawie wogole nie potrafia.
ara ara...
Offline
No ja nie wiem, czy to wina oświaty, czy tępoty wrodzonej . Nasz system nauczania języków (mówie o podstawówkach, gimnazjach i liceach) jest strasznie sztywny i robiony pod kontem łatwości dla nauczyciela. Dlatego tak gramatyka jest wałkowana, jak również pewina wąska specjalizacja doboru słów. Natomiast już na studiach mamy doczynienia z innym systemem. Tam to taki język jest narzędziem do dalszego poznania, a nie celem samym w sobie. Wiec po angielsku uczysz się histori, literatury czy czego tam jeszcze. Jednak musisz szybko przyswajać sobie język, by to on ciebie nie blokował. A wcześniej, to po polsku mówią ci o co chodzi w tej zasadzie, a z angielskiego masz tylko pojedyncze słówka. Więc nie ma tego naturalnego kontaktu z językiem, przez co on nadal pozostaje "obcy". Dlatego też nie mam zbyt wysokiej oceny naszego szkolnictwa. Jednak wiem też, że zdarzają się chlubne wyjątki, dzięki którym młodzież osiąga naprawde znaczne postępy.
Offline
Ja od wieku lat 4 siedzę w angielskim (bom grał w Freespace`a i pytał taty "Tata, a co to znaczy cargo?") a suby polskie tylko dla kumpla ściągam, bo on dosyć nietęgi w angielskim...
A co do nauczania- FULLY AGREE!
Offline
Zgadzam się z Yang, jako były belfer też twierdzę, że nasza oświata jest zacofana. Jest nadmiar materiału, z którym większość sobie nie radzi. Uczy się nas na naukowców, a w życiu ten element wiedzy jest zbyteczny. Sam często "olewałem" to co MENiS nakazywał. Po co uczyć kogoś o stronie biernej, skoro nie potrafi się przywitać. To jest totalny absurd, w który nadal brniemy. Dlaczego szkoły prywatne (mowa o podstawówkach i liceach) mają lepiej przygotowanych absolwentów do życia? Bo wywaliły ze swego programu większość zbytecznych przedmiotów i zastąpiły je bardziej przydatnymi w życiu. Ja sam miałem okazję uczestniczyć w takim eksperymencie o dziwo w Lyyyceum państwowym. Niestety tylko rok, ostatni, maturalny. Wywaliłem ze spisu muzykę, plastykę, technikę, biologię, chemię, geografię, no i jęz. angielski (mieliśmy konowała i szkoda było mi czasu, by słuchać jego narzekań). W zamian zwiększyłem sobie godziny z matematyki, fizyki oraz jęz. niemieckiego. Czy nie mogło być tak od początku? Przecież wybrałem profil mat.-fiz. w LO z myślą o studiach politechnicznych. To po co mi geografia, biologia i... inne bzdety?! Racja, zawsze znajdzie się ktoś, że są też ważne i warto mieć jakąś wiedzę z tej dziedziny. Tylko pytam po co? Ktoś zna najnowsze teorie KOSMOLOGICZNE, wie jak na siebie oddziaływują inflacja i PKB? Przecież też mogliby tego nauczać. Ale po cóż tworzyć śmietnik z mózgu? Co do etapu w wychwytywaniu słówek i niemożnoci ich przetłumaczenia, to są brednie. Zgadza się szybko się nie da, ale my tłumaczymy wklepując z klawiatury. Mamy mnóstwo czasu, by się zastanowić. Nikt nas nie goni. I jeżeli ktoś twierdzi, że jest aż takim poliglotą, że nie jest w stanie przetłumaczyć tekstu na polski. To jest d.u.p.a a nie językoznawca. Powiem więcej jest z anglika taką samą miernotą, jak ja. No może większą, bo ja nie wciskam kitu, że taki geniusz mnie ogarną, że nie potrafię dobrać polskich słów. I niech mi nikt nie wyskakuje z tekstem, że jego umysł chwyta w mig język i nie wiem co to znaczy. Otóż wiem, bo tak samo mam z niemcem, tyle że jak mam czas to wszystko przetłumaczę. Nawet często przytaczany tekst niemiecki tłumaczony dosłownie na polski "Telefon jest dzwoniony do mnie przez ciebie" - to wystarczy zamienić na stronę czynną i mamy właściwe tłumaczenie na polski. No ale to ta wstętna i wredna gramatyka Na całe szczęście jest tutaj więcej osób, które wierzą w swoje możliwości i pomimo rażączych błędów próbują dalej. Ci przynajmniej się starają i w końcu dojdą do perfekcji, także nie będzie im sprawiało problemu, przejście z języka jednego na drugi. Tak jak ja teraz mam i stosuję w rozmowie równolegle i polski i niemiecki. Skoro rozmówca zna oba, a ja chcę być uprzejmy. No to nie marudzić, że nie można, tylko próbować. Próbować. I jeszcze raz próbować. Wiem jak to jest trudne, bo prawie złamał mnie Loveless, ale dałem radę. Dłużej to potrwało, ale skonczyłem. I nie ważne, że część dialogów całkowicie zmieniłem. Nie dlatego, że nie potrafiłem przetrawić je na polski, ale raczej z tego powodu, że mój zasób słów i wyrazów w słowników, a raczej stosowane tam idiomy uniemożliwiły mi to. Ale i tak mi się podoba to tłumaczenie
Offline
Coz polska oswiata nie jest doskonala, nigdy nie byla, a widzac co sie dzieje raczej nie bedzie. Ilosc przedmiotow ktore sa niepotrzebne jest dosc duza, ale nie mozna popasc w skrajnosc bo dojdzie do tego jak jest w USA gdzie zapytasz sie amerykanina gdzie lezy polska to ci odpowie za kolem podbiegunowym, ja mialem niezly ubaw jak mnie sie anglik pyta "jak sobie radzicie bo uwas w polsce przecierz noc trwa pol roku". Ja narzekalem na nauke jakis dupereli, ale w sredniej szkole mialem juz tylko kilka przedmiotow ktore dla mnie byly zbedne WOS, Historia, na studiach tez w szczegolnosci ekonomia, ktora niewiem po co mi byla calkowity zbedny przedmiot dla normalnego czlowieka totalne duperele. Problem lezy bardziej nie w ilosci przedmiotow, ale w jakosci "programu nauczania" czy jak tam sie zwie ta lista tematow do zrobienia dla danego przedmiotu.
