Nie jesteś zalogowany.
Strony 1
Natknąłem się dzisiaj na Serwis Tłumacza i bardzo ciekawy artykuł na nim, mianowicie "O tłumaczeniu filmów". Mowa w nim konkretnie o tłumaczeniu w kontekście napisów. Zachęcam do lektury i dyskusji. Mnie po przeczytaniu wyszło, że muszę odrobinę zmienić swoje podejście do tłumaczenia xD Z tego artykułu można przejść do jeszcze dwóch innych dosyć interesujących :>
Minds are like parachutes. Just because you've lost yours doesn't mean you can borrow mine.
Offline
najlepiej wziasc dyktafon i tlumaczyc z angielskich napisow, najgorzej ejst to pozniej pisac ....
Offline
Ciekawy artykuł i na pewno każdy tłumacz dobrze by zrobił gdyby go przeczytał ;]
Offline
Całkiem mądry tekst, ale jakoś ciężko mi nie polemizować z niektórymi fragmentami. Na przykład takie tłumaczenie:
Though we are destined to perish,
to be washed away, to be forgotten...
Choć czeka nas śmierć i zapomnienie...
Jeżeli mamy wystarczająco czasu na pełne tłumaczenie, naprawdę nie widzę powodu do takiego skracania. Gdybyśmy się wzięli za takie cięcia, nagle okazało by się, że do przetłumaczenia odcinka wystarczy nam 5.000 znaków, jednak zostanie wyłącznie sucha treść, znikną zaś wszystkie ozdobniki budujące klimat.
Albo takie coś:
reakcje na cudze wypowiedzi, uwagi, propozycje itp., jeśli sens tych reakcji jest oczywisty z kontekstu bądź zachowania danej postaci:
- See you for a drink about seven.
- Right.
Spotkajmy się o siódmej.
Gdyby to było naprawdę takie oczywiste, to po co w ogóle dialog w scenariuszu? Dobra, w niektórych przyadkach faktycznie warto się pozbyć takich odpowiedzi, ale gdyby kasować je zawsze, to już wyglądało by to dziwnie.
Chyba jeszcze nigdy nie widziałem na DVD filmu z tak okrojonymi napisami, żeby spełniały wszystkie punkty z tego artykułu. Chociaż warto się z nimi zapoznać i używać, ale z głową.
Offline
Savierek, ty to powinieneś wziąć słownik i pouczyć się języka ojczystego, zanim się zaczniesz wypowiadać w temacie o tłumaczeniu ;P W ogóle ktoś rozumie, o co mu chodzi?
groozin, z tym wywalaniem niby "zbędnych" rzeczy to sam się niezbyt zgadzam. Zawsze mi się wydawało, że w tłumaczeniach fanowskich (do anime i nie tylko) chodziło o to, żeby widz mógł obejrzeć daną produkcję, czerpiąc z tego możliwie jak najwięcej, docelowo tyle, ile czerpałby człowiek, w którego języku ta produkcja jest. Wyrzucanie zbędnych i skracanie większości kwestii trochę mi się kłóci z tym założeniem i, tak jak piszesz, traci się wtedy część klimatu.
A co myślicie o lokalizacji/adaptacji/domestykacji? Link na samym końcu tego artykułu o tłumaczeniu.
Minds are like parachutes. Just because you've lost yours doesn't mean you can borrow mine.
Offline
Artykułu nie czytałam, czytałam za to książkę, którą zainspirował.
Skracanie/wywalanie waty Belczyk powtarza głównie za autorką "Tranlastion in a confined space", natomiast wszelkie inne uwagi są wg mnie warte uwagi Facet jest chyba jednym z nielicznych, który potrafi przyznać, że "oficjalne polskie napisy w wydaniach DVD" są bardzo złej jakości. Poza tym, książkę czyta się dość przyjemniej i można z niej sporo wyciągnąć. Polecam
Offline
groozin, z tym wywalaniem niby "zbędnych" rzeczy to sam się niezbyt zgadzam. Zawsze mi się wydawało, że w tłumaczeniach fanowskich (do anime i nie tylko) chodziło o to, żeby widz mógł obejrzeć daną produkcję, czerpiąc z tego możliwie jak najwięcej, docelowo tyle, ile czerpałby człowiek, w którego języku ta produkcja jest. Wyrzucanie zbędnych i skracanie większości kwestii trochę mi się kłóci z tym założeniem i, tak jak piszesz, traci się wtedy część klimatu.
