Nie jesteś zalogowany.
Nie, angielskie napisy z legalnych streamów nie są słabe - one są po prostu zrobione wg profesjonalnych standardów.
Czego najwyraźniej konserwatywni oglądacze półlegalnych tłumaczeń nie mogą przełknąć.
Swoją drogą, skoro już zaczepiliście o czcionki, to one też są często "kradzione" .
Offline
Nie, angielskie napisy z legalnych streamów nie są słabe - one są po prostu zrobione wg profesjonalnych standardów.
Czego najwyraźniej konserwatywni oglądacze półlegalnych tłumaczeń nie mogą przełknąć.
Znajduję w nich błędy, sformułowania są strasznie suche, słabo oddają klimat danej serii i straszliwie zamerykanizowane dla motłochu. Niekiedy z nimi dane serie wyglądają jak amerykańskie seriale. Aczkolwiek muszę przyznać, że dobrze radzą sobie z szybkim i nabadźganym gadaniem, z którym miewam problemy, żeby zrozumieć.
I wiesz, tłumaczenia filmów na polski też są robione wg profesjonalnych standardów. A niekiedy o ból głowy przyprawiają. Mi znacznie bardziej odpowiada styl fansubberów.
P.S. Ostatnio oglądałem "Saturday Night Fever" chyba na TVN7i było zdanie w stylu "I'll show you that latin move" -> "Pokażę ci ten łaciński ruch". (Może to ja jestem głupi i czegoś nie czaję, ale jak dla mnie to raczej chodzi o latynoski krok taneczny i mam wrażenie, że tłumacz nie widział tej sceny)
Ostatnio edytowany przez Hyrule (2013-08-08 21:20:22)
Offline
Ani one fanowskie, ani do końca profesjonalne.
Zdecydowanie mniej tekstu powinno być. Czas wyświetlania od 1,2 sek do max 5,8; tak by większość ludzi zdążyła przeczytać. Maksymalne uproszczenia, pomijanie zbędnych rzeczy, jeśli nie pozwala na to czas wyświetlania. Max do 40 znaków na linię.
I wtedy byłoby bardziej profesjonalnie i moglibyście narzekać, jakie to złe suby.
Offline
Z tym wyświetlaniem tekstu to rzeczywiście często fanowskie mają przydługie te kwestię. Ale jak dla mnie to lepiej spauzować sobie, ale mieć soczystą, klimatyczną linijkę. No i cytując Dema (tak pół serio oczywiście):
"Jak nie nadążasz za napisami, to chociaż udawaj, że nadążasz i nie popisuj się swoją niepełnosprawnością"
Dobre fanowskie napisy tak jak dobra szkoła - zamiast zniżać się do poziomu słabszych uczniów, stawia poprzeczkę, do której powinni się podciągnąć.
Ale to i nawet dobrze, że są dwa trendy. Jak ktoś sobie chce zobaczyć byle zobaczyć, słabo nadąża za napisami itp. to sobie ogląda te np. HSy, a jak ktoś chce fajne, klimatyczne tłumaczenie, to czeka na dobrą fanowską grupę, aż wyda. I wilk syty i owca cała. Tylko niech ci, co mają wcześniej, zamkną się, ze u kogoś innego jest później...
Ostatnio edytowany przez Hyrule (2013-08-08 21:17:25)
Offline
Czcionki; skoro je udostępniam, to chyba w jakimś celu, czy się mylę? Więc dlaczego na niektórych str. widnieje typowy Arial, zamiast tej, którą autor wykorzystał?
Czasówkę tworzę sama, tak więc, jak widzę napisy, które są niedopasowane do danej serii, uważam że świadczy to o zwykłej niekompetencji uploadera.
Tak, to świadczy o niekompetencji uploadera co napisałem w swoim poście wcześniej, co więcej jeżeli chodzi o napisy to program pokazuje jakiej czcionki brakuje ew. i wystarczy pogooglować za nią. Odnośnie synchro, ja muszę obejrzeć dany odcinek z napisami żeby dopiero cokolwiek wrzucać i mieć pewność że wszystko jest na swoim miejscu, co zapewne większość uploaderów robi więc musiałaś trafić na delikwenta który bierze pierwsze lepsze napisy, pierwszą lepszą wersję anime, renderuje i wrzuca.
