Nie jesteś zalogowany.
bodzio napisał:Torrent do 1 ova też ożywiłem, gdyby ktoś potrzebował.
Przecie jest żywy. Cały czas seeduję.
Brawo ty.
Offline
Z okazji prawdziwej rocznicy, czyli piętnastolecia istnienia KURUOSHII ANIME zapowiadałem mocne uderzenie i myślę, że ogarnięcie pewnego starszego, zapomnianego już uniwersum, taką moc będzie posiadać. Ale nie ma co gadać po próżnicy, jedziemy z tematem.
Animowany serial telewizyjny z roku 1993... Staroć! Fuj! Sam z początku myślałem - głupotka, ramotka, odcinanie kuponów od modnych wówczas wszelakich space oper. Gdy tłumaczyłem pierwsze odcinki wszystko to zapowiadało, ale im głębiej w las, tym bardziej robiło się ciekawiej. Ba! Podczas pracy nad ustawianiem czasów i wstępną kontrolą jakościową wręcz pewne zapadki nareszcie zaczęły wpadać we właściwe miejsce, otwierając nowe interpretacje. Nie dajcie się zatem zwieść niesforności i niekiedy slapstickowemu humorowi Musekinin Kanchou Tylor. Ten serial jest jak jego główny bohater - Justy Ueki Tylor. Niby pitu-pitu, śmieszki-heheszki, a w sumie otrzymujemy kawał dobrej roboty, o której najnowsze pozycje mogą czasami tylko pomarzyć. Jak dla mnie odkrycie i perełka z lamusa, która pojawiła się niespodziewanie i podbiła po cichu serce.
Anime to jest przeniesieniem na ekrany telewizyjne popularnej light novel Uchuu Ichi no Musekinin Otoko Series autorstwa panów Kazuhiko Tsuzuki (rysunki) i Hitoshi Yoshioki. Wydawałoby się, że to opowieść o człowieku znikąd, który mimo prezentowanej wszem i wobec olewackiej postawy, nieopisanego nieogarnięcia, graniczącego momentami z czystą głupotą, urasta do miana bohatera galaktyki i wybawcy wszelkich istot je zamieszkujących. Oto bowiem trafiamy w odległą przyszłość, w której ludzkość na dobre zadomowiła się w kosmosie. Nowe planety zasiedlone, okręty kosmiczne nie są już czymś niezwykłym, rozwijają się coraz bardziej nowoczesne technologie umożliwiające przemierzanie bezmiarów wszechświata, a jednocześnie wciąż jednak po staremu, bo intensywnie rozpychający Ziemianie muszą stawić czoła swym sąsiadom - potężnemu Świętemu Cesarstwu Raalgońskiemu. Naszego bohatera spotykamy zaś w najkrytyczniejszym momencie, gdy młoda cesarzowa Goza XVI (a właściwie Azalyn D`el Kran Rykun) wypowiada wojnę Unii Zjednoczonych Planet, dając wiarę podszeptom, iż za niespodziewaną i nagłą śmiercią jej ojca, cesarza Gozy XVI, stoją ichnie siły zbrojne, czyli Siły Kosmiczne Zjednoczonych Planet, a tymczasem pan Tylor, szukając sensu życia, próbuje zaciągnąć się do woja, motywując to tym, że... w sumie to "łatwe i przyjemne życie jest".
Czyż można być bardziej nieodpowiedzialnym?
Tak więc zapraszam na seans: 26 odcinków
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Musekinin Kanchou Tylor: Tokubetsu Hen - Hitoribocchi no Sensou
Przechodzimy teraz do pierwszej z OVA, która różnie jest porozbijana po tych wszystkich stronach piszących o anime. Zależy od tego, jak to wydawane w gruncie rzeczy było w danym kraju. Ogólnie ciężko to jasno uszeregować, bo opowieści te się przenikają, a historie poszczególnych bohaterów toczą się równolegle po zakończeniu głównej serii.
Niszczyciel "Soyokaze" wysłany zostaje w tajną misję, mającą na celu przechwycenie i zniszczenie transportowców raalgońskich, na pokładach których przewożona jest najnowsza, nieznana i nie do końca zbadana broń, która może zrewolucjonizować działania wojenne. Wszystko jednak od początku idzie jakoś nie tak. Kapitan po rozmowie głównodowodzącym zachowuje się jeszcze bardziej dziwnie, a tu jeszcze do wsparcia przydzielony zostaje im "Aranami", niszczyciel do zadań specjalnych, z załogą którego ekipa z "Soyokaze" miała ostrą burdę, w której - o dziwo - wszyscy stanęli jak jedn mąż. To nie może się po prostu udać.
