#3321 2013-08-11 09:37:14

Besamir
Użytkownik
Skąd: Skierniewice
Dołączył: 2007-11-10

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

bodzio napisał:

Nie. Po 5-6 setkach subów działasz jak maszyna oczkod

Coś w tym jest.  smile_big

Offline

#3322 2013-08-11 12:16:05

ofca_ciemnosci
Użytkownik
Skąd: Wrocław
Dołączył: 2013-01-14

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

No dobra, ale ja mówiłem o sobie (ewentualnie o osobach o poziomie wtajemniczenia porównywalnym do mojego). Bo ja mam na swoim koncie 5-6 (bez setek) napisów.


Nie oglądam onlajn!

Bo choć jedno nad nami niebo, każdy co innego widzi w nim.
I z tylu chmur ponad głową czarną Ty, a ja różową wybrałbym. ♫♪

Offline

#3323 2013-08-11 20:27:48

Aveugle
Użytkownik
Dołączył: 2011-03-11

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Ja tu wpadłam przekazać info o frekwencji na panelu, którym wcześniej spamowałam.

Oprócz mnie pojawił się Syriusz15, jeden z byłych uploaderów Shindena, Hikire (moderacja Shindena), kilka osób oglądających online na różnych serwisach i jakieś osoby, które przyszły na panel pospać/bo im się nudziło.

Tak jak się spodziewałam - zainteresowanie z obu stron, których dotyczył panel, było zerowe.


PS. Dyskusja przebiegła pokojowo - nie było z kim się kłócić.


Jeśli troluję - robię to nieświadomie, wybacz.

Offline

#3324 2013-08-11 21:57:33

ofca_ciemnosci
Użytkownik
Skąd: Wrocław
Dołączył: 2013-01-14

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Aveugle napisał:

PS. Dyskusja przebiegła pokojowo - nie było z kim się kłócić.

Jakby można było piwko wypić to bym z kumplem może przyszedł. On jak wypije to mu się gęba nie zamyka, a dodatkowo jest przeciwnikiem onlajnów, to by był flejm klnie
Opisz krótko, w 30-40 zdaniach, jakie problemy były poruszone, proszę smile
Przedstawialiście się na początku? xD


Nie oglądam onlajn!

Bo choć jedno nad nami niebo, każdy co innego widzi w nim.
I z tylu chmur ponad głową czarną Ty, a ja różową wybrałbym. ♫♪

Offline

#3325 2013-08-11 22:07:54

Aveugle
Użytkownik
Dołączył: 2011-03-11

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Tak, przedstawialiśmy, podawaliśmy strony, z jakimi jesteśmy związani, ja także prosiłam odważnych o uchylenie rąbka tajemnicy i pokazanie identa - stąd wiem kto był zwykłym przechodniem, a kto np. uploaderem.

Było tylko 90 minut, więc nie wyrobiliśmy się ze wszystkim, co miało być powiedziane.

Ostatnio edytowany przez Aveugle (2013-08-11 22:12:04)


Jeśli troluję - robię to nieświadomie, wybacz.

Offline

#3326 2013-08-11 23:54:23

Yagami_Raito8920
Użytkownik
Dołączył: 2009-07-07

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Grabie i motyki nie poszły w ruch? Słabo ziew


-=PIERWSZA TROLLOWA MIĘDZYNARODÓWKA=-
96gaix.jpg
dobre, lepsze, radzieckie!

Offline

#3327 2013-08-12 00:42:53

Syriusz15
Użytkownik
Dołączył: 2008-07-29

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Parę godzin temu wróciłem z Niuconu - konwentu, na którym odbył się panel dyskusyjny: "Dlaczego NIE WOLNO kraść cudzych napisów?" (zachowana pisownia oryginalna). Spotkanie odbyło się dziś około godziny drugiej. Postaram się napisać to, co zapamiętałem ze wszystkimi szczegółami, które mogą mieć jakiekolwiek znaczenie. Podejrzewam, że post będzie bardzo długi, więc jeśli kogoś nie interesuje relacja - niech sobie ją po prostu przewinie.

Panel odbywał się o godzinie 02:30 w niedzielę, więc byłem przygotowany na dwie ewentualności:
1) Nie przyjdzie absolutnie nikt
2) Przyjdą sami uploaderzy + ich wiernie armie gimbusów i będą starali się mnie zakrzyczeć.
Sam reprezentuję i reprezentowałem swój głos, ale postanowiłem przejrzeć ten temat raz jeszcze i odświeżyć inne informacje "dookoła" problemu, żeby móc chociaż w pewnym stopniu zaprezentować punkt widzenia tych, którzy pokazać się nie mogli. Podziękowania za merytoryczne wypowiedzi, które były mi bardzo pomocne, ślę przede wszystkim do dwóch użytkowników: Sledziu_w i Hyrule oraz pewnie wielu pozostałych, którzy wypowiadali się mądrze, ale nie aż tak, żebym dokładnie spamiętał wszystkie ich nicki. Przed samą dyskusją również jeszcze raz przemyślałem parę kwestii i doszedłem do kilku wniosków.

Czas przejść do samej rozmowy.

Po przybyciu na miejsce okazało się, że razem ze mną są jeszcze dwie prowadzące... i to tyle. Uznałem, że trudno się dziwić, skoro była to taka pora. Zaraz jednak czekało mnie pierwsze zdziwienie, ponieważ dziewczyny okazały się być wysoko postawione w szeregach shindena (były to Hikire oraz Hanakumu, jeśli te nicki komukolwiek cokolwiek mówią). Hanakumu jest również przewodniczącą grupy Helheim. Dość różne charaktery. Hikire dość cicha i spokojna. Hanakumu zaś spokojna, ale przebijało przez nią coś, co nazwałbym "władczymi przebłyskami". Wbrew pozorom ten króciutki opis przyda się przy analizie dalszej części.