ps. Niewiem czy tylko ja, ale czytajac rozne fora odnioslem wrazenie ze najczesciej na dyslekcje, ktora jest coraz wiekszym zjawiskiem, "choruja" ludzie bardzo mlodzi, ludzie ktorzy zaczeli nauke po dosc znacznych zmianach w polskiej oswiacie, gimnazja nowe matury itp. Mnie to zastanawia bo, jak mi sie zdaje, polski system oswiaty ma w przyszlosci dzialac podobnie jak w europie zachodniej i usa, a w anglii moze 20% ludzi mowi poprawna angielszczyzna, a prawie 25% ma bardzo powazne klopoty z pisaniem "choruja" na dyslekcje, dla mnie to analfabetyzm moze to jest choroba zarazliwa
ara ara...
Offline
Jeśli chodzi o USA, to najlepszym pytaniem i głupia odpowiedzia jest:
-Jak nazywa sie nasza galaktyka?
-...
-Podpowiedź "tak jak batonik"
-SNIKERS.
Offline
A już się przestraszyłem że błąd popełniłem... ale poleciałem do słownika i na szczęście okazało się, że piszemy dysleksja ^^.
Co do polskiej oświaty... fakt, faktem już w liceum można byłoby zrobić bardziej profilowane klasy (tj. powywalać zbędne przedmioty, albo jeszcze lepiej - niech uczen ma możliwośc wybrania których przedmiotw chce rzeczywiście się uczyć), bo tak to się uczę niemieckego, biologii, geografii, chemii i wielu innych przedmiotów tylko po to aby zdać, nic więcej od nich nie wymagam (a rodzice oczywiście wciąż robią problemy, tu 2, tam 3.... co to za oceny i jak im wytłumaczyć, że mi jest niepotrzebna wiedza w jaki sposb limfocyty chronią organizm człowieka...).
Offline
Nie popadajcie też w drugą skrajność. Te przedmioty też są dosyć ważne. Jeśli nie mieli byśmy geografi, to stali byśmy się podobnie do amerykańców, którzy nie wiedzą gdzie inne kraje leżą. Bez plastyki, nie mieli byśmy pojęcia o sztuce i rysowaniu. Bez biologii, byśmy wiedzieli o swoim organiźmie, tylko tyle co ludzie w średniowieczu, czyli nic. Te przedmioty są ważne i trzeba ich się uczyć, ale w podstawówce i gimnazjum. Potem musi dochodzić do specjalizacji w kierunku przez nas wybranym. Niemożliwym jest by posiąść pełnie wiedzy z każdego zakresu. Ba, nawet z jednej dziedziny nie można się już nauczyć wszystkiego. Po prostu za dużo wiemy, bysmy byli w stanie się tego wszystkiego nauczyć. Jednak podstawy musi znać każdy, tak by miał z czego wyrobić sobie światopogląd. No i np 2 języki obce, to obecnie standard. Tak więc najlepiej jest znaleźć wariant optymalny, tak żeby osiągnąć najlepsze wyniki. A ja jedynie mam zastrzeżenia do sposobu ich nauczania. Po prostu część przedmiotów jest nauczana "na odwal", więc ani uczniowie się się zainteresują, ani niczego nie nauczą. To jest czas zmarnowany. Bo odpowiednio przedstawiony przedmiot może stać się naprawde interesujący. I tak, nawet taka ekonomia, niby trudny i nudny przedmiot, jednak dzięki pewnemu profesorowi zainteresowałem się tym tematem i teraz mam z tego dyplom . Więc to nie jest kwestia przedmiotu, tylko formy nauki.
Offline
Strony Poprzednia 1 2