Offline
Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę, że teraz grupy zazwyczaj edytują streamowe tłumaczenia.
A same tłumaczą, gdy simulcast nie jest zbyt simul .
Offline
Mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę, że teraz grupy zazwyczaj edytują streamowe tłumaczenia.
A same tłumaczą, gdy simulcast nie jest zbyt simul .
Ta, wiele tak robi. Często też biorą od siebie nawzajem i zmieniają. Niektórym wychodzi to dobrze, innym gorzej. W zasadzie zaoszczędza to im roboty. Zamiast robić wszystko samemu, biorą czasówkę, poprawiają pod siebie, korygują tłumaczenia, zmieniają słownictwo i klimat wypowiadanych kwestii i dodają różne bajery od siebie. Niektórzy są jednak takimi chamami, że zmieniają tylko parę literówek, robią lepszą jakość video i podpisują się pod tym swoją grupą, a w tłumaczeniu w zasadzie w ogóle palców nie maczali. Są jednak takie (mniej znane zazwyczaj i mające niewiele releasów), które robią własnoręcznie od podstaw, same tłumaczą i wychodzi im to świetnie. Generalnie jak się siedzi w tym parę lat, to widać, kto jest kim.
W zasadzie często po czasie pracy już nawet widać. ;p
P.S. Swoją drogą HS to chamy okrutne. Ludzie zapłacili, żeby móc oglądać, a oni to wszędzie w necie za darmo upowszechniają.
Ostatnio edytowany przez Hyrule (2013-08-08 22:21:41)
Offline
W zasadzie, to grupy tłumaczące oficjalnie wydane tytuły to również "chamy okrutne".
Offline
Ariakis, dzięki, dawno się tak nie uśmiałem. Widać że nie masz bladego pojęcia o tym, jak kręci się biznes anime, o grach nie wspominając.
Za chwilę pewnie mnie uświadomisz.
Pewnie też dowiem się, że twórcy tak naprawdę wspierają piractwo i wcale, ale to wcale go nie zwalczają.
Odróżniasz stratę od braku zarobku? Strata jest jak ci sklep okradną z towaru. Nie możesz mieć straty tam, gdzie w ogóle nie handlowałeś.
Analogicznie nie możesz mieć straty z tytułu czegoś, co nigdy nie było przedmiotem Twojego zarobkowania.
Ergo Wasze argumenty o "kradziejstwie" to inwalidzi. Tłumacz nie może być okradziony z napisów na tej samej zasadzie na jakiej nie jest okradany wydawca spiraconych produktów.
Możesz się z tym zgodzić lub zaprzeczyć sam sobie.
Nie zmienia to w niczym faktu, że:
- rynek anime w Polsce jest nieco skurczony, rynek mang ma się lepiej
- wg Ciebie, jak i Hyrule fansubbing powinien służyć promowaniu anime, tworzyć rynek zbytu, etc, etc
- pomimo rozrastającej się bazy fanów, rynek anime nie chce się rozwijać,
- zwalasz to na online, zapewne dlatego, iż oglądając online potencjalny klient nie kupi DVD,
- ale jak potencjalny klient ściągnie sobie z internetu odcinek, a z ANSI napisy to już to DVD kupi.
Potem się ludzie dziwią, że traktuję ich jak idiotów?
btw. gdy ktoś osiąga korzyść z Twojej pracy i nie płaci Ci za to, to jest to jak najbardziej strata.
Osiągasz korzyść z cudzej pracy - wchodzisz w posiadanie kopii anime, za którą normalnie musiałbyś zapłacić.
To jest jak najbardziej strata wydawcy.
Dokładnie. Było już wielokrotnie udowadniane, że "piractwo" wspomaga sprzedaż. A kiedy piractwo znika? Kiedy jest jakaś legalna, przystępna alternatywa.
Oczywiście - dlatego np. w Polsce, która jest krajem z jednym z wyższych wskaźników piractwa na świecie, wydawanych jest rokrocznie tryliard gier, mang, anime, muzyki, których nie wydają w bardziej cywilizowanych krajach Europy Zachodniej i w Stanach.
Idąc tym tokiem rozumowania: wydawcy powinni drzwiami i oknami walić do kraju, w którym kradnie się na potęgę (ludzie potrafią spiracić nawet gry za 2 zł), bo dzięki temu zarobią kupę mamony i jeszcze poprawią nam statystyki.
