Nie jesteś zalogowany.
Koleś powinien każde zdanie kończyć. ~Desu. A czego się dziwić weeaboo wychowane na tłumaczeniach Naruto. Gdzie wszystko zostawało...
Ostatnio edytowany przez Luk4S (2016-03-15 16:57:37)
Offline
Też wolę jak części japońskiego słownictwa (zwłaszcza te trudne do przełożenia) prześlizgują się przez szpony tłumacza.
Ostatnio edytowany przez Animazon (2016-03-15 17:17:36)
Offline
Pamiętam te mroczne czasy tłumaczeń z chan, san itd
i5-8600K OC 4.8Ghz, MSI Z370 Tomahawk, HyperX Predator 16GB 3000MHz/3333Mhz, Samsung 960 EVO 250GB.
Headphones: AKG K712 PRO, AKG K612 PRO, Beyerdynamic DT-990 Edition 250ohm
DAC: SMSL SD-650+mod by mikolaj612+Muses 8820 + ad797AR SMSL M8 | AMP: Rapture by mikolaj612
Offline
Te napisy to ogólnie jakieś monstrum. Ani to polskie, ani japońskie.
Można by było tutaj wstawić tego z 2 razy więcej i czepiać się innych rzeczy.
+ 9 notek, z czego jedna na cały ekran
Jego tłumaczenie też można o kant dupy potłuc, bo nie ma żadnej przyjemności z oglądania anime i zatrzymywania co chwilę odcinka, bo tłumaczowi nie chciało się trochę bardziej wysilić, tylko pisać wszystko dosłownie i co autor miał na myśli. Nawet Japończycy tłumaczący na angielski (przykładowo ci od Yamato 2199) też pomijają tego typu rzeczy (chanowanie i inne japońskie określenia), bo w końcu dostosowujemy napisy do zagranicznego odbiorcy.
Tylko zaraz puryści się odezwą, że gdyby przystosować tamtejszy humor do warunków zachodnich, to straciłby na japońskości.
Tak w ogóle - po co dawać napis, który toćka w toćkę jest kopią tego, co mówią? Oglądający są jacyś niepełnosprawni albo oglądają bez dźwięku? Wg mnie już mogli w ogóle pozbyć się tych linii.
Link do samych napisów:
https://drive.google.com/file/d/0Bzjex9 … sp=sharing
Ostatnio edytowany przez marek2fgc (2016-03-15 19:46:46)
Offline
Tak kiedyś wyglądały tłumaczenia angielskich grup. Bo musi być "nakama" i koniecznie przypis. Stare dzieje.
Offline
Offline
Aż dziwne że wczasach subów skryptowych znikły przypisy i notki, przecież teraz można gdzie się walnąć tekst.
Jak już na forum było wspominane, te czasy gdzie była ściana tekstu na pół strony, wyświetlana przez pare sekund, zamiast walnąć zachodni odpowiednik
Bo napisy maja być napisami. A nie encyklopedią tłumaczącą wszystkie pojęcia jakie pojawiają się w anime. JESZCZE anime o tematykach ściśle określonych sportowe, wojskowe, motoryzacyjne itp - mogą posiadać takie przypisy, aby laik zrozumiał.
Offline
W inital d było wszystko podczas seansu tłumaczone :p
Ale w takim mosterze przed odcinkiem, tyle że taka wiedza mnie nie uszczęśliwiała (no może kogoś uchroniła od przerw na wiki).
W sumie te pare postów można wrzucić do osobnego tematu (czy aby podobny nie został zamknięty?)
Offline
Koleś powinien każde zdanie kończyć. ~Desu. A czego się dziwić weeaboo wychowane na tłumaczeniach Naruto. Gdzie wszystko zostawało...
Witajcie!
