Nie jesteś zalogowany.
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11
Szkoda, że od dawna nic nie tłumaczy :/ . A tak liczyłem na jego RxJ
Offline
Prawdę mówiąc to jakie preferuje się słownictwo w napisach jest kwestią gustu i raczej wątpię, że tłumacze zmienią swój styl (tym razem odnośnie wulgaryzmów) bo komuś się nie podoba. Nawet jeśli by tak zrobili to wtedy kto inny mógłby na nich narzekać (co widać chociażby po niektórych na tym forum). Zresztą o wulgaryzmach w napisach czy tego typu rzeczach już wiele było tu rozmów.
Mimo, że statystyk nie robiłem domyślam się, że fani preferują łagodniejsze słownictwo w napisach niż mocniejsze (bo prawie nikt nie lubi mocnych przekleństw). Owszem chwilami mocniejsze słownictwo może pasować jak chociażby w "Gantz", ale to są wyjątki. Ja jestem zdania, że w 90 procentach przypadków lepiej przykładowo użyć takie słowo jak "cholera" (lub podobnie mocne) niż "kurwa".
Trzeba pamiętać, że wulgaryzmów w języku japońskim jest mniej niż w polskim i są łagodniejsze. Dlatego nie należy ich niepotrzebnie zwiększać. Ale oczywiście każdy tłumacz zrobi jak chce.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2010-10-03 23:35:17)
Offline
Kwestia kultury. W Japonii nawet odpowiedzenie na jakąś propozycję po prostu "nie" jest nietaktowne i może być potraktowane jako obrazę. Przy tłumaczeniu trzeba o tym pamiętać. Dla przykładu w anime leci tekst "spadaj stąd" - Japończyk słysząc coś takiego odbiera to jako śmiertelną obrazę, tymczasem dla polskiego odbiorcy jest to raczej normalne i może nie za bardzo zrozumieć reakcję rozmówcy. Takich zawiłości jest wiele, ale można ich uniknąć używając do tłumaczenia oprócz angielskiego skryptu również kontekstu i swojego odbioru danej sytuacji.
Offline
No ale tłumaczysz przecież dla polskiego widza - a w naszym języku takie "cholera" ma bardzo słaby wydźwięk i przez większość osób nie jest nawet traktowane jako przekleństwo! Przykładowo "kuso" według Waszych postów musi w Japonii być bardzo mocnym zwrotem, skoro oni w ogóle bardzo rzadko sięgają po wulgaryzmy. By polski widz odczuł tę moc, musisz mu przywalić (oczywiście nie w każdym przypadku) czymś mocniejszym. Nie tłumaczycie tylko dla wąskiej grupki - proszę się nie obrażać, sam jestem - fanbojów kultury japońskiej, ale także dla zwykłych zjadaczy (Zjadaczy ) chleba.
Dla przykładu w anime leci tekst "spadaj stąd" - Japończyk słysząc coś takiego odbiera to jako śmiertelną obrazę, tymczasem dla polskiego odbiorcy jest to raczej normalne i może nie za bardzo zrozumieć reakcję rozmówcy.
I właśnie o to chodzi, nie tłumaczymy dla Japończyków, tylko dla Polaków. Dlatego, użyję Twojego przykładu, "spadaj stąd" należy zastąpić polskim odpowiednikiem (który ma taką samą moc w naszym kraju jak japońskie "spadaj stąd"), by polski odbiorca mógł zrozumieć reakcję jednego z bohaterów.
Offline
Większość naszych przekleństw ma trzy skale mocy (tak, moje widzimisię), przykładowo:
spierdalaj -> spieprzaj -> spadaj/wynocha itp
kurwa -> cholera/szlag (głownie z powodu wymowy) -> kurde, kurczę
W zależności od serii jest spory wybór słownictwa, więc nie widzę potrzeby od razu przechodzenia do najmocniejszych. O ile w Afro nie było problemu, bo bluzgi padały w dubie, tak przy Kaijim stwierdziłem, że będą pasowały (faceci w desperacji, wszyscy pełnoletni, często z marginesu itd.). Z kolei w takim HOTD w wersji tłumaczenia RTT, choć było ich minimum, raziły. Przy Panty (z tego, co wiem o tej serii) też nie będą pasowały. Tam po prostu trzeba się wysilić, a nie iść na łatwiznę
Powiedział, co wiedział, nadworny bluzgacz napisowy
myhandhelds.pl - tam robię recki gier na Vitę i Switcha, zamiast tłumaczyć animu :V
Zakupy na Play-Asia $3 taniej z kodem MYPSVITA
Offline
To ja przy tych wszystkich definicjach poprawności użycia wulgaryzmów powinienem się ze swoim DMC schować. xD
Ja tam mam wręcz klozetowy klimat.
Ale o dziwo dostawałem pochwały od ludzi, że im się podoba i klimat oddany jest w 100 %. Cieszy mnie to niezmiernie. xD
Popieram zdanie ludzi powyżej. W języku japońskim klną tak samo jak w polskim, tylko na swój delikatny sposób. Po prostu jak u nas ktoś powie "kurwa", to u nich powie się "kuso" i ma to ten sam wydźwięk, a co za tym idzie, należałoby to odpowiednio przetłumaczyć - zgodnie z wydźwiękiem.