I znowu autorzy dadzą nam powtórkę z odcinka 23 głównej serii, fantastycznie grając na emocjach za pomocą muzyki i zwrotu akcji. Ja przyznam, że miałem tu dreszcze.
Film do pobrania: OVA
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Musekinin Kanchou Tylor (1995)
I kolejne sześć OVA, które wyśmienicie dopełniają historię z poprzednich odsłon. Każdy odcinek to teoretycznie wyrywek, "okruch życia" konkretnej osoby lub grupy bohaterów, z których dobrze się już znamy. Niby osobne elementy, ale jednocześnie gdzieś hen na głębokim planie wybiegają nitki, które połączą się w następnym tytule z tego uniwersum. Lubię właśnie takie pozycje, które pozwalają nam poznać bliżej postacie charakterystyczne, często drugoplanowe, ale nadające kolorytu i jaj. Tu są nimi właśnie Azalyn, Yuriko, ekipa piechociarzy, kapitan Yamamoto czy chorąży Sakai. Bez nich to anime nie byłoby tym samym, a pozorny zastój fabularny i skupienie się na ich losach w danym konkretnym momencie to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Pamiętajcie po prostu, żeby szukać sensu głębiej.
Odcinki do pobrania: OVA 01-06
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Musekinin Kanchou Tylor: Chijou yori Eien ni
Jak dla mnie godne zakończenie pięknej serii. I na niej powinna się skończyć, ale o tym wkrótce.
Musekinin Kanchou Tylor: Chijou yori Eien ni zbiera nam do kupy wątki przewijające się w poprzednich OVA, więc jeśli tam nie połączyliście kropek, to tu dostaniecie to znacznie klarowniej. Rozejm, który z takim trudem osiągnięto, coraz bardziej chwieje się w skutek zakulisowych poczynań po każdej ze stron konfliktu. Frakcje pokojowe tracą powoli znaczenie i tylko kwestią czasu jest, gdy "jastrzębie" nakryją ich czapkami i przeforsują ponowne rozpalenie działań wojennych. Nasilają się działania dywersyjne, na pograniczu rośnie chaos, a w głównych ośrodkach władzy kiełkuje myśl, by raz, a dobrze rozwiązać problem. Cesarstwo i SKZP niczym bokserzy wkraczają kolejny na ring, którym jest galaktyka, i zmierzają pospiesznie ku jego centrum, by znów wymienić ciosy. Czy aby jednak obie potęgi nie dają się wodzić za nos innemu, niesprecyzowanemu dotąd graczowi?
Odcinki do pobrania: OVA 01-02
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
No i rzecz, która moim skromnym zdaniem nie powinna nigdy ujrzeć światła dziennego. Ten potworek wydany 21 lat po ostatnim "prawdziwym Tylorze" mógłby chyba być wzorcem tego, jaka obecnie panuje moda i trendy na rynku anime. O ile pierwowzór był adresowany dla ciut starszego widza, to Musekinin Galaxy Tylor to 12 trzyminutówek przeznaczonych dla milusińskich albo osób o niewielkim ilorazie inteligencji. Jest kolorowo, infantylnie, krzykliwie i w sumie o niczym, ale za to musowo został wciepany wątek homo (Cyborg JK). I tak z dupy ogólnie. Gość przylatuje, zabiera Yamamoto, żeby mu przeczyścić tylne wtyki USB, dostaje wpierdziel od Azalyn i ginie, a wszystko w 120 sekund. Po prostu wskaźnik żenady wywalił ponad skalę.
Serio? Naprawdę tak nisko musieliście jebnąć i zeszmacić serię tymi króciakami drodzy państwo producenci?
Podsumowując: .
Jak chcecie się zniesmaczyć: odcinki 01-12
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Panie, kiedy ja to wszystko obejrzę?
Offline
Gratulacje z okazji okrągłej rocznicy i pokłony za wydanie tej świetnej serii. Zdecydowanie polecam i wręcz zazdroszczę tym, którzy jeszcze nie oglądali. O tym ostatnim kawałku z tego kapitalnego uniwersum nawet nie wiedziałem lub podświadomie wyparłem z pamięci. Podziwiam, że chciało się pochylić nad tym "dziełem", ale z drugiej strony znam ten moment, gdy chce się wydać komplet, jaki by nie był.