Po pierwsze, dziękuję serdecznie za poprawienie humoru
Naprawdę mnie nie dziwi, iż tłumaczenia takie jak nasze na tym forum są wyśmiewane. W końcu z tego słynie animesub. Zebrana cała "elyta" polskiego fandomu i jak coś nie jest według ich mysli to od razu jest złe. Ale nie przyszedłem tutaj by kogokolwiek obrażać, na prawdę mamy totalnie w poważaniu opinie osób lubujących się w tłumaczeniach takich jak
https://www.facebook.com/Magia-polskich … 0637325002
Jedna rzecz mnie jednak naprawdę dziwi, spora grupa ludzi chce takich tłumaczeń, a czegoś takiego w Polsce nie oferuje nikt - jak ktokolwiek próbuje choć napisać, że czegoś takiego oczekuje - jest wyzywany od weeaboo. No tak, każdy kto interesuje się obcymi kulturami jest. Kto chce wiernego przekłady, też. Studenci japonistyki także, prawda? Ludzie, którzy oglądają angielskie filmy w oryginale, bo maja dość tandetnych zlokalizowanych tłumaczeń również? Nie chcę odpowiedzi na te pytania.
Jeśli ktoś zna angielski, to praktycznie dla każdego anime znajdzie coś, co jest przetłumaczone wiernie bez głupich wstawek i z zachowaniem oryginalnych dialogów, problem w tym, że bardzo wielu ludzi jednak nie zna angielskiego na tyle, by potrafić szybko czytać.
Generalnie celowo także nie wrzucaliśmy napisów tutaj, ponieważ wiemy jacy ludzie tutaj są, aczkolwiek jeśli ktoś był na tyle miły i wrzucił do tematu z humorem to co robimy, to cóż - tylko tyle chciałem napisać. Aha, jeszcze jedna sprawa
Jego tłumaczenie też można o kant dupy potłuc, bo nie ma żadnej przyjemności z oglądania anime i zatrzymywania co chwilę odcinka, bo tłumaczowi nie chciało się trochę bardziej wysilić, tylko pisać wszystko dosłownie i co autor miał na myśli.
Wysilenie się, to jest wymyślanie własnych dialogów i żartów? OK, jak tak robisz- nie moja sprawa, dla mnie (nas) to totalna głupota. No i generalnie przetłumaczenie z całkowitym zachowaniem kontekstu i oryginalnym dialogami, tak by miało to ręce i nogi wymaga o wiele więcej myślenia, niż wymyślanie bzdur.
Słowem podsumowania - robimy co robimy i będziemy robić. Jeśli ktoś woli oglądać coś co, co ma mało wspólnego z oryginalnymi dialogami - droga wolna. Nie zmuszamy nikogo do oglądania, to jest nasze hobby, które pomaga nam także szlifować języki, jak już wspomniałem - jeśli komuś nie odpowiada taka forma tłumaczenia, cóż, kogo to obchodzi? Są alternatywy (tym bardziej iż w opisie na nyaa, gdzie zostało to wrzucone było wyraźnie napisane jak wygląda to tłumaczenie). Gorzej jak ich nie ma.
Ostatnio edytowany przez sonkei (2016-03-16 15:07:03)
Offline
J-ja bym... to zjadła... smaczne... ponieważ trochę....
To zdanie nie ma rąk ani nóg, ani w ogóle niczego. I może ja być głupia, ale ja nie rozumieć, o co tu chodzić.
A tak poza tym, to trochę mi przykro, jak spędzam dwie godziny na szperaniu w czterech słownikach (łącznie ze słownikiem rymów i synonimów) i googlowaniu rzeczy, których wcale nie chciałam wiedzieć, żeby w miarę z sensem przetłumaczyć jakąś grę słowną w anime, którego nikt nie ogląda, a ktoś mi mówi, że jestem głupia, bo lepiej walnąć przypis. Smuteczek.
I nie, to tłumaczenie nie jest złe dlatego, że są pozostawiane sufiksy i japońskie słowa (aczkolwiek "konnichiwa" to gruba przesada), ale głównie dlatego, że jest ciosane kołkiem na kolanie. Nie można tłumaczyć słowo w słowo z angielskiego, bo to brzmi po polsku brzmi zwyczajnie drętwo.