Mimo początkowej pustki do sali zaczęły dochodzić pojedyncze osoby. Wydaje mi się, że doszliśmy do około dwunastu lub nawet piętnastu osób. Pierwsze pytanie brzmiało mniej więcej:
- Jak ocenilibyście zachowanie/politykę serwisów on-line?
- Bezczelność - odpowiedziałem.
Zapytany o powód takiej odpowiedzi, odparłem, że ciężko to określić inaczej, skoro serwisy on-line biorą napisy od tłumaczy, którzy nierzadko poświęcają kilka dni ze swojego życia na zrobienie tłumaczenia. W dodatku nie pytają ich o zgodę + sami zgarniają za to pieniądze.
Szczerze pisząc, nie pamiętam dokładnie, co mi na to odpowiedziano (prawdopodobnie to, że shinden zgarnia pieniądze, lecz nie ma z tego zysków), ale po chwili zadałem jedno proste pytanie. Spytałem, czy którakolwiek z nich kiedykolwiek widziała rozliczenia, analizę kosztów, porównanie wpływów i wydatków lub cokolwiek, co pełniłoby podobną funkcję. Jedna z nich od razu odpowiedziała, że nie, nigdy nie widziała. Druga natomiast po chwili zastanowienia odparła, że widziała taką analizę. Wtedy rozmowa na krótką chwilę zeszła na otakuJaro. Przedstawiłem pokrótce jego osobę, naświetlając fakt, że jest związany zarówno z ANSI, jak i z shindenem i wkracza do tematu "precz z anime on-line" w sytuacjach, gdy stek bzdur pisanych na temat shindena przekracza pewien poziom. Z jego postów wnioskuję, że jest to jedna z najbardziej neutralnych osób, które się tutaj wypowiadają.  Po tym skromnym opisie przeszedłem do przedstawienia jego krótkiej analizy, którą można odnaleźć w poście 1630 tego tematu. Ta analiza jest robiona troszkę "na oko", ale przedstawia pewną prawidłowość, która bije po oczach - shinden zarabia na swojej działalności więcej, niż wydaje (a przynajmniej wydaje na to legendarne utrzymanie dwóch serwerów). Otakujaro z początku posądzono o stronniczość wobec ANSI, ale po krótkiej chwili wszyscy wspólnie uznaliśmy, że to jedna z najgłupszych idei tego wieczoru. Niestety, koleżanka, która podobno widziała te rozliczenia, nie była łaskawa podzielić się z nami jakąś ich dokładniejszą treścią. Przyznam, że nabrałem podejrzeń, czy nie jest to czasami kłamstwo/blef, ale pójście w tym kierunku doprowadziłoby jedynie do pyskówki + wymiany zdań, która zakończyłaby rozmowę bardzo szybko, a ja miałem jeszcze bardzo wiele do powiedzenia + do poruszenia było mnóstwo wątków.
Koniec końców wysnułem wniosek, że obie panie wierzą laudiemu na słowo. Więc podszedłem do tego z tej strony, że nawet gdybyśmy założyli, że te pieniądze idą wyłącznie na utrzymanie serwerów, to z jakiej racji tłumacze z ANSI mają im te serwery sponsorować? Z tego co pamiętam, jedna z nich powiedziała, że hasło "od fanów dla fanów" opiera się tutaj na tym, że shinden nie zarabia, a jedynie pobiera pieniądze, by - dla fanów - utrzymać serwery i by mieli oni gdzie oglądać anime. Jednak gdy tylko zbierałem się do odpowiedzi, druga z nich stwierdziła, że temat pieniędzy to bardzo "grząski grunt", więc lepiej w niego nie wnikajmy. Wyrażenie ująłem w cudzysłów, ponieważ wynotowałem sobie to na kartce zaraz po wypowiedzeniu przez jedną z nich tych słów.

Dokładnych słów na przejście do kolejnej kwestii nie pamiętam, ale zapamiętałem, że w pierwszej części mówiłem niesamowicie dużo. Przeszliśmy w końcu na jeden z fundamentalnych aspektów całej tej dyskusji. Skoro jako tłumacz wrzucam napisy na ANSI, to moją intencją jest wrzucenie ich właśnie na ANSI. Gdybym chciał dać je uploaderowi do wrzucania na on-line, zrobiłbym to bezpośrednio (łatwo było mi się na ten temat wypowiadać, ponieważ swego czasu dawałem swoje napisy tylko uploaderom z kreskówki - w sumie dalej z kilkoma utrzymuję kontakt). Brak pytania o zgodę jest bezczelnością, ale jeszcze większą bezczelnością jest wrzucanie napisów na shinden, gdy tłumacz wprost pisze, że nie wyraża zgody na wrzucenie na shinden. Nawiązałem również do przewijających się informacji na stronie. W piątek zajrzałem do moich napisów, które znajdują się na shindenie (dokładnie na napisy do filmu K-On), gdzie pojawiają się dwa komunikaty. Pierwszy z nich brzmi: "Dla Anime-Shinden.info", drugi z nich to: "Jeśli widzisz ten upload na innej stronie to wiedz, że osoba, która go tu umieściła jest złodziejem!". To wywołało moje wątpliwości:
- Jakie znowu "dla anime-shinden.info"? Przecież ja nie robiłem tych napisów dla nich. Jakby tego było mało, zdarza się, że na górze jest jeden z tych shindenowych napisów, podczas gdy na dole jest informacja od tłumacza, że nie życzy sobie, by jego napisy trafiły na shinden. A gdy ktoś próbuje poruszyć tę sprawę w komentarzach lub na forum - jego komentarz jest usuwany.
Odpowiedziano mi na to, że informacja odnosi się tylko do uploadu, ponieważ niektóre osoby kradną z shinden uploady, a dopiski tłumaczy, że zabraniają dodawać ich tłumaczenia na shinden, nie są usuwane, jeśli tylko nie są wulgarne. Poza tym uploaderzy doskonale wiedzą, że takie wstawki są dodawane. Analogia między jedną a drugą kradzieżą przeszła raczej bez echa. Na te słowa odezwał się chłopak z widowni, że gdy ktoś już ukradnie upload z shindena, usunięcie tego ich komunikatu zajmie mu krótką chwilę. Dostał odpowiedź, że zawsze jest to chwila, którą musi poświęcić więcej. Na sam koniec wspomniałem trochę o diff-anime, na które środki łoży założyciel z własnej kieszeni + jest tam jedyny uploader, który kiedykolwiek poprosił o pomoc, bo coś nie zgadzało mu się w timingu. Miał rację i dzięki temu mogłem poprawić swoją pracę. Dlatego ciężko mi uwierzyć, żeby inni uploaderzy zawsze wiedzieli, co dokładnie dodają.