Offline
Normalnie o tej porze,
bym drapał się po worze,
rocznica jednak wzywa,
więc z nicości się wybywa.
Tak, grafomańskie zapędy powyżej to zapowiedź jednego - czas na grudniowe świętowanie rocznicy KURUOSHII ANIME, a to już szesnaście lat, więc można nas brać bez pytania rodziców o zgodę.
W tym roku jakoś nie urzekł mnie żaden serial, więc tegoroczne tytuły będą raczej starszej daty i z krótkim czasem emisji, acz liczę, że coś każdy znajdzie coś dla siebie. Najciekawsze jak zwykle na koniec, a myślę, że paru ludków się ucieszy z tego, a nie innego wyboru z mej strony. Dobra, ale lecimy, bo jeszcze trochę do wypisania mam tu.
W sumie wybór JK Meshi! był całkowitym przypadkiem. Miało być coś z krótkimi odcinkami i łatwego w obróbce, a okazało się jednak chyba jednym z większych wyzwań z puli wybranych tytułów. Padło na typową budżetową zapchajdziurę ramówki telewizyjnej z 2015 o trzech licealistkach, które w 26 czterominutowych odcinkach spędzają razem czas, bardzo często zakuwając do kolejnych testów czy egzaminów, ale zawsze znajdując czas, by podsumować to kolejną propozycją kulinarną. Raczej typowe anime dla młodzieży szkolnej, ale jednak wciąż jakby trzymające się starszych klimatów i próbujące pod płaszczykiem zabawy przemycić kilka dodatkowych rzeczy i poduczyć towarzystwo na różne sposoby. Nic odkrywczego, ale jako ciekawostka czemu nie. Ogólnie ciekawostek w tym roku będzie chyba sporo.
Do pobrania odcinki 1-26.
Ostatnio edytowany przez slymsc (2022-12-17 15:45:15)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Nie mogłem odpuścić sobie drugiego sezonu i Getsuyoubi no Tawawa 2 nadal trzyma wysoki poziom. Widziałem, że mnóstwo osób zabrało się w na bieżąco za robienie napisów do tego, co cieszy, bo to tak, jakbym jednak dołożył swoją cegiełką do popularności i rozpropagowania tego tytułu. A przynajmniej tak się łudzę.
Do stałego zestawu par, czyli Ai i jej ochroniarza oraz państwa białych kołnierzyków doszły nam w tym sezonie dwie nowe -nieletniej celebrytki ewidentnie lecącej na przyjaciela z dzieciństwa, a także dominującej pobocznej historii, która nadaje bieg reszcie, czyli miłości uczennicy do swojego nauczyciela z liceum. I znowu trochę ero, ale w sumie cholernie ciepłe i optymistyczne anime. W sam raz na depresyjne pory roku.
Anime do pobrania: 12 odcinków + 1 specjal
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Kosuke-sama Rikimaru-sama Konpeitou no Ryuu
Akira Toriyama i jego dzieła jakoś nigdy nie były mi po drodze. Ominął mnie boom jakim było jego sztandarowe Dragon Ball, bo w chacie się nie przelewało i zwyczajnie nie było dostępu do kanałów, gdzie było to emitowane, a gdy już taka możliwość się pojawiło, to człowiek siedział w zupełnie innych klimatach. Specyficzny i nieskomplikowany humor, postacie, które wryły swe piętno w historii mangi i anime - tego nie sposób odmówić temu panu. Myślę, że każdy albo przynajmniej większość osób, którym przyszło zetknąć się wcześniej jego pracami, po kilku chwilach rozpozna jego manierę. Kosuke-sama Rikimaru-sama: Konpeitou no Ryuu jest tego świetnym przykładem. Kurduplowaci, małoletni mistrzowie sztuk walk i zarazem obrońcy smoków i tytułowej wyspy, pani naukowiec, sprośny dziadek na drugim planie, dziwne roboty, statki powietrzne. Wszystko podlane delikatnym absurdem, mnóstwem humoru, lekko nadgryzione zębem czasu, ale wciąż zjadliwe w swej formie.