Bullshit - klimat w tym wypadku będzie polegał na tym, że w przeciwieństwie do Japończyka, Polak będzie patrzył na napisy, a nie akcję - i chociaż w anime nie ma aktorów, nie da się obserwować ich gry czy charakteryzacji, scenografii, etc. i nawet jeśli nie można w anime podziwiać kreski, tła są brzydkie, itd. to można na przykład przegapić parę gołych cycków, bo tłumacz się rozpisał. Podobnie z tymi czanami, samami i samami*. Jeśli według Ciebie (piszę teraz ogólnie do wszystkich) są one potrzebne albo masz pretensje do tłumacza, że ich nie użył i zniszczył "ten" klimat, to znaczy, że jesteś upierdliwcem i najlepiej puknij się w czoło i zastanów, po co oglądasz japońskie bajki (z napisami) - dla rozrywki czy żeby myśleć o głębokim znaczeniu tego, że Janek-san powiedział do Małgosi-san "czan", a nie "san". Oglądasz głupie anime, w którym to nie ma znaczenia, bo nie dlatego zostało stworzone, a po to, żeby się podniecić wielkimi oczami, cyckami, itd. bohaterek. A jak oglądasz mądrzejsze anime i wciąż Cię obchodzą czany, to chyba powinieneś przerzucić się na to głupie.
Napisy są po to, żeby widz je przeczytał, zrozumiał sens i przerzucił wzrok z nich na akcję. Co z tego, że jest czas, skoro można to samo napisać krócej. To, że się słówko pominie, nie oznacza utraty klimatu.
*Temat nie o nich, ale nie miałem czasu o tym napisać, kiedy na f.pl trwała o tym dyskusja, więc piszę teraz.
Offline
lb333, ja nie napisałem, że jestem całkowicie przeciwny wywalaniu czegokolwiek Raczej przeciwny skracaniu rzeczy takich jak ta w pierwszym cytacie w poście groozina. Poza tym nie widzę sensu w poruszaniu tutaj tematu sufiksów, skoro temat nie o tym i nikt tu o nich nie pisał -.- Zresztą wyolbrzymiasz straszliwie - to czy sufiksy powinny zostać, czy nie, zależy od samego anime - jeśli akcja dzieje się w feudalnej Japonii też byś to wszystko pieprznął w cholerę? W zasadzie ten twój post uważam za kretyński ;P
Minds are like parachutes. Just because you've lost yours doesn't mean you can borrow mine.
Offline
też nie zgadzam się z wyrzucaniem tych "zbędnych" słów... trzeba pamiętać, że napisy są też dla osób nie(do)słyszących...
Offline
Trzeba skracać o to, co jest zbędne. W pierwszym cytacie w poście groozina jest skrócone dobrze. W drugim zależnie od sytuacji (ale z tym raczej się nie zgadzam; ale tam jest chyba zaznaczone, że właśnie nie zawsze, a czasem się tak robi).
Wspomniałeś o klimacie, więc przypomniała mi się sytuacja z sufiksami, których brak podobno niszczy klimat (może rzeczywiście ten problem nie dotyczy naszych tłumaczeń?). Nie wiem, co ma do tego miejsce akcji. Charakter anime może tak, ale kto ogląda anime, żeby się na przykład uczyć historii. A nawet jeśli, to brak sufiksów raczej wiele kreskówce nie ujmie. W końcu są inne źródła, skąd można się, pewnie z obszernym wyjaśnieniem, dowiedzieć, jak do siebie wtedy mówiono. Wiem, jestem kretynem.
Ostatnio edytowany przez lb333 (2009-04-26 14:46:33)
Offline
trzeba pamiętać, że napisy są też dla osób nie(do)słyszących...
Zwłaszcza te do anime, co?
80% oglądających różnic po prostu nie zauważy.
Offline
Strony 1