Wkrótce potem spytałem, czy nie uważają, że jest to trochę nie tak, żeby brać coś od kogoś, gdy ta osoba wyraźnie pisze, że sobie tego nie życzy. Odrzeknięto mi, że czasem nie ma innego wyjścia (lol). Poza tym kiedyś miała być sprawa, że czterech tłumaczy wulgarnie odpowiedziało na prośby uploaderów, czy mogą dodać ich napisy na on-line'a. Powiedziałem, że w takim razie po prostu można spytać kogoś innego, bo napisy na ANSI niejednokrotnie mają konkurencję i jeśli jedna osoba odpisałaby mi wulgarnie, więcej bym do niej nie pisał i skontaktował się z kimś innym. Na to nie było riposty, ale dowiedziałem się, że po tym całym wydarzeniu zrobiono wśród uploaderów ankietę (jeśli dobrze pamiętam, był wtedy jeszcze otakuJaro w gronie "shindenowców"), czy chcą pytać tłumaczy o pozwolenie (sic!). No i oni, zupełnie nieoczekiwanie, uznali, że nie będą się pytali. Moje ubawienie przerwała myśl, że może to nie dla każdego jest zrozumiałe, że ludzie generalnie nie lubią sobie tworzyć dodatkowej pracy + zawsze można przeprowadzić taką ankietę wśród tłumaczy i gwarantuję, że zdecydowana większość opowie się za inną opcją. Tutaj przyznano mi rację. 

Następnie wróciliśmy na chwilę do kwestii tego, że wiele osób nie zgadza się na używanie ich napisów na shindenie. Nawiązałem również do sprawy, która na ANSI odbiła się dość sporym echem. Do sprawy zabrania napisów (bodajże) do Hunter x Hunter ze strony wbijam, która swoich tłumaczeń nie dodawała nawet na ANSI. Nie omieszkałem wspomnieć, że od paru tygodni (miesięcy?) są osoby, które wydają napisy tylko drogą e-mailową lub w inny sposób, który nie jest ogólnodostępny. Na takim zachowaniu cierpią postronne osoby, które muszą pisać do tłumacza prywatnie, a odpisanie na ponad 100 e-maili nie jest rzeczą szybką, łatwą i przyjemną. No i oczywiście nawiązałem do rikuo, który kiedyś dostał w taki sposób napisy i dał je on-line'om. Dowiedziałem się, że rikuo został zdjęty z funkcji uploadera za akcję z Hunter x Hunter i stronką wbijam. W sumie dziewczyny dziwiły się, czemu tylko zdjęto go z funkcji uploadera, a nie dostał bana za swój wybryk.

Zszedłem wtedy na trochę inną kwestię. Mianowicie na chwalenie się osób powiązanych z on-line'ami na temat tego, że ANSI nie jest im do niczego potrzebne, bo gdyby chcieli, mogliby sobie sami odcinki potłumaczyć. Powiedziałem, że on-line bez ANSI nie istnieje, za to ANSI bez on-line jak najbardziej. Nie zapomniałem też dodać, że stronki typu shinden mają pełne błogosławieństwo ANSI na to, żeby sami sobie tłumaczyli. To ucięłoby całą tę wojnę. Tutaj odezwała się Hanakumu, która zarządza Helheim. Rozbiła te przechwałki w drobny mak. On-line nie mają takiego zaplecza. Tak naprawdę ich zaplecze jest bardzo małe. Rekrutacja na tłumaczy prowadzona jest dość często i grupa otrzymuje nawet wiele zgłoszeń (około 150 odzewów na każdy taki apel), ale zdecydowana większość z nich kompletnie do niczego się nie nadaje, a zdania próbne tłumaczone są żałośnie i na taką masę chętnych tylko ze 2-3 osoby nadają się do czegokolwiek. Wyszedłem wtedy z kolejnym aspektem ANSI. Nie ma w Polsce żadnej innej bazy z napisami, która zrzeszałaby tyle osób mających tak olbrzymią wiedzę odnośnie naszego języka. Przede wszystkim wymieniłem chyba Bodzia, choć LordCrane też się przewijał. Wyjaśniłem, że nasi specjaliści lubią sobie potrollować, ale gdyby ANSI przestało istnieć, on-line nigdzie nie znajdą osób, które tak im pomogą w wielu aspektach językowych. Zostaje im się jedynie poradnia PWN, do której czasem ciężko jest się dobić. Taka pomoc byłaby nowym tłumaczom bardzo potrzebna. Na jeden odcinek Mondaijitachi przetłumaczony przez jakąś grupę na potrzeby on-line, znalazłem 11 stron dość poważnych błędów (typu: upper hand - górna ręka; baśnie braci Grimm = wróżki Grimm, etc.). Gdy tylko te błędy wrzuciłem, żeby sobie poprawili - napisy zostały usunięte i nikt na mojej pomocy nie skorzystał, a jedynie ja straciłem czas. Na zakończenie tego małego punktu dość ciekawa informacja: dostałem cynk, że Helheim (lub ktokolwiek inny pod szyldem shinden) zamierza robić tłumaczenia pod jakieś 4 serie i te tłumaczenia będą wpuszczone na ich serwis z około tygodniem opóźnienia. Jeśli dobrze pamiętam, chyba będą nawet dodane do oceny na ANSI, ale głowy za to nie dam. Pochwaliłem zamiar, mówiąc, że pomysł jest dobry, ale wszyscy wiemy, że "gimbusi", którzy oglądają anime on-line bardzo często mają zupełnie w nosie jakość napisów, jeśli tylko będą one trochę szybciej.

Wydaje mi się, że na tym kończy się pierwsza część i przechodzimy do drugiej części panelu.

Te części sam rozdzieliłem sobie umownie, bo nastąpiła pewne zasadnicza zmiana w prowadzonej dyskusji. Trochę ożywiła się publiczność, która zaczęła zadawać pytania i formułować swoje opinie lub zarzuty. W końcu zeszliśmy jednak do punktu, który w rozmowie na żywo da się zakończyć w ciągu paru minut, a w internecie ciągnie się całymi dniami bez żadnych wniosków. Ten punkt to prawo. Zaczęły odzywać się osoby, mające przeciwstawne opinie na tematy związane z prawem i jego interpretacją. Tutaj wreszcie mogłem zrzucić z siebie cały ciężar zgromadzony w tym temacie. Jałowe przepychanki skończyły się w tym samym momencie, w którym oznajmiłem, że jestem na IV roku prawa i błagałem wręcz, żeby ludzie nie wypowiadali się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia. W internecie nigdy by to nie poskutkowało - na żywo zadziałało od razu. Przy okazji nawiązałem też do arcygłupot wypisywanych tutaj przez paskuda czy ariakisa. Dowiedziałem się, że paskud i na shindenie znany jest z tego, że "robi zamieszanie".