Film do pobrania - OVA
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Kouji Kiriyama i jego prace w połowie lat 90-tych ubiegłego wieku stawały w szranki o rząd dusz pryszczatych chłopców. Na kanwie mangi powstał serial animowany na 55 odcinków do tego też po jednym OVA i filmie, ale jakoś nie przebiły się one do szerszej świadomości odbiorców w Polsce. Obecnie chyba tylko bardzo zainteresowani cokolwiek kojarzą te tytuły, więc w ramach ciekawostki i przy okazji tego, że wyszły całkiem fajne nowe tłumaczenia angielskie, postanowiłem zająć się tymi ostatnimi dwoma - nie będę przecież wpierniczał się w serial.
Ninkuu: Knife no Bohyou stanowi niejako wprowadzenie do całego tego świata. Tu bowiem zapoznajemy się z trójką przyjaciół, których połączyła służba w osławionych i owianych obecnie tajemnicą formacji Ninkuu, która przez długi czas opierała się cesarskiej armii. W samolocie zmierzają do rodzinnego miasteczka innego swego towarzysza, który oddał swe życie na polu chwały, gdyż Fuusuke przysiągł, iż zwróci rodzinie należący do niego nóż, przekazując równocześnie relację z chlubnych ostatnich chwil przyjaciela. Oczywiście samolot rozbija się gdzieś w polu - co jest stałym i powtarzanym nieustannie gagiem - więc końcówkę drogi muszą odbyć pieszo. Na miejscu zaś okazuje się, że idylliczna osada wcale nie jest już taka sielska, bo na pobliskiej wyspie bazę wypadową urządzili sobie piraci, którzy bez skrupułów łupią, palą, grabią, mordują i porywają ludzi. Pozostali jeszcze mieszkańcy boją się własnego cienia i nie są w stanie jakkolwiek przeciwstawić się oprawcom, a jedyną osobą, starającą się poderwać ich do walki i działania jest Makoto, siostra owego bliskiego przyjaciela chłopaków.
Film do pobrania - OVA + special
Ostatnio edytowany przez slymsc (2023-05-02 16:58:12)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Jak zawsze niezawodny
Offline
Drugą pozycją z tego cyklu jest film Ninkuu (1995). Tym razem samolot naszej ekipy rozbija się na samym początku na jakimś totalnym pustkowiu, a piątka bohaterów zmuszona jest pielgrzymować na pieszo do najbliższego zapyziałego miasteczka, by znaleźć pracę, zarobić na chleb i niezbędne naprawy swego statku powietrznego. Okazuje się, że sprzed nosa uciekła im intratna fucha, gdyż mieszkańcy poszukiwali właśnie ochroniarzy, którzy obroniliby ich osadę przez trójką złodupców terroryzujących okolicę, ale zadania tego podjęła się już bowiem słynna ekipa byłych Ninkuu w składzie trzech panów, pani i ptaka. Cóż za przypadek. Ktoś tu się ewidentnie pod kogoś podszywa, ale koniec końców, naszym bohaterom udaje się przynajmniej załapać na posługaczy przy wielce szanownych państwu ochroniarzach, więc głód im nie grozi, stąd postanawiają się przyczaić - mimo wyraźnych obiekcji Aichou - i zobaczyć, co w trawie piszczy.
Plik do pobrania - film.
Ostatnio edytowany przez slymsc (2023-05-02 16:57:58)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Jak pisałem, w tym roku sporo ciekawostek i interesujących starszych pozycji, a jeszcze pozostało parę z działu romansowego - nie pytajcie, potrzebowałem czegoś, żeby się wyciszyć, a te anime zwyczajnie mi to zapewniały swoją formą. A-Girl bez wątpienia jest tytułem nietuzinkowym. Rzadko spotykać można anime, gdzie przez opowieść wiedzie cię jedynie muzyka w tle, a dialogi otrzymujemy w formie napisów. Pozwoliłem sobie wobec tego zostawić podobną formę i piosenki, typowy japoński pop z końcówki XX wieku, potraktujcie jako przyjemny podkład. Film jest adaptacją mangi Fusako Kuramochi, uznanej mangaczki, która specjalizuje się raczej w gatunku komiksu skierowanego dla dziewcząt. Historia opowiada o miłosnych perypetiach niejakiej Mariko, prostolinijnej i prostodusznej panny, która jednak ma ewidentnie pod górkę z doborem partnerów. Jej obecny to damski bokser, który traktuję ją jak popychadło, a ona - niczym stereotypowa ofiara przemocy domowej - nie potrafi od niego odejść. Wszystko zmienia się, gdy razem z siostrą Mayu muszą się ewakuować pilnie z własnego mieszkania, bo sąsiad obok zaprószył ogień. Schronienia bowiem użycza im Natsume, syn właścicieli domu, a do tego model i playboy, co też bardzo szybko sprawia, że Mariko zaczyna robić do niego maślane oczy.
