Nie jesteś zalogowany.
Strony Poprzednia 1 2
coellus napisał:klapekzsandalem napisał:Problem rozwiązałem w najprostszy sposób. Przetłumaczyłem ruskie napisy w google translate i jest OK. Nie ma nieczego w stylu "Kali dobrze mówić po angielski".
Akurat google translate w przypadku ruskiego daje ciała na pełnej linii (w przypadku ukraińskiego i białoruskiego również, testowałam wszystkie trzy języki). Jeśli już, to translatica od PWN-u jest lepsza (inny silnik), ale też w niektórych przypadkach nie wyrabia. Nie wierzę w to twoje "jest OK".
Ja nie wierzę w translatory, do słówek - czemu nie (do popularnych zwrotów też się mogą przydać), do całych zdań/tekstów - giń. W większości przy tłumaczeniu wykorzystują pierwsze znaczenie, więc wychodzą brednie.
Zdziwię cię. Translatory to zajebista zabawka do tłumaczeń całych tekstów w rękach osób biegle znający język, z którego i na jaki tłumaczą, przy olbrzymiej ilości tekstu do tłumaczenia i niewielkiej ilości czasu na dane tłumaczenie. Wygląda to mniej więcej tak: wrzucasz tekst, poprawiasz błędy translatora, gotowe.
Problemem jest google translate. Czy raczej jego silnik. O ile w przypadku rosyjskiego da się go zastąpić taką translaticą i wersję stamtąd poprawiać, bo jest tego względnie mało, o tyle w przypadku np. ukraińskiego już wolałam udawać, że mam gdzieś przetłumaczone na papierze, a w rzeczywistości bawić się tłumacza symultanicznego (czytaj: jechać z przekładem na żywca).
Niemniej ja sobie na takie manewry mogę pozwolić, kolega - wątpię.
Ty dulowaty userze!
Offline
Demonis Angel napisał:coellus napisał:Akurat google translate w przypadku ruskiego daje ciała na pełnej linii (w przypadku ukraińskiego i białoruskiego również, testowałam wszystkie trzy języki). Jeśli już, to translatica od PWN-u jest lepsza (inny silnik), ale też w niektórych przypadkach nie wyrabia. Nie wierzę w to twoje "jest OK".
Ja nie wierzę w translatory, do słówek - czemu nie (do popularnych zwrotów też się mogą przydać), do całych zdań/tekstów - giń. W większości przy tłumaczeniu wykorzystują pierwsze znaczenie, więc wychodzą brednie.
Zdziwię cię. Translatory to zajebista zabawka do tłumaczeń całych tekstów w rękach osób biegle znający język, z którego i na jaki tłumaczą, przy olbrzymiej ilości tekstu do tłumaczenia i niewielkiej ilości czasu na dane tłumaczenie. Wygląda to mniej więcej tak: wrzucasz tekst, poprawiasz błędy translatora, gotowe.
Problemem jest google translate. Czy raczej jego silnik. O ile w przypadku rosyjskiego da się go zastąpić taką translaticą i wersję stamtąd poprawiać, bo jest tego względnie mało, o tyle w przypadku np. ukraińskiego już wolałam udawać, że mam gdzieś przetłumaczone na papierze, a w rzeczywistości bawić się tłumacza symultanicznego (czytaj: jechać z przekładem na żywca).
Niemniej ja sobie na takie manewry mogę pozwolić, kolega - wątpię.
W moich rękach jest to narzędzie zagłady, co najwyżej słówka/zwroty, rzadko całe zdania, angielski może i znam dobrze (bardzo dobrze, o ile przyjmiemy wynik z matury, ale to wątpliwa miara), ale nie chce mi się potem sprawdzać i poprawiać, w końcu, jak robić to raz, a porządnie.
Proszę wszystkich użytkowników o przesyłanie mi nieudostępnionych synchronizacji.
O mnie.
Lista synchronizacji.
Link do folderu na pw.
Offline
Co do tłumaczenia to lepsze to, niż nic, a kwiatki występują ale da się domyślić ćo translator miał na myśli.
Orientuje się ktoś czy AviAddXSubs łyka h246, bo mi errora wywala? Ewentualnie jakiś inny program, który to zrobi bez konwertowania, bo error po poł dnia konwertowania nie jest miłym przeżyciem.
Ostatnio edytowany przez klapekzsandalem (2012-09-05 22:08:14)
Offline
"AVI" z nazwy programu jest niezbyt kompatybilne z h264. Jeżeli szukasz czegoś prostego - Format Factory. Ale w zrobienie czegoś takiego bez "konwersji" nie wierzę.
Offline
Strony Poprzednia 1 2