Normalnie Nobel z ekonomii czy tam marketingu Ci się należy. Tysiące menadżerów będą waliły do Ciebie po dobre rady dotyczące polityki sprzedażowej.
Co ciekawe jeden taki Japończyk parę lat temu pisał raport o rynku M&A w Polsce. Raport raczej za korzystnie nie wypadał.
Jakie to ciekawe, że jakoś w UK widziałem pełno różnych tytułów, które chciałem sobie kupić. I jakie to ciekawe, że gdyby nie Kawaii, Dragon Balle i inne, to nawet tych Narótów i Bliczów byśmy z JPFu nie mieli.
Teraz porównaj sobie ile subuje i piraci się w UK, a ile w Polsce. W ramach podpowiedzi powiem, że softu się u nas piraci ponad dwukrotnie więcej.
Zastanów się czemu mimo tak wielkiej bazy potencjalnych klientów wydawnictwa raczej się zwijają, a nie powstają jak grzyby po deszczu.
Dzięki niemu w nadwiślańskim kraju w ogóle jest ktokolwiek, kto miałby zamiar w ogóle coś kupić.
Pisz do Waneko i JPF-u. Może dostaniesz dyplom. W końcu bez Ciebie i Tobie podobnych nie mieliby czego szukać w Polsce.
Przecież to robisz. Będąc złodziejem (nie uwierzę, że masz same wydania DVD anime), śmiejesz się ze złodziei, którzy śmieją się ze złodziei za to, że śmieją się z tych złodziei. Także cytując Ciebie:
Czytanie ze zrozumieniem widać dalej boli...
Nie, nie śmieję się z tego, że wy się śmiejecie z nich.
Wyszydzam was, bo emujecie od 4 lat, że was okradają, a macie w dupie twórców, wydawców i jeszcze bezczelnie twierdzicie, że wasze działanie wspiera rynek.
Mimo, że rynek ma zupełnie inne zdanie.
Wyszydzam też swoisty masochizm, bo jeśli ktoś dalej tłumaczy mimo działań stron z online to albo robi to z premedytacją, żeby emować, albo po prostu lubi jak nim poniewierają.
Rozczaruję Cię - różnica między tłumaczami z ANSI, a takim Musiałowskim w dziedzinie promocji m&a to jak 3 metry mułu, a słońce.
Kolejny, który nie widzi różnicy między ogólna ironiczną uwagą a bezpośrednim zwrotem do rozmówcy. A dwa "trolle" nade mną to nie ja.
Fakt, może za ostro zareagowałem na tę uwagę. Co nie zmienia w niczym faktu, że tłumacz przypomina bardziej taką rozrywkową pannę, co to z wieczora rozkłada dobrowolnie nogi, a z rana zmienia zdanie i twierdzi, że jednak ją zgwałcili.
Ergo Twoja ironia była chybiona.
I to jest właśnie chamstwo, o którym mówię. Gdyby shinden pytał, respektował wolę tłumaczy i nie zarabiał na naszych poświęconych godzinach, to bylibyśmy najlepszymi przyjaciółmi, bo hołdowalibyśmy wtedy razem idei "od fanów dla fanów", a dzięki nim byłby łatwiejszy dostęp. Ale w Twoich oczach najwyraźniej chodzi o co innego.
Gdyby tłumacze chcieli być tak zajebiście w porządku. Gdyby każdy pytał o zgodę Japończyków, tłumaczy angielskich. Gdyby każdy respektował prawo do tego, że ktoś w Japonii może nie chcieć wydawać czegoś w Polsce.
Gdyby Ci tłumacze zrobili zrzutę, wykupili licencję i udostępniali za grosze, albo za darmo anime.
Nie pobierając wynagrodzenia za tłumaczenie.
Gdyby gdybanie było kaczką w śmietanie, to wszyscy bylibyśmy tłuści.
Widzę to mniej więcej tak: chodzi o ego. Niektórych boli, że rispektu na dzielni nie mają.
Może w promilowym wypadku o kasę, jaką online zgarnia.
Przyczynia się do poszerzania popularności. I to bardzo. Kwestia jednak tego, że to banda chamów.
Popatrz, a tam wyżej Sacredus pisał, że ludzie DVD nie kupowali, bo oglądali online.