Publiczność zachowywała neutralność. Nie opowiadali się ani po mojej/naszej stronie, ani po stronie on-line. Jednak dało się zauważyć u części z nich pewne odchylenia w jedną lub w drugą stronę. Teraz czas na wyjaśnienie specyfiki i powodu, dla którego podzieliłem panel na dwie części. Przyszedłem na ten panel dość dobrze przygotowany do rozmowy i merytorycznej dyskusji. W związku z tym miałem bardzo wiele do powiedzenia i w pierwszej części mówiłem bardzo dużo. W drugiej części publiczność zaczęła brać coraz większy udział i odniosłem wrażenie (być może to tylko moje subiektywne odczucie), że Hanakumu była dość zdenerwowana. Do zrozumienia sytuacji potrzeba teraz sięgnąć do krótkiego opisu na samej górze, w którym napisałem o "władczych przebłyskach". Hanakumu bardzo nie lubi, gdy jej się przerywa. Troszkę podnosi wtedy głos (na tyle, żeby móc kontynuować swoje zdanie). Ja również nie lubię, gdy mi się przerywa, ale nie ma dla mnie nic gorszego niż wysłuchiwanie debat, w których obie strony wzajemnie się przekrzykują i tak oto w pierwszej części porządnie się nagadałem, ale w drugiej miałem poważne problemy, żeby dojść do głosu. W związku z tym na wiele zadanych pytań nie zdążyłem odpowiedzieć lub odpowiedziałem połowicznie, bo przerwano mi wypowiedź i nie walczyłem o głos krzykiem, a jedynie starałem się konkretnie i rzeczowo odpowiadać na pytania. Ciężko mi teraz przypomnieć sobie, na które pytania odpowiedziałem do końca, na które w połowie, a na które wcale. Większość lub wszystkie pytania mam jednak w głowie, więc pozwolę sobie przytaczać je i odpowiadać tak, jakbym odpowiadał w całości. Najpierw pytania, które zadawały osoby z nastawieniem neutralnym, ale z lekkim przechyłem w stronę niezrozumienia ANSI. Pytania mogą być troszkę przeinaczone, ale oddam nimi sens wypowiedzi, który zrozumiałem z pytania.

- Czy to nie jest tak, że tłumacze z Polski oburzają się, że on-line kradnie ich napisy, podczas gdy sami biorą napisy od angielskich grup bez ich zgody?
- Ciężko mi tutaj odpowiadać za wszystkich na ANSI i raczej nie jestem w stanie tego sprawdzić, ale na pewno są osoby, które proszą o zgodę. Są też osoby, które z angielskich napisów nie korzystają. Osobiście staram się pytać o zgodę, gdy tylko jest możliwy kontakt z tłumaczami. Mało tego - nie raz zdarzało mi się pisać do tłumaczy, dlaczego dany termin przetłumaczyli w taki sposób lub co dokładnie usłyszeli w tym miejscu.

- Czy jeśli tłumacz wrzuca napisy do internetu, to nie zależy mu, żeby dotarły one do jak najszerszego grona odbiorców?
- Ilu tłumaczy, tyle różnych motywacji do tworzenia napisów [tutaj pamiętam, że zdążyłem odpowiedzieć tylko tyle, czego żałuję, bo miałem przygotowany piękny post Śledziu z #593 - bezpośrednio go nie odczytywałem, ale przez cały panel wrzucałem wiele elementów z jego treści do swoich wypowiedzi - przypis Syriusz15].

- Czyli tłumacze są przeciwko wszystkim anime on-line?
- Nie wszyscy + są tacy, którzy są przeciwni jedynie tym, które wykorzystuję ich pracę do zarabiania.

- W takim razie dlaczego ANSI samo nie rozpocznie takiej działalności i nie zacznie zarabiać?
- Bo to przeczy całej idei od fanów dla fanów. Tłumaczymy anime w taki sposób, że nie zbieramy za to pieniędzy i taka od samego początku jest i była nasza idea. Poza tym wiele osób ma poczucie, że działa na granicy prawa i pobieranie pieniędzy za tłumaczenia jest dla nich po prostu nie fair.

- Czy nie uważacie, że wspieracie piractwo? Wydając swoje napisy, zachęcacie innych do tego, żeby pobierali spiracone wersje odcinków.
- Nie. Wiele osób obejrzy sobie anime ściągnięte z internetu. Jednak należy pamiętać, że Japońskie studia jeszcze nigdy nie wytoczyły sprawy sądowej odnośnie tłumaczenia ich dzieł. Poza tym spójrz na to z drugiej strony. Jeśli podoba ci się seria X, nigdy nie sprowadzisz jej sobie z Japonii, jeśli nie znasz Japońskiego. Natomiast jeżeli masz do niej napisy, pojawia się cień szansy, że taką serię kupisz w oryginale - wszak Polskie napisy już masz i możesz sobie bez przeszkód obejrzeć odcinek, za który zapłaciłeś i zdobyłeś w jak najbardziej legalny sposób. Co prawda czas wyświetlania się napisów może nie odpowiadać akurat wersji, którą masz, ale wtedy piszesz do tłumacza i kwestią kilku minut jest dopasowanie ich do twojej wersji odcinka. W związku z tym jest to bardziej reklama niż promowanie nielegalnych środków.

To były główne zarzuty, które pamiętam. Bardzo podobała mi się postawa chłopaka, który siedział niedaleko mnie. Cała sytuacja przypominała moment w anime, gdy rozwiązuje się jakaś zagadka. Mamy głównego bohatera (w tej sytuacji byłem to ja) i drugiego bohatera, który powoli zaczyna rozumieć całą zagadkę i zadaje pytania, które mają umożliwić widzom dojście do podobnego rozwiązania, a głównemu bohaterowi pozwalają poprowadzić wszystkich ścieżką swojego rozumowania. Zadał on pytanie, które brzmiało mniej więcej:

- To dlaczego tłumaczenia odcinków są wrzucane na on-line, nawet gdy nie zgadza się na to sam tłumacz? Przecież powinno się uszanować jego wolę.