Offline
I nie, to tłumaczenie nie jest złe dlatego, że są pozostawiane sufiksy i japońskie słowa (aczkolwiek "konnichiwa" to gruba przesada).
Znasz to anime, wiesz jaki był kontekst? Myślisz, że zostawilibyśmy to słowo gdyby było to normalne przywitanie między Japończykami? Przecież to czysta głupota. A ta strona tekstu na endingu - nie planujemy tego w przyszłości i jak ukończymy cały sezon, to zniknie to z napisów końcowych, a zostanie przerzucone do wpisu na naszej stronie.
Do czegoś takiego przy każdej wstawce jest wpis zrobiony dotyczący takich sytuacji, ponieważ umieszczanie tego w notkach także jest głupotą.
Lepiej jest napisać dialog od nowa? Większość tutaj pewnie "przytaknie", ale nie według nas.
I wyobraź sobie, że także spędzamy długie godziny na tym, aby odpowiednio przetłumaczyć z japońskiego. Kontaktujemy się z wieloma Japończykami i ludźmi mieszkającymi w tym kraju (lub po prostu innymi zagranicznymi fansuberami na IRC), w celu zweryfikowania danych słów/fraz w danym kontekście (jeśli czegoś nie jesteśmy pewni), gdyż japoński używany w anime i życiu codziennym jest bardzo daleki od tego książkowego.
Po prostu mamy inne podejście do tematu, stawiamy na to by całość była jak najwierniejsza oryginałowi. To jest powód do wyśmiewania kogoś?
Tak, zgodzę, się to zdanie, które przytoczyłaś, nie wyszło najlepiej, choć z kontekstu przy oglądaniu całości wiadomo o co chodzi. Tłumaczenie wymaga szlifowania, jak każda umiejętność.
Jeśli chodzi o mnie, to angielskie/amerykańskie filmy (czy książki) także oglądam tylko w oryginale, bo nie znoszę niedokładnych tłumaczeń robionych dla mas. Oglądam film francuski, to także szukam wiernego tłumaczenie (ponieważ nie znam tego języka). Dobry przykład jest z filmem "Jeszcze dalej niż Północ", gdzie to polskie tłumaczenie dosłownie zniszczyło ten film (nie, zeby to była jedyna taka sytuacja).
To jak zostanę nazwany? weeaboo już nie, więc jak?
Nie chce tutaj zaczynać jakiejś burzy, nie jestem konfliktowym człowiekiem. Chcę po prostu, żeby pewne osoby dopuściły do swojego mózgu informację, że wiele innych użytkowników oczekuje czegoś innego. Jeden chce głupie żarty z memami, inny chce tego co było w oryginalnym scenariuszu. Tyle w temacie.
Ostatnio edytowany przez sonkei (2016-03-16 15:45:33)
Offline
Przeglądałem te wasze napisy. Może i są wierne, ale tak się nie tłumaczy. Po pierwsze: przez przypisy utrudniacie oglądanie, bo oglądający musi przerywać seans. To żelazna zasada, z którą wszyscy się borykają. Ba, dawanie przypisu to wręcz pójście na łatwiznę, czemu? Każdy może dać przypis i co z tego? Umiejętnością jest zastąpienie opisowej sytuacji jednym słowem, by wyrazić to samo, to jest sztuka. Stosujecie masowo jakieś "um" "ah" itd. Takie praktyki były stosowane kiedyś w eng napisach (u nas też, bo to przekopiowywaliśmy). To nie są napisy dla głuchoniemych, by coś takiego było potrzebne. Generalnie nie dziwcie się, że jest oburzenie. Zjechaliście cały polski fandom, jakbyście byli masterami fansubingu. Naprawdę myślicie, że tutaj ludzie sobie żył nie wypruwają, by napisy dobrze wypadały? Że tylko wy znacie jap? Odnoszę wrażenie, że nie wiecie, czym są napisy. Generalnie straszny egoizm bije od waszej strony. My jesteśmy najlepsi, reszta to barachło. Nikt tak nie tłumaczy, ba, jak się poczyta, jak się powinno robić napisy, są zgoła inne wytyczne. Wiem, fansubbing itd. Spoko, możecie mieć takie podejście, ale uważanie, że to jedyna słuszna droga, jest niestety smutne.