Plik do pobrania - FILM.
Ostatnio edytowany przez slymsc (2023-05-02 17:01:38)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Kolejne shoujo to Pops, ekranizacja mangi Ryou Ikuemi. Kusuko Harada to szara myszka, która jednak po cichu podkochuje się w klasowym playboyu - Takeshim Mishimie. Ten zaś zmienia dziewczyny jak rękawiczki i praktycznie co chwila paraduje z jakąś nową, więc stara się go mimo wszystko trzymać na dystans. Traf jednak sprawia, że przed wycieczką klasową do Kioto chłopak zrywa z kolejną panną i jakoś od słowa do słowa Kusuko staje się jego kolejną wybranką. Czy owe odrzucenie rezerwy i upadek muru dotychczasowo okazywanej obojętności nie odbije się naszej bohaterce czkawką? Czy może jednak jest to szansa, żeby poznać bliżej obiekt westchnień i samemu usidlić delikwenta?
Plik do pobrania - FILM.
Ostatnio edytowany przez slymsc (2023-05-02 17:03:34)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Zastrzyk z shoujo kończymy OVA na podstawie prac Rinko Uedy, czyli Kiss wa Me ni Shite. Anime to nieodparcie kojarzy mi się pod wieloma aspektami z szerzej znanym Marmalade Boy, aczkolwiek to pokazuje, jak w tych klimatach to wszystko potrafi być zbliżone, bo rzecz jasna autorki inne. Ibuki Morisato to również taka postrzelona dziewczyna, lekko bujająca w obłokach i odklejona od rzeczywistości, a do tego o bardzo naiwnym podejściu do spraw damsko-męskich. Dość powiedzieć, że w porannym zamotaniu nie ogarnęła, iż właśnie przeżyła na jawie, a nie we śnie, swój pierwszy pocałunek w życiu, do tego z niejakim Naoto, który ma przez jakiś czas pomieszkiwać u nich, bo tak dogadali się ich rodzice. Chłopak jest przystojny, dopiero przeniósł się z Ameryki, więc faktycznie jest niczym ten wyśniony książę, ale gafa za gafą, jakie popełnia nasze nieogarnięte dziewczę, sprawia, że Ibuki ma u niego dość nieciekawą opinię. Czy wobec takiego obrotu spraw pannica ta ma jeszcze jakiekolwiek szanse, by skruszyć serca jego lód?
Naprawdę fajne anime, jeśli ktoś lubi podobne klimaty.
Plik do pobrania - FILM.
Ostatnio edytowany przez slymsc (2023-05-02 17:04:46)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Coś, na co się zarzekałem na wszystkie świętości, że nie wezmę, że nie wchodzi się do tej samej rzeki, że za stary jestem na takie wyzwania. No i pewnie bym się nie zabrał, gdyby nie smędzenie pewnego drugiego ramola znanego szerzej pod ksywą bodzio, bo podchodziłem do tego, jak na siłę odgrzewanego kotleta. Decydujący wpływ miały jednak piosenki, które świetnie moim zdaniem wchodzą w klimat anime i będą nucone jeszcze długi czas. Tak, stało się, wracamy na wody zwane Urusei Yatsura (2022).
Kilka słów wyjaśnienia odnośnie tłumaczenia:
- Jestem jednak purystą i idę drogą bliższą klimatowi oryginału, dlatego odżegnuję się od stylu proponowanego w wersjach, które szły na Wyspy Brytyjskie. Sprawdzałem i te, ale zwyczajnie jest tam dużo wodolejstwa, żeby podtrzymać słowotok i bieg zdarzeń, bardzo często niewiele mających wspólnego z oryginalnymi kwestiami postaci.
- Tak, większość efektów, które widzicie, są podpatrzone lub wyciągnięte z wydań różnych innych grup od angielskich, hiszpańskich czy francuskich po nawet indonezyjskie czy malajskie (pomocne zwłaszcza przy tłumaczeniu piosenek).
- Efekty są jednak znacznie przycięte, bo postanowiłem nie tworzyć ich na siłę do wszystkich pojawiających się dźwiękonaśladowczych wstawek, których pełno w serii. Dodaję tylko tam, gdzie wnoszą coś dodatkowego, sensownego i niezbędnego dla tego, co dzieje się na ekranie.