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, głos zabrały prowadzące. Jedna z nich powiedziała, że gdyby shinden miał zrezygnować z takiego zachowania, to wszystkie inne on-line'y musiałyby postąpić dokładnie tak samo [być może powiedziała to w innych okolicznościach na tym panelu, tj. akurat nie w tym momencie, ale wcześniej/później, lecz sens pozostał ten sam - przypis Syriusz15]. Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, kiedy odezwała się Hanakumu. Nie wiem, czy była to kwestia zdenerwowania, czy może tego, że parę osób wydało się brać naszą/moją stronę (widziałem twarzy jedynie niektórych, bo siedziałem tuż przy pierwszym rzędzie), ale kolejny monolog bardzo mnie rozbawił:

Otóż prowadząca powiedziała, że każdy kij ma dwa końce. Prawda jest jak dupa - każdy ma swoją. Laudemort tak się napracował, serwer (serwis?) postawił, NOWY LAYOUT [tutaj na mojej twarzy pokazał się wielki banan od ucha do ucha smile_big] na stronce, a tutaj [ci źli] tłumacze nie chcą mu dawać napisów. Prosiła, żebyśmy postawili się w jego sytuacji - przecież jemu też coś się należy za cały wysiłek włożony w powstanie shindena.

Odpowiedziałem trochę przerysowanym przykładem, że jeśli oszczędzałem 20 lat na samochód i sam wiele w nim zbudowałem, bardzo przy tym harując - nie uprawnia mnie to do tego, żeby ukraść samochód komuś innemu, gdy i mi ukradną, ale prowadząca raczej nie zgodziła się z moim zdaniem, bezskutecznie usiłując dać jakieś swoje dobre porównanie.

Mam wrażenie, że na sam koniec poczyniła próbę udowodnienia mi, że moje wywody zdały się na nic, gdyż kazała nam wskazać dwie osoby, które po tym panelu mają dokładnie takie samo zdanie. Odpowiedziałem, że dwie osoby nigdy nie mają takiego samego zdania w jednej kwestii - między innymi to czyni nas ludźmi. W takim razie prowadząca spytała, kto ma na tę całą sprawę wyje*ane. Ręce podnieśli praktycznie wszyscy. Jestem jednakże przekonany, że przynajmniej dwie osoby wyszły z tego panelu o wiele bardziej ogarnięte w kwestii całego tego zamieszania i stoją po naszej/mojej stronie.

Swoją drogą szedłem tam, chcąc dowiedzieć się od ewentualnych uploaderów jednej rzeczy. Jak to jest, że pracują na zysk dla laudiego za darmo i jeszcze muszą znosić cały ten hejt (z jednej strony poganianie, żeby szybciej dodać upload, z drugiej strony hejt od tłumaczy, z trzeciej świadomość, że uploady są nielegalne)? Podczas monologu o nowym layoucie na stronie, z przerażaniem zdałem sobie sprawę z powodu. Ci ludzie mają poczucie misji, są przekonani, że czynią to wszystko dla dobra fandomu/ludzkości. Nie są w stanie przyjąć, że idą złą drogą i przysłużyć się można na wiele innych sposób, które nie powodują takiej wrzawy. 

PS Już nie pamiętam, kiedy dokładnie to było, ale na początku jedna z prowadzących powiedziała, że cała ta drama zaczęła się, gdy laudi postanowił olać ansi smile_big

PS 2 W trakcie panelu przeprowadziłem też króciutką pogawędkę na temat tego, jak się dopasowuje napisy i film, gdy ściąga się je samodzielnie - być może ktoś po panelu wyjdzie nauczony i sam będzie próbował.

PS 3 W pewnym momencie na panelu same prowadzące przyznały, że upload obniża jakość odcinka - czasem bardziej, czasem mniej. Nie pamiętam dokładnie, w którym momencie na panelu to było, bo nie sprzeczałem się w tej kwestii.

Wszystkie informacje, które tutaj zawarłem, zostały napisane według mojej najlepszej wiedzy. Część z nich może być bardzo subiektywna, część może być obarczona pewnym błędem. Robiłem jednak wszystko, żeby jak najwierniej odwzorować wydarzenia i mam ogromną nadzieję, że nie pomyliłem nicków prowadzących smile_big

Generalnie było dość sympatycznie (?), ale podczas drugiej części panelu dało się odczuć jakąś taką nerwowość/niespokojność.

Z góry przepraszam za wszystkie błędy. Jeśli coś sobie przypomnę, dopiszę. Jeśli coś nie jest jasne, zadawajcie pytania.

Offline

#3328 2013-08-12 01:12:52

coellus
Użytkownik
Dołączył: 2009-08-25

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Syriusz15 napisał:

Nie omieszkałem wspomnieć, że od paru tygodni (miesięcy?) są osoby, które wydają napisy tylko drogą e-mailową lub w inny sposób, który nie jest ogólnodostępny. Na takim zachowaniu cierpią postronne osoby, które muszą pisać do tłumacza prywatnie, a odpisanie na ponad 100 e-maili nie jest rzeczą szybką, łatwą i przyjemną.

Wydawanie dla nielicznych to jedno, ale przecież było kilka takich sytuacji, gdzie wrzucano odcinki rozpowszechniane drogą pantoflową (bodajże robota bodzia i Besamira) - było to poruszane czy nie bardzo?
Aaa, tego, no, i temat hardów z bluzgami był ruszany? smile_lol


Ty dulowaty userze!

Offline

#3329 2013-08-12 01:19:13

DarkMnich
Użytkownik
Skąd: Gdańsk
Dołączył: 2012-05-06

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Również jestem ciekaw, czy temat bluzgów w hardkach był ruszany, zaczynam żałować że mnie nie było na tym panelu, bo widzę, że Helheim ładnie sobie pogrywa

- Czyli tłumacze są przeciwko wszystkim anime on-line?
- Nie wszyscy + są tacy, którzy są przeciwni jedynie tym, które wykorzystuję ich pracę do zarabiania.