Aha, skoro taki ma być wierny przekład itd. Super napisy, to pamiętajcie o ojczystym języku, bo widziałem tam różne wtopy interpunkcyjne lub słówka ani nie jap, ani nie polskie. Więc co, jednak eng są dobre?
Offline
@sonkei, nie zasłaniaj się umiłowaniem do obcych kultur, gdy robisz syf na ekranie. Pamiętam suby z x czasu wstecz, które miały przypisy i było to schludnie zrobione. Ba, grupa miała stronę na gówno-hostingu i zawierała odniesienie do niej w napisach. W trakcie pisania zobaczyłem obrazek i, o ironio, robicie to samo...
Po prostu mamy inne podejście do tematu, stawiamy na to by całość była jak najwierniejsza oryginałowi. To jest powód do wyśmiewania kogoś?
Przecież każdy chce przetłumaczyć jak najlepiej i jak najwierniej oddać sens wypowiedzi. Gdy robisz to bezmyślnie to zasługuje na wyśmianie. Pis joł.
I macie coś zabawnego: https://www.youtube.com/watch?v=PTGNMocKplE
Ostatnio edytowany przez Eftar (2016-03-16 16:13:19)
Offline
Przeglądałem te wasze napisy. Może i są wierne, ale tak się nie tłumaczy. Po pierwsze: przez przypisy utrudniacie oglądanie, bo oglądający musi przerywać seans. To żelazna zasada, z którą wszyscy się borykają. Ba, dawanie przypisu to wręcz pójście na łatwiznę, czemu? Każdy może dać przypis i co z tego? Umiejętnością jest zastąpienie opisowej sytuacji jednym słowem, by wyrazić to samo, to jest sztuka.
I tutaj dochodzimy do sedna problemu i tego, jakiego kocowego odbiorcy szukamy.
Jak jeszcze potrzebowałem tłumaczeń (nie, żebym teraz nie potrzebował, zdarzają się zdania, których nie zrozumiem "w locie"), szukałem tylko takich. Notki wyjaśniające dane terminy są naprawdę fajną sprawą, a że cześć ludzi ich nie znosi... tak jak wspominałem, najczęściej są do wyboru inne tłumaczenia. Staramy się każdej pierdoły tam nie umieszczać i tyle.
Nigdy nie uważałem tego za leniwość tłumacza, raczej za chęć przybliżenia czegoś w sposób dużo lepszy niż tłumaczenie czegoś jakoś "obok" rzeczywistego znaczenia.
To jest fansubbing, tym się zawsze to różniło od oficjalnych tłumaczeń. Oficjalne były przeznaczone dla każdego, pełna lokalizacja i uproszczenia, by każdy mógł zrozumieć, a fansuby dla ludzi interesujący się tematem, trochę bardziej niż zwykłe bezmyślne oglądanie. Nie staramy się być "profesjonalnymi" tłumaczami, tylko jak najwierniej oddać dialogi.
Stosujecie masowo jakieś "um" "ah" itd. Takie praktyki były stosowane kiedyś w eng napisach (u nas też, bo to przekopiowywaliśmy). To nie są napisy dla głuchoniemych, by coś takiego było potrzebne.
Tak stosujemy.
Generalnie nie dziwcie się, że jest oburzenie. Zjechaliście cały polski fandom, jakbyście byli masterami fansubingu.