To jak to w końcu jest?
O tym tez już pisałem. Studia nie mają zazwyczaj pretensji do fansubberów. Jeśli je mają, to są respektowane zazwyczaj (chociaż tez jest pełno chamstwa).
Do fansubberów pretensje mają wydawcy. Najczęściej w USA, bo tam mamy największy zagraniczny rynek. Najczęściej kończy się to szybka pacyfikacją, bo korpo mają tam długie ręce.
W Polsce jakby bieda, a i poziom sądów taki, że mało komu chce się z nimi gadać.
Studia maja za to większe halo do capperów. Wprawdzie nie każą popełniać rytualnego samobójstwa, ale beknąć można ładnie, jeśli cię złapią.
Mimo wszystko jest to działanie nie fair, często sprzeczne z prawem lub na granicy prawa.
Mimo wszystko przejawem kultury osobistej jest zapytanie kogoś o zgodę na użytkowanie jego własności.
Pytamy? Ano niebardzo.
Tu nie chodzi o to, co robią onlajny. Chodzi o to, jak to robią. Nie wiem, ile jeszcze razy mam to powtarzać...
No ok, to jak do tłumaczeń będą dodawane stopki potwierdzające zgodę odpowiednich podmiotów na publikację tychże tłumaczeń to będzie można rozpocząć pełnowymiarową krucjatę przeciwko chamstwu onlinów.
Wybacz, ale 'złodziej' wypominający 'złodziejowi' brak stylu zaczyna mnie przerastać.
Popatrz - może nawet jak dostana zalew maili z prośbami o zgodę na tłumaczenie, to odkryją jak chłonny rynek w Polsce.
Ariakis, według mnie, skoro odcinki najpierw pojawiają się w telewizji w państwie macierzystym, a dopiero potem w Internecie, to ich zarobek jest raczej zależny od oglądnięć w TV. Inna sprawa, gdy dane anime wychodzi na płycie i jest wrzucane do Internetu, wtedy już studio może liczyć mniejsze/większe straty.
Tia. Stacja płaci za licencję, stacja w zamian oczekuje, że widz obejrzy reklamy, albo zapłaci za kodowane nadawanie.
Gdzieś z tyłu głowy kołacze mi się myśl, że przecież my ani ich reklam nie oglądamy, ani za ich TV nie płacimy.
Osiągam korzyść nie płacąc za to. Nie da się nie zauważyć, że coś tu nie gra.
Bo gdybym tak bardzo chciał zobaczyć dany odcinek musiałbym albo bulić kasę na japońską TV albo na BD.
Ergo pieniądz przepłynąłby ode mnie do wydawcy.
Tak nie jest.
A co do anime online… Uogólniając, uploaderzy rozpowszechniają! odcinki bez zgody autora (nielegalne i karalne) oraz rozpowszechniają! czyjąś pracę, również bez zgody ich autora (nielegalne i karalne). Pobieranie za to korzyści majątkowych (chociażby z reklam)… no cóż, trudno mi to nazwać.
Gdzieś na tym forum znajdziesz tematy o hardsubowanie, megauploadach, etc. Jesteś na forum, gdzie zamieszczane napisy sa z punktu widzenia prawa co najmniej watpliwe oraz gdzie niejednokrotnie użytkownicy udostępniali rózne rzeczy.
Uogólniając brodzimy po mocno grząskim gruncie i naprawdę, tak jak niesmaczne wydaje się zarabianie na fansubbingu, tak samo niesmaczne jest wypominanie komuś złodziejstwa.
Z ciągotek socjalistycznych i robinhoodowskich wypada jednak w końcu wyrosnąć.
Bo potem moga się brzydko odbić, gdy sami zajmiemy się jakąś działalnością, którą ktoś zacznie bez płacenia, za darmo udostępniać ludziom.
A co do tej zgody… to myślę, że to kwestia dobrego wychowania, zwłaszcza, kiedy chcesz je rozpowszechnić/wykorzystać na stronie innej niż ta, z której korzysta autor.
Tia. Ale też w dobrym smaku jest płacenie, za to z czego się korzysta.
Skoro nie płacę za anime ściągnięte z netu, to dlaczego na bogów mam przejmować się garstką tłumaczy z kraju nad Wisłą?
Whenever you find yourself on the side of the majority, it is time to pause and reflect.