W angielskim też jest tylko "fuck" i 1000 jego odmian zależnie od kontekstu. Bardzo ubogo. Inne wulgaryzmy bazują na innych słowach, które mają też kontekst niewulgarny.
Ostatnio edytowany przez Hatake (2010-10-04 14:30:01)
Offline
DMC jest jednym z tych tytułów, które WYMAGA porządnego mięcha
myhandhelds.pl - tam robię recki gier na Vitę i Switcha, zamiast tłumaczyć animu :V
Zakupy na Play-Asia $3 taniej z kodem MYPSVITA
Offline
Niektórzy tu piszą, że japońskie wulgaryzmy powinno się podczas tłumaczenia zamieniać na polskie czyli mocniejsze odpowiedniki. Jednak nie mogę się z tym zgodzić gdyż oglądając anime akceptujesz ich kulturę, ich sposób wysławiania się, a zarazem język. Tłumacz nie ma za zadanie dostosować ich język do naszego. To podobnie jak z różnymi żartami, dowcipami znanymi głównie dla Japończyków. To nie jest tak, że tłumacz ma je zamienić na jakieś typowe polskie żarty. W dobrych napisach powinno się wyjaśnić znaczenie japońskiego żartu jeśli nie w tekście to chociażby w przypisie. Więc podobnie z wulgaryzmami czyli najlepiej nie zamieniać tylko zrozumieć sens danego wulgaryzmu dla Japończyka.
Offline
Niektórzy tu piszą, że japońskie wulgaryzmy powinno się podczas tłumaczenia zamieniać na polskie czyli mocniejsze odpowiedniki. Jednak nie mogę się z tym zgodzić gdyż oglądając anime akceptujesz ich kulturę, ich sposób wysławiania się, a zarazem język.
LOL, dawno takiej głupoty nie widziałem. Ja oglądam, żeby dobrze się bawić i zabić czas. Oglądając Hollywoodzkie produkcje akceptuję kulturę grubych amerykanów? Oczywiście, że nie.
A tłumacz jest po to, żeby w sposób, jak najprostszy i zachowany w polskich realiach dać możliwość zrozumienia zwykłemu zjadaczowi chleba, co tam (na ekranie) jest, do cholery, mówione.
Ostatnio edytowany przez KieR (2010-10-04 16:24:20)
Offline
To podobnie jak z różnymi żartami, dowcipami znanymi głównie dla Japończyków. To nie jest tak, że tłumacz ma je zamienić na jakieś typowe polskie żarty. W dobrych napisach powinno się wyjaśnić znaczenie japońskiego żartu jeśli nie w tekście to chociażby w przypisie.
Żart, który trzeba wyjaśniać, nie jest zabawny.
Offline
Niektórzy tu piszą, że japońskie wulgaryzmy powinno się podczas tłumaczenia zamieniać na polskie czyli mocniejsze odpowiedniki. Jednak nie mogę się z tym zgodzić gdyż oglądając anime akceptujesz ich kulturę, ich sposób wysławiania się, a zarazem język. Tłumacz nie ma za zadanie dostosować ich język do naszego. To podobnie jak z różnymi żartami, dowcipami znanymi głównie dla Japończyków. To nie jest tak, że tłumacz ma je zamienić na jakieś typowe polskie żarty. W dobrych napisach powinno się wyjaśnić znaczenie japońskiego żartu jeśli nie w tekście to chociażby w przypisie. Więc podobnie z wulgaryzmami czyli najlepiej nie zamieniać tylko zrozumieć sens danego wulgaryzmu dla Japończyka.
Pleciesz androny. Napisy mają służyć zrozumieniu przekazu, a nie być źródłem przypisów i odnośników.
Postulujesz "sterylizację" naszego języka w ten czy też inny sposób. Przekład bez wyobraźni, łopatologiczny, który nada się psu na budę. Rozumiem jeszcze przekład literacki, gdzie taki motyw może wnieść jakąś wartość dodaną do dzieła, ale my zajmujemy się popkulturalną papką, a ten shit jest wszędzie taki sam. No może czasami wpadnie nam perełka...
Nie bądź zbyt hardy, życie krótko trwa,
A los twój marny, co przeznaczył, to ci da.
Nie bądź zbyt hardy...
Offline
Może trochę użyłem złych słów i zarazem zbyt wiele oczekiwałem jeśli chodzi o zrozumienie.
A tłumacz jest po to, żeby w sposób, jak najprostszy i zachowany w polskich realiach dać możliwość zrozumienia zwykłemu zjadaczowi chleba, co tam (na ekranie) jest, do cholery, mówione.
Oczywiście zgadzam się z tobą bo właśnie o tym pisałem.
Z tym, że należało by zrozumieć ich język i jak są niejasności to ich nie pomijać tylko właśnie wyjaśnić
Postulujesz "sterylizację" naszego języka w ten czy też inny sposób.