Gdzie przepraszam? Uważasz, że na tym forum znajduje się cały polski fandom? Otóż zapewniam cię, że udzielający się tutaj ludzie, to tylko garstka fandomu.
A jeśli kogoś czymkolwiek bardzo uraziłem, bardzo za to przepraszam, nie miałem tego na celu. Chodziło mi o atmosferę jaka panuje na tym forum.
My jesteśmy najlepsi, reszta to barachło.
Nigdzie tak nie napisałem, bardzo proszę o nie nad interpretowanie moich wypowiedzi.
Nikt tak nie tłumaczy, ba, jak się poczyta, jak się powinno robić napisy, są zgoła inne wytyczne. Wiem, fansubbing itd. Spoko, możecie mieć takie podejście, ale uważanie, że to jedyna słuszna droga, jest niestety smutne.
Ja to widzę inaczej. Jeśli widzowie mają wybór między tłumaczeniem oryginalnym a zlokalizowanym - wtedy nie mam problemu. A nie sobie różne grupy nawet wszystkie swoje dialogi piszą. Problem się zaczyna, jeśli tego wyboru nie ma - o tym pisałem/liśmy.
bo widziałem tam różne wtopy interpunkcyjne lub słówka ani nie jap, ani nie polskie. Więc co, jednak eng są dobre?
Nie wiem za bardzo o co chodzi, jesli o te wcześniejsze um, hm itd - to tak, to stosujemy, bo taka przyjęliśmy zasadę.
Interpunkcja - nigdzie także nie napisałem, że są to napisy całkowicie pozbawione wad.
PS. na tym raczej zakończę te dyskusję, która jest jakby nie patrzeć offtopem.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
Ostatnio edytowany przez sonkei (2016-03-16 16:58:54)
Offline
Tak, chodzi o "um", "ah", "wow", "oh", "huh", "yay", których w polskim języku nie ma. Są inne pisownie lub po prostu się ich nie stosuje.
Poza tym "Yyy", "Eeee". Aż by się chciało puścić dźwięk "Srsly?". Ma się wrażenie, że robicie z widzów debili.
Ostatnio edytowany przez marek2fgc (2016-03-16 16:38:55)
Offline
No i generalnie przetłumaczenie z całkowitym zachowaniem kontekstu i oryginalnym dialogami, tak by miało to ręce i nogi wymaga o wiele więcej myślenia, niż wymyślanie bzdur.
Pierniczysz głupoty. To, co tworzycie, jest najłatwiejsze i najszybsze do zrobienia. Poza tym jak już lubujecie się w oryginale, to dajcie całe napisy w romaji, a każde słowo wytłumaczcie w notkach. Niech będzie jakaś konsekwencja, bo teraz ani to polskie, ani japońskie, jak to Masa ładnie ujął.
Ostatnio edytowany przez Sasha1 (2016-03-16 16:50:06)
Offline
I tutaj dochodzimy do sedna problemu i tego, jakiego kocowego odbiorcy szukamy.
Jak jeszcze potrzebowałem tłumaczeń (nie, żebym teraz nie potrzebował, zdarzają się zdania, których nie zrozumiem "w locie"), szukałem tylko takich. Notki wyjaśniające dane terminy są naprawdę fajną sprawą, a że cześć ludzi ich nie znosi... tak jak wspominałem, najczęściej są do wyboru inne tłumaczenia. Staramy się każdej pierdoły tam nie umieszczać i tyle.
Nigdy nie uważałem tego za leniwość tłumacza, raczej za chęć przybliżenia czegoś w sposób dużo lepszy niż tłumaczenie czegoś jakoś "obok" rzeczywistego znaczenia.
To jest fansubbing, tym się zawsze to różniło od oficjalnych tłumaczeń. Oficjalne były przeznaczone dla każdego, pełna lokalizacja i uproszczenia, by każdy mógł zrozumieć, a fansuby dla ludzi interesujący się tematem, trochę bardziej niż zwykłe bezmyślne oglądanie. Nie staramy się być "profesjonalnymi" tłumaczami, tylko jak najwierniej oddać dialogi.
Tu właśnie leży problem, że nie widzisz potrzeb odbiorcy.
Z mojego punktu widzenia, jako osoby znającej japoński, wygląda to tak: dla Ciebie to wszystko ma sens, notki mają sens, bo uczysz się języka i dzięki nim dowiadujesz się czegoś nowego. Słowa zostawiane w oryginale i wyjaśniane powiększają Twoją wiedzę i Tobie się to podoba, problem jednak polega na tym, że przeciętny widz ma gdzieś, czy "shinobu" czyta się "szi" czy "si" - napisy nie powinny być lekcją japońskiego, a tłumaczeniem. Próbujesz wciskać im na siłę swoją wiedzę - fajnie, okej, ale to nie o to w przekładzie chodzi. Ja też bym chętnie wszystkich wyedukowała, na czym polegają wszystkie żarty słowne w anime, jak poprzez honoryfikatory, stosowanie keigo i tak dalej ukazywane są relacje bohaterów, ale na co to komu? Wiesz, żarty są śmieszne, póki nie trzeba ich wyjaśniać. Odbiór anime jest zupełnie inny, gdy zna się japoński, ale zadaniem tłumacza nie jest nauczyć ludzi japońskiego, by mogli sami je zrozumieć (zresztą wtedy tłumacz nie byłby już potrzebny), tylko przełożyć wszystko tak, by było dla nich zrozumiałe bez znajomości języka. Jakby chcieli się go nauczyć, to by to zrobili i nie korzystali z polskich napisów.
Żeby było jasne: jestem przeciwna memom. Jestem przeciwna pisaniu dialogów od nowa przez tłumaczy.
Za to uważam, że lokalizacja ma sens. To zadaniem tłumacza jest przekopać się przez Wikipedię, często japońską, bo wielu rzeczy związanych z japońską kulturą nie ma nawet na angielskiej, a nie widza. Tłumaczenie nie polega na "patrz, bo w tym żarcie chodzi o to, że tu jest odwołanie do takiego czegoś (tu wstaw definicję na pół strony), i to dla Japończyków jest śmieszne, bo powód a, b i c". Tłumaczenie polega na przełożeniu zdania w taki sposób, by to, co miało być śmieszne, było śmieszne za pierwszym przeczytaniem, a nie po wyjaśnieniach na pół strony, po których przeczytaniu zapomina się już w ogóle, co się w danej scenie działo.
No i jest jeszcze jedna sprawa: złoty środek. Lokalizowanie jest fajne, o ile się wie, co się robi. Nie można przesadzać ani w jedną, ani w drugą. Wstawienie Trylogii Sienkiewicza za jednolinijkowe odwołanie (jako żart) do starej, japońskiej legendy, na której googlowaniu spędziło się trzy godziny - okej, jak najbardziej ma to sens. Ale np. przerabianie dzielnic Tokio na dzielnice Warszawy, do czego pewnie niektórzy tutaj byliby zdolni - nie przesadzajmy.
Honoryfikatory? Jak ktoś je zna, wyłapie ze słuchu, więc na niczym nie straci. Jak nie zna, wpisywanie ich w napisach nic by mu nie dało, lepiej je jakoś sensownie oddać po polsku.
Już pomijam fakt, że Twoje napisy są zwyczajnie niepoprawne po polsku, ilość literówek przeraża, interpunkcja leży, a te "umy", "ahy" i "ohy" przerażają, biją po oczach i zabijają język polski.
Offline
Co to za napisy? Dla niepełnosprawnych, że każdy dźwięk piszecie? Po kiego tyle tych honoryfikatorów, dosłownie w każdej linijce.