Offline
W zasadzie, to grupy tłumaczące oficjalnie wydane tytuły to również "chamy okrutne".
Nie bij w oko, bo to boli. Różnica jest taka, że oni tłumaczą sami i robią własne wersje, jeśli już, a nie biorą żywcem czyjeś tłumaczenie i upowszechniają. Zły przykład dałeś. Chamstwo na miarę HS w tym przypadku to puszczanie w internet tych oficjalnych tłumaczeń. No i generalnie te porządniejsze grupy zazwyczaj nie tłumaczą licencjonowanych tytułów (nawet w instrukcjach dla nowych członków zamieszczona jest lista licencjonowanych serii), albo wycofują swoje wersje, jeśli coś zostaje oficjalnie wydane.
Nie oglądam w zasadzie wszystkich tych popularnych (poza OP) i świeżych pierdółek, krótkich czy też długich (jak już to jakieś wybrane serie, jak filmy Berserka, czy Sakamichi no Apollon), a głównie na tym lecą wszelkie kradzieje z legalnych streamów, przywłaszczacze cudzych tłumaczeń pod swoim szyldem i inni.
Ariakis, Tobie już nie zamierzam odpowiadać.
Jedno tylko:
Pisz do Waneko i JPF-u. Może dostaniesz dyplom. W końcu bez Ciebie i Tobie podobnych nie mieliby czego szukać w Polsce.
Odczep się z tymi insynuacjami ode mnie. Ja gówno zrobiłem. Jak już chcesz się czepiać strony, to w sporej mierze dzięki Malderowi i paru innym osobom, które pięć lat temu rozwinęły polski fandom OP i rozwojowi tego fandomu JPF zainteresowało się wydaniem tego tytułu. A to, że ludzie wiedzą co to jest anime, to głownie zasługa RTL7, Polonii 1 i magazynu Kawaii.
I napisz do sędziny Anny Marii Wesołowskiej. Może dostaniesz dyplom. Męczy mnie już ten Twój ton. Jak nie umiesz rozmawiać, to się nie odzywaj do ludzi.
Widzę to mniej więcej tak: chodzi o ego
Zgadza się, chyba masz z nim jakieś problemy.
Ostatnio edytowany przez Hyrule (2013-08-08 23:09:11)
Offline
^^ Hłe, wiesz, że przeczytanie tej ściany tekstu prawdopodobnie skończyłoby się własnoręcznym wydłubaniem oczu?
Ostatnio edytowany przez arystar (2013-08-08 22:57:16)
-=PIERWSZA TROLLOWA MIĘDZYNARODÓWKA=-
dobre, lepsze, radzieckie!
Offline
Ariakis, Tobie już nie zamierzam odpowiadać.
Ja też nie mam zamiaru więcej się zniżać do jego poziomu, niech dalej żyje w swoim własnym, małym świecie.
Offline
Tia. Ale też w dobrym smaku jest płacenie, za to z czego się korzysta.
Skoro nie płacę za anime ściągnięte z netu, to dlaczego na bogów mam przejmować się garstką tłumaczy z kraju nad Wisłą?
Bo bez tej "garstki" tłumaczy, onlajny miałyby shit na stronie, a nie mniej lub bardziej porządne napisy, bo idealnych nigdy nie będzie. Sezon bez tłumaczeń, czasowe wyłączenie ANSI i onlajny kwiczą i leżą, bo rzesza, ba, gawiedź ich "tłumaczy" nie ruszy dupy i nie wyda czegoś od siebie.
Offline
Dobra, zerknąłem te wypociny, co napisałeś.
Mimo wszystko jest to działanie nie fair, często sprzeczne z prawem lub na granicy prawa.
Jesteś złodziejem. Zdajesz sobie z tego sprawę?
Ostatnio edytowany przez Hyrule (2013-08-08 23:11:46)
Offline
Hyrule - jeśli możesz odpisz na prywatną wiadomość
Offline
Przeczytałem tę ścianę tekstu... Nie chce mi się cytować, ani odpowiadać, więc po prostu wkleję link do ciekawego artykułu: Komisja Europejska potwierdza: nielegalne pobieranie wspomaga sprzedaż muzyki.