Wiadomo, że język polski jest bardzo bogaty czyli na jedno japońskie słowo przypada wiele polskich. Tylko właśnie ranga tych słów powinna być według mnie zachowana, a w dodatku uważam, że lepiej nawet złagodzić przekleństwo niż je zwiększyć.
Ostatnio edytowany przez Kenshiro (2010-10-04 16:50:23)
Offline
Kenshiro napisał:To podobnie jak z różnymi żartami, dowcipami znanymi głównie dla Japończyków. To nie jest tak, że tłumacz ma je zamienić na jakieś typowe polskie żarty. W dobrych napisach powinno się wyjaśnić znaczenie japońskiego żartu jeśli nie w tekście to chociażby w przypisie.
Żart, który trzeba wyjaśniać, nie jest zabawny.
W rzeczy samej. Bo ja gdzieś mam żart o momidżim, który to był głównym bohaterem w anime z 1965 roku. Wolę jakiś polski odpowiednik, który zrozumiem.
Offline
Może trochę użyłem złych słów i zarazem zbyt wiele oczekiwałem jeśli chodzi o zrozumienie.
KieR napisał:A tłumacz jest po to, żeby w sposób, jak najprostszy i zachowany w polskich realiach dać możliwość zrozumienia zwykłemu zjadaczowi chleba, co tam (na ekranie) jest, do cholery, mówione.
Oczywiście zgadzam się z tobą bo właśnie o tym pisałem.
Z tym, że należało by zrozumieć ich język i jak są niejasności to ich nie pomijać tylko właśnie wyjaśnić
Wszystko ładnie pięknie, ale jak chce się zrozumieć jakiś język, poznać kulturę to zapisuję się na odpowiedni kurs, czyta książki tematyczne, a nie z chińskich porno-bajek, które są nastawione tylko i wyłącznie na robienie $$.
Offline
Właśnie ta myśl mnie męczyła:
"Dlaczego tłumaczycie to tak by zrozumiał Japończyk a nie Polak. Przecież 99.99% osób czytających napisy to Polacy, a śmiem twierdzić że większość ma tylko zielone pojęcie o Japonii i jej kulturze."
Mnie przecież nie interesuje jak klną Japończycy - mnie interesuje obraz i tekst. Jeśli jest zrozumiały i oddaje klimat filmu - wcale nie musi być dosłowny.
Dopowiem jeszcze - absolutnie nie bawią mnie wulgaryzmy. Przez to Daniec u mnie przegrał.
Mała uwaga - pisałem to po 16h dnu pracy. Mam nadzieję że zrozumiale :-)
Offline
pixpix, a obejrz sobie Kabaret Moralnego Niepokoju - Karta Atlantycka i powiedz mi, czy ten skecz też cię nie rozśmieszył.
Jest na Jutubie. Nie piszę tego z wredoty, tylko tam jest świetny przykład wulgaryzmów użytych w odpowiednim kontekście i czasie. Idealnie wyoślają to, co twórcy skeczu chcieli zaprezentować.
Offline
@Hatake
Wprawdzie następny ciężki dzień ale zerkłem. Absolutnie nie przeszkadzało mi piiip (wersja ocenzurowana).
Mógłbym spokojnie napisać "Słownik brzydkich Wyrazów" (z przepięknym "niebezpiecznym zakrętem" po włosku), to każde użycie wulgaryzmu uważam za swoją osobistą porażkę. Język polski nie jest tak ubogi żeby nie móc wyrazić uczuć (a możne przecież coś wykropkować w ostateczności), niż obrażać ciężko pracujące kobiety słowem które już tak spowszedniało. A 30 lat temu było oznaką braku kultury.
I absolutnie nie bawi mnie rozmowa z kimś, kogo wypowiedzi zawierają tylko zaimki i ****.
Jakoś skecz też wydawał mi się słaby...
Chyba dlatego że wychowałem się na Pietrzaku, Laskowiku, Drozdzie, ... jeszcze za komuny.
Pamiętam jak na żywo opowiadał o "spotkaniu" z dyrektorem dużego browaru. Oczywiście przy piwku.
No i dyrektor mówi:
- Panie Drozda, pan wyjeżdżasz za granicę, może pan mi wyjaśnisz. Wysłaliśmy nasze piwo na targi do Holandii. Dostaliśmy od nich list, ale ich adres się zgadza, nasz adres się zgadza, a tekst się nie zgadza.
To mówię:
- Daj pan, zobaczymy.
Patrzę, faktycznie. Ich adres się zgadza, nasz adres się zgada, a tekst: "Ten koń ma cukrzycę"
Offline
pixpix, a obejrz sobie Kabaret Moralnego Niepokoju - Karta Atlantycka i powiedz mi, czy ten skecz też cię nie rozśmieszył.
Koperek, kurwa!
Ostatnio edytowany przez Cain (2010-10-05 23:07:30)
Niczego nie jest mi szkoda, nic z tego czego jeszcze mi brak!
Starczy, gdy kocham, huczy las i wieje wiatr.
Offline
Strony Poprzednia 1 … 9 10 11