Oczy mi krwawią jak na to patrzę. Wierne tłumaczenie....odpierdzielanie tandety i tumiwisizm. Te notki też można o kant tyłka rozbić, bo przeciętny widz nie chce czytać ścian tekstu, tylko oglądać pornobajkę
No i wiadomo dlaczego tu nie udostępniacie "napisów". Zostalibyście zjechani równo z betonem.
-=PIERWSZA TROLLOWA MIĘDZYNARODÓWKA=-
dobre, lepsze, radzieckie!
Offline
Czyli Waneko, JPF, Media Rodzina, Fabryka Słów, Prószyński, Albatros itd są badziewnymi ekipami, bo tłumacze z usług których korzystają to dno i 10 metrów mułu... bo nie są WIERNI. Ponieważ tłumaczą nie tak jak kolega wyżej chce. W końcu to nie są profesjonaliści, nie potrafią tłumaczyć, nie znają zasad i nie mają wykształcenia.
Wiesz czego ludzie oczekują? Dobrego tłumaczenie. Takiego które wywoła bardzo podobne emocje jak u Japończyka. Dlaczego tylko podobne? Bo nie jesteś JAPOŃCZYKIEM. Dlatego warto czasami, zastąpić pewne rzeczy, aby reakcja widza była jak najbardziej zbliżona. Dlatego w mandze Ed ma przetłumaczony pseudonim, bo żarty z stalowym kurduplem były by po prostu niezauważalne. Rozumiesz istotę tłumaczeń, czy nadal będziesz się upierał, że ludzie tak chcą.
Zresztą bądźmy szczerzy, chwilami brzmisz jakby Twoi widzowie byli głusi.
Wyobraź sobie taka sytuację:
W jakimś polskim filmie pada zdanie z "brzozą". Polak od razu rozkminił o co chodzi i albo się śmieje, albo jest zniesmaczony. Efekt użycia takiego słowa - 100% wykonany. Gdyby oglądał to Japończyk. Nie rozumie. Nawet jeśli dostał by całą biografię Lecha Kaczynskiego na ekranie, nadal dla niego to będzie jakiś tam prezydent z Polski, który zginął w jakiejś tam katastrofie lotniczej. I podobno wypadek spowodowała brzoza, takie drzewo. Zanim takowy Japończyk zrozumie całą sytuację, to efekt użycia takiego słowa PRYŚNIE. Teraz zadaniem tłumacza jest znalezienie zamiennika, który sprawi, że Japończyk zrozumie i zareaguje tak samo jak Polak. I podobnie jest w drugą stronę, co z tego, że tłumaczenie jest wierne, jak efekt autorów umiera z powodu braku natychmiastowego zrozumienia sytuacji.
Cały skill tłumacza polega na sprawnym wyważaniu, co zostawić, co tłumaczyć, co zmienić - tak aby efekt był dokładnie taki sam, jaki chcieli osiągnąć twórcy.
Ostatnio edytowany przez Luk4S (2016-03-16 18:10:14)
Offline
Tu właśnie leży problem, że nie widzisz potrzeb odbiorcy.
Raczej potrzeb odbiorcy nie widzi wypowiadająca się tu większość oponentów dla wierności przekładu, ponieważ nie tylko dobrze znany Kenshiro preferuje tłumaczenie kropka w kropkę bez inwersji twórczej, jak pokazuje przytoczona już "Magia polskich subów". W mojej ocenie jest to nisza. Jej zapotrzebowaniom wychodzi naprzeciw SONKEI-Fansubs, a to... dobrze. Każdy swoje preferencje ma i tylko się cieszyć, gdy ktoś na nie odpowiada. Dlatego uważam, że przeginacie z tym jedynym słusznym sposobem tłumaczenia, a co gorsza co niektórzy mają w pogardzie mniejszość, co w dzisiejszych czasach się nie godzi. Toć sonkei nie robi nic złego, a ta wypowiedz z wpisu "Czym są dobre tłumaczenia + spis grup tłumaczących" jest subiektywna, i chociażby z tego powodu racji w niej nie ma. Nikt tu racji nie ma.
Offline