Offline
Różnica jest taka, że oni tłumaczą sami i robią własne wersje, jeśli już, a nie biorą żywcem czyjeś tłumaczenie i upowszechniają. Zły przykład dałeś. Chamstwo na miarę HS w tym przypadku to puszczanie w internet tych oficjalnych tłumaczeń. No i generalnie te porządniejsze grupy zazwyczaj nie tłumaczą licencjonowanych tytułów (nawet w instrukcjach dla nowych członków zamieszczona jest lista licencjonowanych serii), albo wycofują swoje wersje, jeśli coś zostaje oficjalnie wydane.
To tłumaczą czy nie tłumaczą oficjalnie wydane tytuły?
Bo jeśli tłumaczą - tak jak wcześniej napisałem - to również są to "chamy okrutne".
Nie wiem czy wiecie, ale takie Crunchyroll pierwotnie było nielegalnym łonlajnem zarabiającym na fanowskich tłumaczeniach.
Offline
Nie mam zamiaru czytać bełkotu z ostatnich kilkunastu (kilkudziesięciu?) stron, ale chciałbym podzielić się swoimi ostatnimi doświadczeniami i obalić pewien mit, który mówi, że anime-online jest dla ludzi, którzy mają "słabe internety". Otóż przez ostatni miesiąc pracowałem poza domem i gdy już jakimś cudem net był, to właśnie był on słaby, bardzo słaby, słabszy niż moje pierwsze 128-kbitowe łącze. Otóż prędkość ściągania wahała się pomiędzy 5-15kb/s. Co ważniejsze połączenie co chwila się zrywało. A pech chciał, że miałem ochotę obejrzeć ostatni odcinek pewnego animca. Myślę sobie, chociaż jestem w pracy, są wakacje, odrobina szaleństwa nie zaszkodzi i obejrzę go sobie online, być może mity mają sobie jakieś ziarnko prawdy. Efekt - bez szans, przy bardzo niskiej prędkości łącza internetowego (niestabilnego) nie ma najmniejszych szans, żeby zobaczyć sobie cokolwiek online. Ów odcinek sobie w końcu ściągnąłem z p2p, co prawda ściągał się z 12 godzin, ale jednak, gdy już się ściągnął, mogłem go sobie spokojnie obejrzeć.
Zatem:
Nie można oglądać online przy niskiej prędkości i niestabilnym łączu internetowym. Torrenty wciąż są górą, a online ssie.
Przypominam, że oglądając cokolwiek online, tak naprawdę ściągamy pliki na dysk.
Ostatnio edytowany przez LordCrane (2013-08-08 23:37:17)
Offline
Arystar, trzeba zastosować pewną technikę - tl;dr i już.
@up
A pauza w playerach zniknęła? Czy po 5 minutach stwierdziłeś że nie warto i wyłączyłeś?
Ostatnio edytowany przez Extermi (2013-08-08 23:45:09)
Offline
Dobra, nie będę czekał na odpowiedź Ariakisa i dokończę myśl, bo tego nie zrozumiał wcześniej.
Skoro oglądasz nielicencjonowane anime i nie pytasz o zgodę twórców i wydawców, to wedle swojego modelu jesteś złodziejem. Drwisz jednak z innych złodziei za to, że ci drwią z jeszcze innych złodziei. Drwisz za drwiny ze złodziei. A teraz - sam będąc złodziejem, drwisz za drwiny złodziei na złodziei. Oraz meritum - jesteś złodziejem drwiącym ze złodziei, a to właśnie krytykujesz. Także wszystkie Twoje wypociny są jedną wielką hipokryzją. I jeśli masz w tym jakiś inny cel niż tylko zabawę z wnerwiania ludzi, to chyba pokazanie sobie jaki to niby jesteś obiektywny.
Dobra, i pisz już sobie teraz co tam chcesz. Niczego od Ciebie więcej nie komentuję.
To tłumaczą czy nie tłumaczą oficjalnie wydane tytuły?
Bo jeśli tłumaczą - tak jak wcześniej napisałem - to również są to "chamy okrutne".
No porządniejsze zazwyczaj nie. Przecież pisałem. ;p A to porównanie już też tłumaczyłem, że nietrafne (wiem, o co Ci chodziło, ale porównanie jest nietrafione).
Hyrule - jeśli możesz odpisz na prywatną wiadomość jezor
Dobrze że mówisz, bo na portalu jestem na innym koncie wyjściowo zalogowany.
Offline