Nie jesteś zalogowany.
max-kun napisał:To email od pewnej osoby, która była wręcz zachwycona jak dowiedziała się, że połamałem sobie rękę przez co musiałem porzucić tłumaczenie Soumy
Po czymś takim na 100% wydałbym Soume. Nie ma, że boli.
Ale przynajmniej zwolnił się nam TSer dzięki temu i go sobie wzięłam do Mikagury, bo już się bałam, że będę musiała sama robić TS xD
Offline
Mam dla was śmieszną i fajną historyjkę, chociaż bardzo długą, ale polecam. Na wstępie napiszę, że jest skopiowana z jednego forum. Za wszelkie błędy w tekście i wulgaryzmy nie odpowiadam.
Posiadam.
Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska,
rasy małe kocie.
Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to
bez przerwy za mną i trzeszczy- a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla
samego trzeszczenia zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć
jakąś rzecz która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się
zdrowo do czasu aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż,
reszta to nie mój problem.
Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w
celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie
wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako, że to zawsze
lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki- nie
nastręcza mi to wiele problemów.
Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj- niezamykania łazienki,
gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot
robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć.
Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą,
więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i "myśleć". Ja
jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam
dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na
swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma
małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że
trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie
zaprogramowane- ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł
wejść- taka technologia po prostu.
Czasem kot skacze na klamkę ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na
niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w
szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał- a wtedy wiadomo-
wąż.
Dobrze więc- uporządkuję- żona- delegacja, ja praca- wracam, wchodzę do
domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to
zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem- ja toaletka,
okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni- więc spokojnie
wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek
wskakuje na kaloryfer na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie.
Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały
sk***iel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla.
Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja
pie****ę. Nie ni ch*** to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest
k***a za duży- żeby przejść tym syfonem.
Ale słyszę tylko pizdut- oż k***a no to nie mogło mi się zdawać- coś
ciężkiego poszło w pion. k***a wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali
mi się przed oczami. Kot k***a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu
królowej polskich rzek. Lecę k***a na dół do piwnicy- choć może powinienem
od razu do schroniska- zanim wróci moja żona- nie ma wafla, znajdę jakiegoś
małego czarnego sk***iela z białą krawatką, nie było jej kilka dni może się
nie połapie.
Ale ch** - najpierw do piwnicy- zbiegam po schodach, słucham coś drapie w
rurze, pion kawałek płaskiej rury, miauczy- jest k***a, żyje i nie poleciał
do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie- to ch** przynajmniej będę miał
jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko
nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch*** trefla, że kot sam
wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik gdzie
można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici kici. Ni ch***, nie przyjdzie,
wołam, wołam, a ten k***a głąb zamiast przyjść do mnie to k***a chce iść tam
skąd przyszedł czyli do góry w pion. Ja go wołam a on do góry drapie. I
udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół.
No po******ało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny.
Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem- i ni ch***- uparł
się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć
rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda- fight fire with fire- ogień
zwalczaj ogniem. Zatkałem tą rurę przy wzierniku deszczułkami którymi używam
na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na
górę do kibla- geberit i woda w dół- bombs gone. I bieg do piwnicy.
Po drodze słyszę jak się przewala po rurach- podziałało.
Wbiegam do piwnicy i k***a koniec świata. Nie ma moich deszczułek- no może z
jedna, cała prowizoryczna tama poszła w ch** i kota też nie słychać już.
Ja pie****ę. k***a gdzie ta rura teraz idzie- coś mi świtnęło, że
kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów- może nie wszystko stracone i
gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka-
mam nadzieję, że to od mojego domu.
Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót
do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery-
najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl auto stoi na ulicy- mam pas
do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny- poszło aż
zakurzyło.
Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie.
Smród jak cholera ale złażę tam- ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że
idzie od mojego domu. Latarka. k***a mam w aucie, ch***w*a ale może starczy.
Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije- przywykłem po chwili.
Zaglądam i jest oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici,
kici, kici, a ten mały skurczybyk sp*****ziela w drugą stronę. No ja
pie****ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi a na
dodatek ktoś mi zwali tą pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic.
Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.
Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki tak by mi nie wpadł głębiej.
Zużyłem wszystkie, taśmy samoprzylepne, plastry żeby nie wpadł do głównej
nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury ale słyszę tylko miauczenie
i nic nie widzę. Poszedł gdzieś wpizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się
w tą otwartą studzienkę nie wpie****ił bo na ulicy ciemno.
Sąsiad k***a- ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak
próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc a teraz ch**
złamany stoi i się dopytuje.
Co mam mu k***a powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację?
Idźżesz w ch** pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i
pozatykał sobie też wszystkie otwory bo na początku osiedla była awaria i
wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach- a ten baran się
przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za
swoje.
Wracając do kota- bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe-
więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę.
Papierosik i czekam pod studzienką bo nuż mu się zmieni i wyjdzie
dobrowolnie.
k***a drugi sąsiad przyszedł- po pięciu minutach następny odmyka wieko,
teoria samospełniającej się przepowiedni działa- k***a ludzie to są barany.
Idę do domu, obie wanny pełne, ognia- spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa
spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch*** to go musi wygonić albo utopić.
Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy a tego sk***iela dalej nie
wylało z kąpielą.
k***a mać- urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej
wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki- w ch**- jak się to gdzieś przytka to
będę miał przeje***e.
Znowu do domu po drugi pogrzebacz bo trzeba zamknąć ten pie****ony dekiel.
Wchodzę- a ten sk***iel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pie****ę!
Jak on k***a wyszedł- którędy? Ano k***a wziernikiem w piwnicy- zostawiłem
otwarty. Ja k***a stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli.
za****e. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. k***a mać.
Przynajmniej kuleje.
Straty- zaje***e łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zaje***a
piwnica- bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na
piwnicę. Pościel w sypialni do wyje***ia, brezent z reklamą firmy- poszedł w
ch**, latarka- w ch**, pogrzebacz w ch**.
Afera na ulicy jak ch**.
Ostatnio edytowany przez Innostian (2015-03-30 23:44:45)
Offline
Leżałem wczoraj w łóżku, postanowiłem coś obejrzeć, padło na "Death Parade". Nie jestem z tego dumny, ale szukałem wersji online, żeby obejrzeć przed snem...
Ku mojemu zdziwieniu natknąłem się na dość dziwny projekt:
http://www.animek24.cba.pl/infusions/vi … hp?id=2921
Bez Białostocczyzny nie ma ojczyzny!
Offline
"Lektor". Ivona jakaś albo innego gówna. To już jest przegięcie, powinni jeszcze stopki autorów pousuwać i wpisać swoje, wtedy byłby to już najlepszy siunden.
Offline
Dulu, tylko wiesz co jest najsmutniejsze?
Oni to robią, bo jest popyt, czyli ktoś to jednak ogląda i to jest smutne...
Btw, ciekawe czy Senami i OromisMasta wiedzą, że ich praca jest tak "wykorzystywana"?
Bez Białostocczyzny nie ma ojczyzny!
Offline
To już śmiało można nazwać gwałtem.
Offline
Offline
Posty lepiej przerzucić do http://animesub.info/forum/viewtopic.php?id=254985
Offline
Leżałem wczoraj w łóżku, postanowiłem coś obejrzeć, padło na "Death Parade". Nie jestem z tego dumny, ale szukałem wersji online, żeby obejrzeć przed snem...
Ku mojemu zdziwieniu natknąłem się na dość dziwny projekt:
http://www.animek24.cba.pl/infusions/vi … hp?id=2921
Boże, właśnie to zobaczyłem... Pierdzielę, rzucam tę robotę, jak takie abominacje mają się z tego rodzić (żart ofc, ale się wkurzyłem)
Ale serio... WTF?! o_O
EDIT: Boże, Absoluta też tam mają
Ostatnio edytowany przez OromisMasta (2015-04-01 01:11:12)
Offline
Offline
"By ubiegać się o stanowisko korektora należy bardzo dobrze znać zasady pisowni w języku polskim, ortografię, interpunkcję i składnię zdania. Aby napisy wyglądały poprawnie, ważne jest też aby stosować twardą spację \N, która łamie tekst na dwie części. Do edycji i korekcji napisów służy ten sam program co w przypadku tłumaczenia. Tak samo należy pobrać odcinek, załadować wideo i dźwięk. W przypadku korektora test nie jest wymagany. Wystarczy być dokładnym, ostrożnym oraz spełniać powyższe warunki."
http://yorusubs.pl/rekrutacja/
Bez Białostocczyzny nie ma ojczyzny!
Offline
A ja myślałem, że łamania należą do zadań typesettera. :0
I tak ten test niczego by nie wniósł, skoro sami członkowie nie znają się za dobrze na interpunkcji.
Ostatnio edytowany przez marek2fgc (2015-04-11 13:49:10)
Offline
korekcji napisów
Hę?
A ja myślałem, że łamania należą do zadań typesettera.
Jestem zdania, że tłumacz powinien potrafić sam łamać linijki. No i prościej go poduczyć, niż co chwilę poprawiać.
Ryzen R5 5600X
GTX 1660 Super
16GB 3200 MHz
Kingston KC3000
Offline
(...) twardą spację \N, która łamie tekst na dwie części (...)
Oookeeej
Offline
Offline
https://www.facebook.com/video.php?v=82 … 26&theater
Ostatnio edytowany przez Dennoss (2015-04-13 22:13:21)
Offline
Ojej.
Offline
Auć. What the heck, China?
Ostatnio edytowany przez vegeta391 (2015-04-15 07:42:13)
wikia o smoczych kulach - chcesz pomóc rozwijać polską encyklopedię Dragon Balla - wpadnij i zostaw po sobie ślad
MAL, YT, Eien no toku sentai
Offline
https://www.youtube.com/watch?v=8mQScjl … e=youtu.be Typowy Tom aka Ken
i5-8600K OC 4.8Ghz, MSI Z370 Tomahawk, HyperX Predator 16GB 3000MHz/3333Mhz, Samsung 960 EVO 250GB.
Headphones: AKG K712 PRO, AKG K612 PRO, Beyerdynamic DT-990 Edition 250ohm
DAC: SMSL SD-650+mod by mikolaj612+Muses 8820 + ad797AR SMSL M8 | AMP: Rapture by mikolaj612
Offline
"Avatar to nie jest animu". Dlaczego Misty jest taka zapasiona?
Offline