Tu się muszę z tobą zgodzić, bardzo ładnie to ująłeś. ^^
Sam jestem przeciwnikiem zarabiania na czyjejś pracy, a przeciwko samym onlajnom nie mam nic przeciwko, póki pytają się o zgody i szanują zdanie tłumacza.

Rekrutacja na tłumaczy prowadzona jest dość często i grupa otrzymuje nawet wiele zgłoszeń (około 150 odzewów na każdy taki apel), ale zdecydowana większość z nich kompletnie do niczego się nie nadaje, a zdania próbne tłumaczone są żałośnie i na taką masę chętnych tylko ze 2-3 osoby nadają się do czegokolwiek.

Słyszałem o poziomie rekrutacji na onlinach, ale teraz  zostałem utwierdzony w tym, jak tak dalej pójdzie, to poziom shindena będzie baaardzo niski.  evil Zresztą, czym ja się dziwie, postawa shindena powoduje jedynie to, że tłumacze coraz bardziej niechętnie j publikują swoje napisy, co, jak mówiłeś, odbija się na zwykłej publice.

Dzięki wielkie za rozpisanie tego wszystkiego Syriusz, teraz wiemy nieco więcej.

Ostatnio edytowany przez DarkMnich (2013-08-12 01:22:46)


inGBAqE.png

Offline

#3330 2013-08-12 01:30:26

CoUsT
Użytkownik
Dołączył: 2013-02-22

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Syriusz15 napisał:

Mam wrażenie, że na sam koniec poczyniła próbę udowodnienia mi, że moje wywody zdały się na nic, gdyż kazała nam wskazać dwie osoby, które po tym panelu mają dokładnie takie samo zdanie. Odpowiedziałem, że dwie osoby nigdy nie mają takiego samego zdania w jednej kwestii - między innymi to czyni nas ludźmi. W takim razie prowadząca spytała, kto ma na tę całą sprawę wyje*ane. Ręce podnieśli praktycznie wszyscy. Jestem jednakże przekonany, że przynajmniej dwie osoby wyszły z tego panelu o wiele bardziej ogarnięte w kwestii całego tego zamieszania i stoją po naszej/mojej stronie.

rotfl  rotfl  rotfl

Nie pomyliłeś się tu? To była prowadząca?
Jak tak, to beka w ch*j... Haha, no nie mogę.

Prowadząca robi coś, na co wszyscy mają wyje*ane, a do tego pyta o to widownię (i z tego co czytałem, to za bardzo po stronie tłumaczy nie stała). Jakieś chore, a zarazem śmieszne mi się to wydaje.

Ale z drugiej strony fakt, że prawie nikogo to nie interesuje i ręce podnieśli niemal wszyscy jest trochę bolesny. Może to jakieś onliny były?

Ostatnio edytowany przez CoUsT (2013-08-12 01:31:03)

Offline

#3331 2013-08-12 01:45:14

DarkMnich
Użytkownik
Skąd: Gdańsk
Dołączył: 2012-05-06

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

CoUsT napisał:

Nie pomyliłeś się tu? To była prowadząca?
Jak tak, to beka w ch*j... Haha, no nie mogę.

Pewnie broniła zysków.

CoUsT napisał:

Ale z drugiej strony fakt, że prawie nikogo to nie interesuje i ręce podnieśli niemal wszyscy jest trochę bolesny. Może to jakieś onliny były?

Najpewniej tak, lub też osoby, które w ogóle nie słuchały, ewentualnie stwierdziły, że oglądanie onlain jest wygodne i nie ma sensu tego zmieniać, nawet jeśli w grę chodzi jakość.

Ostatnio edytowany przez DarkMnich (2013-08-12 01:54:23)


inGBAqE.png

Offline

#3332 2013-08-12 01:48:58

ofca_ciemnosci
Użytkownik
Skąd: Wrocław
Dołączył: 2013-01-14

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Syriusz15 napisał:

Hanakumu bardzo nie lubi, gdy jej się przerywa. Troszkę podnosi wtedy głos (na tyle, żeby móc kontynuować swoje zdanie).

I bardzo dobrze robi, profesjonalnie ;] A przerywać komuś to brzydka rzecz.

Syriusz15 napisał:

Pochwaliłem zamiar, mówiąc, że pomysł jest dobry, ale wszyscy wiemy, że "gimbusi", którzy oglądają anime on-line bardzo często mają zupełnie w nosie jakość napisów, jeśli tylko będą one trochę szybciej.

Dla niektórych użytkowników ANSI każdy kto nie jest z ANSI (albo precyzując nawet, kto jest z Shindena) jest gimbusem i złem wrodzonym. Ładujecie wszystkich do jednego wora. A są użytkownicy Shindena, którzy popierają w pewnych kwestiach stanowisko tłumaczy ANSI. Dla Was i tak pozostaną gimbusami.

CoUsT napisał:

Ale z drugiej strony fakt, że prawie nikogo to nie interesuje i ręce podnieśli niemal wszyscy jest trochę bolesny. Może to jakieś onliny były?

hehe, knuj teorie spiskowe, że na panel nie wpuszczali ludzi spoza online'ów smile_lol
---------

DarkMnich napisał:
CoUsT napisał:

Nie pomyliłeś się tu? To była prowadząca?
Jak tak, to beka w ch*j... Haha, no nie mogę.

Pewnie broniła zysków.

mruga Albo Ty nie rozumiesz wypowiedzi CoUsT'a, albo ja Twojej. Jedno z dwóch. W jaki sposób udało Ci się połączyć zyski z beką w ch*j?

Ostatnio edytowany przez ofca_ciemnosci (2013-08-12 01:59:56)


Nie oglądam onlajn!

Bo choć jedno nad nami niebo, każdy co innego widzi w nim.
I z tylu chmur ponad głową czarną Ty, a ja różową wybrałbym. ♫♪

Offline

#3333 2013-08-12 02:00:36

CoUsT
Użytkownik
Dołączył: 2013-02-22

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

ofca_ciemnosci napisał:
CoUsT napisał:

Ale z drugiej strony fakt, że prawie nikogo to nie interesuje i ręce podnieśli niemal wszyscy jest trochę bolesny. Może to jakieś onliny były?

hehe, knuj teorie spiskowe, że na panel nie wpuszczali ludzi spoza online'ów smile_lol

Toż to oczywista oczywistość jest, że gdy tylko sprawdzali identyfikator i widzieli "tumacz subuw", to brali i przeganiali kijem ej

Ostatnio edytowany przez CoUsT (2013-08-12 02:12:12)

Offline

#3334 2013-08-12 02:06:24

DarkMnich
Użytkownik
Skąd: Gdańsk
Dołączył: 2012-05-06

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Albo Ty nie rozumiesz wypowiedzi CoUsT'a, albo ja Twojej. Jedno z dwóch. W jaki sposób udało Ci się połączyć zyski z beką w ch*j?

Źle to ująłem, za co przepraszam.
Z CoUsTusem muszę się zgodzić, prowadząca prowadziła ten panel w takim stopniu,  iż jest to po prostu śmiechu warte, powinna być obiektywna, ale z tego co napisał Syriusz, dochodzę do wniosku, że zależało jej tylko na dobrej opinii shindena, która nie istnieje.

Ostatnio edytowany przez DarkMnich (2013-08-12 02:08:45)


inGBAqE.png

Offline

#3335 2013-08-12 02:10:28

Yagami_Raito8920
Użytkownik
Dołączył: 2009-07-07

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Po prostu jakieś szaraki były na tym, nie związane ani z ANSI, ani z shindenem. Prowadząca wykorzystała sytuację i zapewne chciała umniejszyć lub też ukręcić łeb całej sprawie pod pozorem, że większość ma na to wyjebane. Może szaraki w temacie uprawiają tumiwisizm, Nam to jednak nie wisi!

Jeśli wierzyć relacji Syriusza, Shinden ugruntował swoją pozycje zdaniem:"Głoście od drzwi do drzwi, że SHiNDEN SSIE PO CAŁOŚCI!"
Amen.


-=PIERWSZA TROLLOWA MIĘDZYNARODÓWKA=-
96gaix.jpg
dobre, lepsze, radzieckie!

Offline

#3336 2013-08-12 02:24:58

CoUsT
Użytkownik
Dołączył: 2013-02-22

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Yagami_Raito8920 napisał:

Jeśli wierzyć relacji Syriusza, Shinden ugruntował swoją pozycje zdaniem:"Głoście od drzwi do drzwi, że SHiNDEN SSIE PO CAŁOŚCI!"
Amen.

A ja to dobiję cytatem i komentarzem.

Syriusz15 napisał:

On-line nie mają takiego zaplecza. Tak naprawdę ich zaplecze jest bardzo małe. Rekrutacja na tłumaczy prowadzona jest dość często i grupa otrzymuje nawet wiele zgłoszeń (około 150 odzewów na każdy taki apel), ale zdecydowana większość z nich kompletnie do niczego się nie nadaje, a zdania próbne tłumaczone są żałośnie i na taką masę chętnych tylko ze 2-3 osoby nadają się do czegokolwiek.

Nie wiem, czy chcieli się pochwalić ilością zgłoszeń... Ale proszę was... Chwalić się tym, że na 150 zgłoszeń tylko 2-3 są ogarnięte? O czym to świadczy? Że na shindenie przesiaduje 2% ogarniętych ludzi? szalony

Ps. Amen po raz drugi.

Ps2. Jeszcze nie zdążyłem tego napisać - gratuluję Syriusz za odwagę i chęci, masz moje uznanie.

Ostatnio edytowany przez CoUsT (2013-08-12 02:34:24)

Offline

#3337 2013-08-12 02:38:08

Extermi
Użytkownik
Dołączył: 2013-07-06

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Syriusz15 napisał:

Swoją drogą szedłem tam, chcąc dowiedzieć się od ewentualnych uploaderów jednej rzeczy. Jak to jest, że pracują na zysk dla laudiego za darmo i jeszcze muszą znosić cały ten hejt (z jednej strony poganianie, żeby szybciej dodać upload, z drugiej strony hejt od tłumaczy, z trzeciej świadomość, że uploady są nielegalne)? (...) Ci ludzie mają poczucie misji, są przekonani, że czynią to wszystko dla dobra fandomu/ludzkości. Nie są w stanie przyjąć, że idą złą drogą i przysłużyć się można na wiele innych sposób, które nie powodują takiej wrzawy.

Żałuję że nie mogło mnie na Niuconie (cool story - nie byłem na żadnym) bo z miłą chęcią podyskutowałbym odnośnie oglądania anime online jak i samych onlajnów.
Jedyny dla mnie powód dla którego istnieją onlajny to jest ciemna szara masa która  wychodzi z założenia że gry w razie czego można "kupić" na torrentach, a anime nagrywają japońce i wysyłają poszczególnym ludziom dane odcinki/serie na dvd i inne możliwości obejrzenia/"kupna" nie ma, wszystko jest zablokowane. Można z tego wysnuć pewien oczywisty wniosek - onlajny powstają i będą powstawały z głupoty ciemnej szarej masy a osoby które znajdują w tym interes korzystają z ich głupoty i zarabiają, co więcej, nie powstały z lenistwa (jak można podpiąć lenistwo do 7 kliknięć na komputerze które są potrzebne do pokierowaniem kogoś do ściągnięcia odpowiedniej rzeczy). Do czasu kiedy zostałem uploaderem sam byłem ciemną szarą masą naszego społeczeństwa, dopiero proces uploadowania uświadomił mnie skąd i w jak łatwy sposób sam mogę ściągać upragnione anime i cieszyć się z niego w każdej dowolnej chwili, czy to z internetem czy bez.

Zysk laudiego czy kogoś innego mnie nie obchodzi - ludziom w portfel nie zaglądam/mam wyjebane na tę sprawę jak i zapewne 90% shindena i zapewne długo tak zostanie/nie zmieni się. Hejtu jeszcze nie doświadczyłem (na to co wrzucam mam zgodę, jak na razie).

Odniosę się specjalnie do ostatniego zdania. Początkowa myśl przy newsie na shindenie "Poszukujemy uploaderów" była jasna "Czemu by nie spróbować swoich sił, może ktoś dzięki mnie będzie mógł obejrzeć jakieś anime", chciałem umożliwić szarej masie obejrzenie anime, wychodziłem z założenia że robię to "dla dobra fandomu/ludzkości". Co do przyjęcia "że idą złą drogą", kiedy zaczynałem konfliktu nie było, tudzież mało mnie on obchodził i nie wgłębiałem się w niego.
Ale jedno co mogę powiedzieć to to, że nigdy nie przełożę uploadowania ponad oglądanie anime i jeżeli uploadowanie miało by mi nieumożliwienie oglądania anime, zrezygnowałbym.

PS. Jeżeli napisałem brednie, zignorujcie, jestem bardzo zmęczony.

Offline

#3338 2013-08-12 02:48:03

ofca_ciemnosci
Użytkownik
Skąd: Wrocław
Dołączył: 2013-01-14

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Hehe, tylko że... jakby to ująć... Hanakumu nie reprezentowała Shindena. Nie wiem jak Hikire, ale myślę, że ona również.
Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale są tam (na Shindenie) ludzie, którzy wchodzą, żeby pogadać ze znajomymi, albo porozmawiać na forum o swoich ulubionych anime. Czyli nie są to fanatycy głoszący ideę podpierdolenia napisów z ansi ku chwale shindena i Wielkiego Wodza, Ojca Narodu, Słońca onlajnowej Ojczyzny, tego, którego imienia nie wolno wymawiać- laudemorta.*

Yagami_Raito8920 napisał:

Jeśli wierzyć relacji Syriusza, Shinden ugruntował swoją pozycje zdaniem:"Głoście od drzwi do drzwi, że SHiNDEN SSIE PO CAŁOŚCI!"

Te dziewczyny to osoby neutralne. Możesz się (dalej) nie zgadzać z ich poglądami (bo TYLKO Twoje są słuszne) itp, ale co ma piernik do wiatraka? Rozumiem, że po prosu musiałeś napisać to hasełko i dlatego wstawiłeś je akurat tutaj?

CoUsT napisał:

Nie wiem, czy chcieli się pochwalić ilością zgłoszeń... Ale proszę was... Chwalić się tym, że na 150 zgłoszeń tylko 2-3 są ogarnięte? O czym to świadczy? Że na shindenie przesiaduje 2% ogarniętych ludzi? szalony

Ja bym to potraktował jako przyznanie racji, że rzeczywiście ciężko o dobrych tłumaczy, takich jak na ansi, ale lepiej srać ogniem i doszukiwać się w tym trzeciego dna, że na Shindenie 98% to nieogary smile Poza tym rekrutacja była prowadzona przez Helheim. Helheim=Shinden? Chyba nie.

*żarcik, żeby nie było.

----------------

Extermi napisał:

Można z tego wysnuć pewien oczywisty wniosek - onlajny powstają i będą powstawały z głupoty ciemnej szarej masy a osoby które znajdują w tym interes korzystają z ich głupoty i zarabiają, co więcej, nie powstały z lenistwa (jak można podpiąć lenistwo do 7 kliknięć na komputerze które są potrzebne do pokierowaniem kogoś do ściągnięcia odpowiedniej rzeczy).

A ja dalej jestem za tym, że to właśnie z lenistwa. I z niewiedzy. Kto by instalował jakiegoś tam klienta torrenta (o zgrozo! klient torrenta- brzmi jak czarna magia), bawił się w przeglądanie jakichś nyaa.eu (czymkolwiek to jest) i wchodził na animesub.info w celu pobrania napisów. I co to w ogóle ma być, ten format ass? Moja znajomość angielskiego podpowiada mi, że napisy zawarte w pliku z takim rozszerzeniem mogą nadawać się do dupy co najwyżej.

Było wałkowane chyba ze 100 razy, ale jest i dalej będzie tak samo. Leniwi ignoranci wolą kliknąć 3 razy niż przedzierać się przez niezbadane tereny internetu i walczyć z kosmicznymi technologiami w celu obejrzenia ulubionego anime, nawet jeśli miałoby to być w jakości macanej.

Ostatnio edytowany przez ofca_ciemnosci (2013-08-12 03:05:09)


Nie oglądam onlajn!

Bo choć jedno nad nami niebo, każdy co innego widzi w nim.
I z tylu chmur ponad głową czarną Ty, a ja różową wybrałbym. ♫♪

Offline

#3339 2013-08-12 03:19:04

Extermi
Użytkownik
Dołączył: 2013-07-06

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Nie powstały z lenistwa i przedstawiłem dlaczego - jakoś gry każdy potrafi ściągnąć np. z piratebay'a prawda? Magia? Nie. Po prostu ludzie wiedzą, bo jeżeli ktoś mówi mi ze kliknięcie 3 razy to lenistwo a kliknięcie 10 razy to ogromny wysiłek który męczy niemiłosiernie i boli przez 5 dni jest śmieszny. Jeżeli na Groovesharku lub Spotify jest bardzo dobra jakość muzyki a na Youtubie gorsza to słuchanie muzyki na Youtubie jest lenistwem czy niewiedzą? (wychodzę z założenia że szara masa zna tylko Youtube)

Offline

#3340 2013-08-12 03:38:37

ofca_ciemnosci
Użytkownik
Skąd: Wrocław
Dołączył: 2013-01-14

Odp: Precz z anime on-line! (Wojenna Dyskusja)

Youtube ma więcej do zaoferowania (różnorodność treści). Na Spotify nie obejrzysz śmiesznych filmików, na których jeden pan puszcza bąka, a drugi podpala. Albo laski, która po wypiciu szklanki coli, wymawia słowa bekając. O cyckach już nie wspominając.
Skoro, przy akceptowalnej utracie jakości, można mieć na yt wszystko to samo (i dużo więcej) co na Spotify, to po co w ogóle instalować Spotify? Tak myśli większość. Czyli lenistwo.

Nigdzie nie napisałem, że kliknięcie 10 razy to ogromny wysiłek który męczy niemiłosiernie i boli przez 5 dni. Ale mimo wszystko ciesze się, jeśli  przysporzyłem Ci nieco radości.

P.S. Dalej myślę, że to lenistwo i niewiedza;p Ale to tylko moja opinia.


Nie oglądam onlajn!

Bo choć jedno nad nami niebo, każdy co innego widzi w nim.
I z tylu chmur ponad głową czarną Ty, a ja różową wybrałbym. ♫♪

Offline

Stopka forum

© Animesub.info 2024