- Podtrzymuję raczej styl i zapis nazwisk, imion i nazw własnych z poprzedniej serii, acz delikatne zmiany są. Nie zdziwcie się zatem, że będzie Mendou, ale już korporacja będzie Mendo (zwyczajnie potraktowałem to jako zabieg firmy westernizowania nazwy pod rynek światowy).
Co do nowej serii powiem tak - jest odrobinkę inna. Bardziej kolorowa i rozwrzeszczana, przynajmniej takie odnoszę wrażenie, acz mocniej trzymająca się mangowych korzeni. Świadczy o tym chociażby stosowanie identycznych tytułów, jakie miały też poszczególne rozdziały w wersji japońskiej. Twórcy też inaczej podchodzą do doboru poszczególnych części składowych, więc nie jest to też kalka poprzedniego Urusei Yatsura. Ba! Na wejściu mamy już spory fabularny rozjazd, bo w pierwszej odsłonie zaraz mieliśmy Tena, a tu raczej długo go nie uświadczymy. Sprawia to, że część historyjek dzieje się jakby w świecie alternatywnym niejako z punktu widzenia starego wydania, ale też dostrzegłem, że sporo materiału z wyższej półki absurdu też poleciało do śmietnika w odświeżonej wersji. Nie wiem, może poprzednia ekipa miała więcej polotu i mocniej odpływała, ale pięknie podkreślając przy tym to, co w UY najlepsze. Dla mnie osobiście sporym zawodem był chociażby odcinek piąty, gdzie "wykastrowano" pierwszą część i mieliśmy pokazane same rękawice, bez dalszej eskalacji niedorzeczności w stronę dziwnego trykotu czy majtek oraz późniejszego totalnego chaosu, który wywołały, gdy kolejne osoby dołączały do walki na ringu. Przykładów takich jest więcej, ale UY to UY, a i my mamy inne realia i społeczeństwo, więc mimo wszystko dajcie szansę Lum i bandzie indywiduów wszelakich.
Odcinki do pobrania 001-009
Ostatnio edytowany przez slymsc (2023-05-02 17:09:26)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Wprawdzie ruszyłem tę serię z wydaniem "konkurencji", ale zobaczę przy okazji jakiś odcinek, by porównać wydania. Seria jest przyjemna, chociaż chyba wolę starszą odsłonę za właśnie więcej dowcipów i komedii. Niemniej, pomimo mojego uwielbienia do klasyków, przyznaję, że seria oryginalna już trochę się zestarzała (nawet porównując do Ranmy), więc sam pomysł sięgnięcia akurat po tę, nie jest dla mnie aż tak głupi. Inna sprawa, że można przecież robić coś nowego, ale już pomińmy ten temat. Początkowo narzekałem na zbyt kolorową oprawę i inne rzeczy, ale jakoś po paru odcinkach przestało mi to przeszkadzać. Może sentymenty i raczej staranność (oraz fakt, że to nie jest kopia) sprawiły, że dobrze się bawię. Pozycja ta dla mnie ma jeszcze jedną zaletę - sprawiła, że wiele firm uzyskało pozwolenia/przyspieszono ich realizację dla ogólnego uniwersum UY. JPF właśnie rusza z mangą, a w USA po latach Discotec w końcu wyda tę serię na BD.
Offline
Urusei Yatsura (2022) odcinek 10
No i smuteczek w sumie. Kompletnie nie kumam kompilacji akurat tych rozdziałów w tym miejscu. Wyszło totalnie po łebkach i niezbyt spójnie. Coś jak niemieckie poradniki ars amandi, czyli ein, zwei, schloss! Jeden z najsłabszych pod odcinków jak do tej pory. Pierwsza część (w serii oryginalnej odcinek 16B) wykastrowana znowu z fajnie porypanej akcji dalszej, a druga, w której Lum nagle znika z życia Ataru... Niby miało być bardziej romansowo i okej, scena Lum pośród liści robi robotę, ale litości, wcześniej mieliśmy tu cały odcinek (nr 44), a to skomasowali nam w 10 minutach. Ja wiem, że szykowane to jest pod innego odbiorcę, nastawionego na krótkie i szybkie filmiki z popularnych serwisów społecznościowych, ale tu nawet za cholerę nie idzie poczuć tej rodzącej się tęsknoty między naszą parą. Do tego ogólnie trochę za szybko wrzucony ten wątek do wora i można było te parę odcinków z nim poczekać.
Ostatnio edytowany przez slymsc (2022-12-21 21:38:21)
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline