#41 2006-03-25 18:22:06

Winged
Użytkownik
Skąd: Szczytno/Toruń
Dołączył: 2004-10-01

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

No cóż, ale przecież opisałeś nie tylko akcję z pseudokibicami Cracovi, ale takze akcje w szkole, gdzie zawsze obrywasz zamiast uczestnika pojedynku, więc często chyba się tam biją. A jak budowali  Nową Hutę koło Krakowa to po to, by pokazać zamieszkującej tam inteligencji i ludziom kuluralnym, że siła tkwi w ruchu robotniczym. No, a tu wiecznie się biją.
Ja wiem, jakie jest życie w tych czasach w tym dziwnym kraju, ale toć się nie można bić aż tyle razy. No chbya, że ktoś lubi i sam szuka zaczepki. smile


"Dla ludzkich zachowań nie mam nic poza życzliwością i nic poza śmiechem na pocieszenie bliżnich"
John Irving, "Świat według Garpa"

Offline

#42 2006-03-25 18:26:17

Mavet
Użytkownik
Skąd: Krakow
Dołączył: 2005-05-02

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

u nas srednio bijatyki sa 2 razy wtygodniu XD a nasza klase maja zamiar rozdzielic poniewaz mamy najgorsza opinie w calej szkole ^^ najgorsza klasa...
w piatek za to ze zbesztalismy panai od religi jezor i zucalismy w nia kreda
po czym zabieralismy rzeczy Artkowi(nowy  jest w klasie .. ma 190 cm ^^" duzo ..)
i sobie rzucalismy do siebie to mamy teraz niezle jaja jako cala klasa ;P ... n/c

Offline

#43 2006-03-25 18:29:43

Winged
Użytkownik
Skąd: Szczytno/Toruń
Dołączył: 2004-10-01

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

No cóż nie chcę być niemiły, ale nie ma się czym chwalić.
Są dwie rzeczy na świecie, których nie cierpię jełopstwa i chamstwa. Reasumując chyba bym się źle czuł w Waszej klasie ze względu na chamstwo. Oczywiscie bez obrazy, ale podając takie przykłady jakoś wygląda mi to na zachowanie niekulturalne, godzące w godność drugiego człowieka. jezor


"Dla ludzkich zachowań nie mam nic poza życzliwością i nic poza śmiechem na pocieszenie bliżnich"
John Irving, "Świat według Garpa"

Offline

#44 2006-03-25 18:32:06

Mavet
Użytkownik
Skąd: Krakow
Dołączył: 2005-05-02

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

a ty myslisz ze ja w tym bralem udzial ? ja ogladalem wtym czasie (czytajac) Mange jezor a tu mi kreda i dlugopis kolo ucha przelatuja jezor pozatym wtedy pokazywalem na polskim moja Prace AMV XD za ktura dostalem 6 okej ja tez nie cierpie tej klasy XD sami mnie
wyrzucaja od Ogladacza Bajek ale jak podejde to nikt mi tego w oczy nie powie ciekawe dlaczego jezor co do chamstwa hmmm chamstwo.. nyo coz jezor jak bys patrzyl 90% mlodziezy jest chamskich ;]

Offline

#45 2006-03-25 18:39:34

Winged
Użytkownik
Skąd: Szczytno/Toruń
Dołączył: 2004-10-01

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

Nie twierdziłem, że bierzesz w tym udział, oceniłem zachowania całej klasy. Co do kulturalnej młodzieży to oczywiście, że taka jest. Ot choćby ja. Nienaganne maniery, prócz wyglądu (nie czeszę się i nie wysypiam przez co czasami wygladam na nieco zaniedbanego i niechlujnego. Ale poza tym zawsze dzień dobry i do widzenia, drzwi otwieram kobietom, przeprowadzam starszych na drugą stronę. No, ale dużo klnę. Klnę jak szewc. Nie umiem się kontrolować. Kiedyś dziewczyna mi na to zwróciła uwagę, ale ja jestem uzależniony. Zaznaczam, że znam dużo słów i mógłbym zastąpić owe niecenzuralne normalnymi, ale nie mogę. Możliwe, że to dlatego, że jak byłem mały to taki "szpaner" ze mnie był. Klnął przy kolegach itd, każdy chyba miał taki wiek. No, a mi przeklinanie zostało. Reasumując - kulturalna młodzież jest wśród nas. smile


"Dla ludzkich zachowań nie mam nic poza życzliwością i nic poza śmiechem na pocieszenie bliżnich"
John Irving, "Świat według Garpa"

Offline

#46 2006-03-25 18:44:58

Mavet
Użytkownik
Skąd: Krakow
Dołączył: 2005-05-02

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

ja malo uzywam przeklenstw ;] praktycznie wcale ;] a czy ja powiedizalem ze cala mlodziez jest zla ? i wogole ? powiedizalem 90% ;] bo umnie co chwile slychac co chwile " Kur.. " itd itp ..  przynajmniej gim ^^ nie wiem jak w liceum ;]
cooz co prawda nie przeprrowadzam starsze panie ;P  ale otwieram drzwi i przepuszczam
dziewczyny XD ew w tranwaju miejsce dam dla starszych pan jezor wracajac do watku
duzo by opowiadac o smiesznych lub tragicznych sytuacjach jak np rowerem wyrabalem w drzewo bo sie na cos "ZAGAPIlEM " jezor

Offline

#47 2006-03-25 20:01:36

sheridan
Użytkownik
Skąd: prawie Toruń
Dołączył: 2006-02-20

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

mamy w klasie jednego kumpla. normalnie koleś wymiata z matmy i w ogóle grzeczne dziecko, ale czasami łapie tzw. zawiechy. mówisz do niego a on w pewnym momencie patrzy na ciebie i mówi "co?", jakby dopiero co przyszedł. cała masa sytuacji  z tym związana... ale raz po fakultecie z dojcza czekamy na fakultet z chemii. nasz facet od dojcza juz szedł do domu (było ok 17.00). kiedy wychodził zobaczył nas, podszedł i zapytał: co jeszcze macie chłopaki? a my chórkiem ze jeszcze 2h chemii. facet sie zdołował i poszedł a 3 sekundy pózniej kupel pyta: chłopaki, co on powiedział? salwa śmiechu, ale ok.minuty pózniej (jak jeszcze pękaliśmy) poszedł text: Ziółek, jaki ty jesteś poj***!(jeszcze łzy mi ciekły ze śmiechu) a kumpel spojrzał na mnie i mówi: co?. zabił nas tym. po prostu nie mogliśmy wstać z podłogi a Ziółek: co kur**?! nie słuchałem...[respekt]

Offline

#48 2006-03-25 20:50:46

opcy
Użytkownik
Skąd: Szczecin
Dołączył: 2005-05-31

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

n0need napisał:

A ja wczoraj akcje mialem, po 22 sobie skacze po miescie (Le parkour) no i mani do mnie sie przyczepili, na poczaktu byl jedne, potem 3 doszlo, a mi cudem udalo sie uciec miedzy nimi, gonili mnie z 500-600m, gdyby nie to ze uprawiam sport to bym mial teraz piekna twarz :C Ale ciekawy byl moj pech, jak z 3 razy sie wyjebalem, ale dzieki treningu le parkour przez plot 3m przelecialem i dalej mnie nie gonili smile

Idę sobie z kiloma kolegami z kółka ochrony zabytków Szczecina, jest koło godziny 22, oddaliłem się na chwilę od kupli patrzę a tam jakiś łobuz buciorami po donowionych tynkach budynków zasuwa.  Pytam się co robi, on mie po francusku obraża (że pakur czy cos takiego), wołam kumpli (jedenn z kumpli mowi że umie po francusku (ale się brzydzi) i może on by mu wytłumaczył, bo gostek nie rozumie że po tynkach butami nie wolno, on się stawia i wykręca, myślimy sobie ze zawoiłamy policję, ale ze nikt od nas komórki nie miał przy sobie to gostkowi mówimy aby dał swoją... a on nam w długą, no to my za nim, po 500 metrach dotarł0o do nas że nie wiadomo po co go gonimy i zawróciliśmy zcerać odciski butów z tynków jezor

To oczywiśći żart, n0need nie obraź się jezor, ale znam twój ból, przez całe liceum miałem tyle podobnych sytuacji co ta twoja, że z ostatniego w 8 klasie na setkę, zrobiłem się na studiach czwarty na roku na tym samy m dystansie.

Ostatnie spotkanie 3 stopnia, z tzw elementem miałem na 2 lata temu jak wracałem z kumplem z imprezy. Akurat odbywał się jakiś mecz piłkarski i wiadomi ludzie powracali już do swoich domostw, aby uniknac niepotrzebnych tarć ustapiliśmy im chodnik i szliśmy ulicą. Jakież to było nasze zdziwienie gdy zauważliśmy że jeden z kiboli goni nas (może raczej powinienem powiedzieć wlecze się za nami, bo jego zachowanie wskazywało na 2 promile minimum). Po 500 metrach doszliśmy do jednego z głównych placów miasta (pl. Grunwaldzki). i tam zorientowaliśmy się że gostek się nie poddał i dalej porusza się w naszym kierunku... a za nim biegnie jakaś dziewczyna i krzyczy by dał spokój.
Element tymaczasem wszedł już pomiedzy zdezorientowanego kumpla i mnie i próbował objać nas za szyje, niebardzo mu to wyszło - kumpel ma 2 m wzrostu a ja ledwie 1,7 więc tylko przechyliłem głowę i jego ramie smignęło nad nią, Kibic raczej się tym nie zraził (albo nieskojarzył) i zaczął poszarpywać się z moim kumplem nie najwyrżniej olewając. wykorzytałem to i zająłem pozycję za jego plecami.
Z tego co usłyszałem chodziło że szturchneliśmy jego dziwczynę i nie dało mu się wytłumaczyć że mineliśmy ich w odlegóści jakichś 2 metrów. Niestety koleś najwyraźniej szukał zaczepki...
I tu należałoby nakreślić sytuację, obaj z kumplem zdrowo pilismy jednak nie byliśmy tak pijani jak kibic (on słaniał się na nogach), gostek co prawda był równy wzrostem kumplowi i szerszy w barach, ale nas było dwóch... wątpię czy kibic zdawał sobie sprawę z tego że z kumplem mieliśmy zwyczaj nosić ze sobą noże (raz w liceum gdy juz nie mieliśmy gdzie spier[cenzura]ć ,sam fakt że je wyjeliśmy ocalił nam "skórę, portwel i komórę"), niemniej jednak zdźganie człowieka, nawet w samoobronie stwarza poważne komplikacje, więc sytuacja wydawała się patowa...
I wtedy zobaczyłem nadjeżdzający radiowóz, zaczął objeżdzać plac dookoła, zwolnił przy nas już dziękowałem opatrzności... po czym zobaczyłem jak radiowóż dokańcza runkdę dookoła placu i odjerzdża (kocham policję). W tym samym czasie do prowadzących orzywioną wymianę zdań kibica i kumpla dobiegła trzeźwa najwyraźniej dziewczyna kibica i zaczęła go odciągać, zaczeli się kłucić między sobą, ja z kumplem staliśmy jak wryci niewiedząc co zrobić, po chwili kibic zarządał byśmy przeprosili jego dziewczynę. Widać było że ona niewinna, głupio jej najwyraźniej było, powiedzieliśmy że jeśli czymkolwiek ja obraźismy to przepraszamy, ona na wybaczyła (przepraszając cichcem za zachowanie chłopaka) jednym słowem zprawa wygladała na załatwioną... jednak kibic tak nie uważał złapał kumpla za rękaw i zarządał przeprosin dla siebie i jej na kolanach...
Wróciliśmy do punktu wyjścia, kumpel sięgnął do kieszeni po nóż ja stanąłem za plecami kibica ze swoim, pewien że tragedii uniknąć się nie da. I tu zaczyna się najlepsze.

Nagle za pleców słyszę: "Ty jesteś Opcy?" wszyscy odwrócili w stronę trzech kolesiów, których nikt nigdy wcześniej na oczy nie widział (łącznie ze mną)
"Możesz mnie nie kojarzyć, ale jestem **** (imie mi umkneło) - brat Piotrka" powiedział jeden z nowo przybyłych.
"Jakiego Piotrka?" pomyślałem sobie (o to o kogo chodziło skojarzyłem dopiero w domu) Ale schowałem szybko nóz i bardzo wylewnie przywitałem się z każdum z trzech nieznajomych, przedstawiłem im swojego kumpla... zapytali się wskazując na kibica czy to tez mój kumpel, Powiedziałem że nie... w tym momęcie miny im zrzedły bo zorientowali sie w sytuacji, kibic tez się zorientował uznał że jak walczymy 5 na 1 to jestesmy tchórze i że on ciagle może (chociaz minę miał taką jakby tracił odwagę).. w końcu posłuchał się swojej dziewczyny puscił rękaw kumpla i zniknał w ciemności, obaj z kumplem wymieniliśmy kilka zdań z nasza "odsieczą" (ja ciągle udając że wiem miej więcej z kim mam do czynienia) po czym już bez pszeszkód udalismy się w drogę do domu.

Morał: rób sobie zdjęcia na imprezach, może wtedy rodzeństwo jakiegoś z kolegów z klasy/roku przyjdzie ci z pomocą smile
Morał 2: nie noś noża, naucz się lepiej kilku dobrych chwytów, albo szybko biegaj.


To nieprawda że nie ma ze mnie porzytku... zawsze moge służyć jako zły przykład smile

Offline

#49 2006-03-25 21:44:14

Hatake
Użytkownik
Skąd: Jastrzębie-Zdrój
Dołączył: 2004-12-15

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

ja miałem kilka śmiesznych i głupich sytłuacji w podstawówce. mianowicie, było kilku kolesi w klasie, takich klasowych rozrabiaków i był sobie nauczyciel przyrody, który jak mówiła cała szkoła (na 90 % to prawda) miał dziurę w kieszeni, ręka do kieszeni, przez dziurę do swojego....i już wiecie co. no i byli sobie i taka sytuacja nr. 1:

u mnie w bloku mieszkał taki typ ponad 20 lat i przyszedł sobie do nas do podstawówki i podczas lekcji zajrzał do nas na przyrodę. coś powiedział i wyszedł. gościu od przyry za nim poszedł na korytarz i ni stąd ni zowąd zaczęli się nap[cenzura]ć xD po dłuższej nawalance kotleś uciekł a gościu od przyry przyszedł spowrotem oczywiście twarz we krwi, oko podbite, koszula pobrudzona. wziął chusteczkę przetarł się i jak gdyby nic dalej zaczął prowadzić lekcję xD

druga sytuacja też przy gostku z przyry jeden z tych klasowych rozrabiaków dostawał op[cenzura]ol bo dostał 4 czy 5 jedynkę z kolei juz nie pamiętam no ale w tym czasie przyszła jego mama do klasy i słucha i słucha koleś powiedzial jej jeszcze o innych przedmiotach mata polski itp. mama się zdenerwowała zaczeła krzyczeć na swojego synka i nawalać smile_big klasa cała jak wryci koleś tylko "Panuję nad sytuacją, panuję nad sytuacją!" a ten synek że dostawał musiał się bronić xD piznął mamie gdzieś w okolicach piersi i zaczął spie[cenzura]lać mama za nim i do końca lekcji nie wrócił:D jedni w szoku drudzy się cieszą. koleś zdziwiony i jakis zafascynowany nic nie mówiąc pobiegł z dziennikiem do dyrektorki i do końca lekcji nie wrócił smile_big

Offline

#50 2006-03-25 22:16:26

RiXeD
Użytkownik
Dołączył: 2005-10-24

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

Polska... W mojej klasie jak się coś komuś powie i ten ktoś nie zrozumie to wtedy TY jesteś głupi, a nie ten co nie zrozumiał.  (zasada mastaha no3: "Nic z tego nie rozumiem. Czyli to musi być strasznie głupie.") Już nawet nauczyciele się do tego stosują... Ehhh....

U mnie w razie nieobecności nauczyciela ZAWSZE trzymam rękę na listwie (rytualna broń IIa, w razie braku użytkowania służy za listwę na brzegu ławki, chroniącą przed zadrapaniem rogów), bo nigdy nie wiadomo czy z boku nie poleci cios inną liswą... A w razie gdyby nie udało się skontrować... To zaczyna się pojedynek! xD (czasem pojedwójek a nawet pojeczwórek) Na szczęście listwy (hail!) są wytrzymałe. Podejrzamy szatana o wzmocnienie ich swoją szatańską magią, ale nasz kochany Xiądz mówi że się mylimy... I komu tu wierzyć?

Offline

#51 2006-03-26 02:09:00

Marianos
Użytkownik
Skąd: Chrzanów
Dołączył: 2005-08-30

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

Było to Lato 2002 okres wakacji...
Jakis czas temu wrocilem z obozu w klimatach "chrzescijanskich" ogolem ludzie w porzadku z atmosferką juz gorzej ale nie o tym miałem pisac...
Po powrocie z tegoz obozu mialem kontakt z taka znajomą i zapytala czy bede mial pozniej czas zeby wpasc na ich koncert do Ustronia na to ja, noł problem w koncu wakacje a pozniej i tak wiekszosc czasu siedzialem w domu
I nadeszła ta wiekopomna chwila i wyruszylem byla to bodajze sobota nawet niewiedzialem jak dokladnie sie dostac do tego Ustronia
Ale po koleii najpierw pociagiem do Czechowic Dziedzic z Czechowic udalo mi sie upolowac jakas wioske o nazwie Chybie straszna dziura peron mial szerokosc okolo 2 metrow jezeli ktos z tamtąd pochodzi to przepraszam za obraze miejscowosci[hehe] pozniej na dworcu naszczescie udalo sie znalezc jakies polaczenie na Skoczów
Juz prawie niedaleko ze skoczowa jeszcze PKS-em i jestem w Ustroniu, koncert odbywałsię w tamtejszym amfiteatrze chociarz nazwa troche na wyrost bo byla to taka zadaszona buda na swierzym powietrzu posiedzialem chwile a pozniej zauwazyla mnie znajoma
pogadalismy chwile pozniej  musiala isc juz na scene, Koncert wlasciwie byl w porzadku skonczyl sie tak jakos okolo 22
i kiedy zaczalem juz wracac ofkoz na dworzec PKP w ustroniu zrobilem dosyc powazny blad nie odwiedzilem go zaraz po przyjechaniu do Ustronia:> jak łatwo sie domyslic po godzinie 22 nie jechalo juz kompletnie nic czy to w strone Wisły czy Katowic:/ na poczatku lekka panika... co dalej na poczatku polozylem sie na ławce i tak sobie lezalem az nagle zaczeło lać
niezbyt komfortowa sytuacja[cholera] naszczescie w plecaku mialem jakas bluze mimo tego ze w poludnie bylo cieplo gdy tak lezac jak kłoda na tej dworcowej ławce nagle podchodzi do mnie jakis koleś i pyta sie czy nie chcialbym łyka pokazując mi przed oczyma plastikową butelke pojemnosci 1,5 litra o zabarwieniu mdłej herbaty zapewniajacy ze to piwo:> podziekowalem tej degustacji trunku, jednak wole rzeczy ktore maja etykietke po jakims czasie zaczelo coraz bardziej lać a na dodatek dolaczyly do tego błyskawice poprostu cudnie[deprecha] musialem sie przeniesc z tej rozkosznej laweczki w jakies inne lokum bo zaczynalem przemakac
Kasa znajdowala sie w takim wysokim domku a'la góralskiej architektury kasa i poczekalnia oczywiscie zamkniete wiec pozostaly mi schodki prowadzace do wejscia do tegoz budynku naszczescie zadaszone przy pomocy plecaka i wygieciu dosyc znacznie swoich kregow aby dostosowac sie jakos do snu polozylem sie na tych schodkach, dla utrzymania trzezwosci umysłu budzilem sie co jakas godzine i patrzac przez szybe w poczekalni sprawdzałem ktora to godzine i ile jeszcze godzin meczarni mi zostalo do rana, noc jakos przetrwalem a gdzies tak kwadrans przed 6 przyszedl jakis gosc bodajze droznik albo facet ktory tam pracowal i dodal "Ooo miło ze popilnowałeś mi domku" ehhh myslalem ze mnie szlag trafi ale jakos szybko sie z tamtad zabralem i okolo 6 mialem pociag na Katowice:) nastepnego dnia rowniez pojechalem tylko ze tym razem bylo juz lepiej bo podczas koncertu udalo mi sie zauwazyc znajomą rodzine i mialem zalatwiony nocleg mimo to kiedy juz zajechalem do nich z reszta ekipy to zasiedlismy do stolu i tak gdzies jeszcze do 2 w nocy toczyli dysputy przy stole a ja tylko w myslalch błagałem zeby juz skonczyli bo ja usypiałem na siedząco
Teraz z perspektywy czasu miło wspominam tamte wydarzenia i nocowanie na Dworcu:]

Offline

#52 2006-03-26 16:08:36

white_diem
Użytkownik
Skąd: Tir Na Lia
Dołączył: 2005-12-21

Odp: Śmieszne momenty z waszego życia(tudzież Pechowe)

Jesli chodzi o pech to pewnego poranka(piatek 24.03) obudzilem sie z bolem twarzy i nieco rozcieta reka. Wydarzenia które doprowadzily do tych urazow opisuje ponizej:
Otoz po przebudzeniu doskonale wiedzialem czemu boli mnie twarz i skad ta rozcieta reka gdyz dnia poprzedniego z okazji wizyty Staszka w akademiku postanowilismy nieco poswietowac. W stanie w ktorym odbieramy rzeczywistosc zupelnie inaczej,pochwycilem moja ulubiona znajoma(a zawsze chwytam tam gdzie trzeba) i po paru przygodach z utrzymaniem rownowagi popedzilem, z owa kobieta slowianskiej urody, do pobliskiej lazienki zawierajacej jakze praktyczne prysznice. Przez cala droge dziewczyna piszczala/wyklinala/blagala itp. Ja natomiast takze podnioslem swoj glos,konkretnie do wychodzacego spod owego prysznica Witka, mianowicie zawolalem "Witek,pomoz mi". Gosc ochoczo zabral sie do pomagania.Juz wewnatrz lazienki spostrzeglismy ze pomaga nam takze Darek. Ja jako inicjator poswiecajac sie wszedlem z nasza piekna Ola do kabiny,w tym momencie nie utrzymalem rownowagii uderzajac twarza w sciane jakze praktycznej kabiny a przy wszechobecnej przepychance zadrapalem reke o zapewne metalowa czesc owego prysznica. Juz po umieszczeniu cudnej blondyneczki wewnatrz kabiny(po odkreceniu cieplejwody) sytuacja przedstawiala sie w sposub nastepujacy:
Ja nieco przemoczony,
Ola poirytowana i kompletnie mokra,
Witek wciaz intensywnie skrapiajacy ja woda z bananem na ustach
no i Darek tez banan na ustach tyle ze nic nie robil tylko gapil sie na mokry podkoszulek.
Po zlustrowaniu sytuacji i wstepnym otrzepaniu przemoczonej odziezy zaczalem sie rozgladac co sie dzieje wokol naszej ucieszonej czworki. Okazalo sie ze w drzwiach stoi ukochany naszej pieknej Oli . Poprzygladal sie chwile i zucil nastepujace ni to stwierdzenie ni to obwieszczenie: " JA SIE NIE MIESZAM!".Po salwie smiechu postanowilem sie przebrac i kontynuowac swietowanie.[yahoo][yahoo][yahoo]
Juz rano dnia nastepnego zastanowila mnie jedna rzecz:"PO JAKA CHOLERE TY RZUCALES BIEDNA OLE POD PRYSZNIC???!!!".Po intensywnym wysilku umyslowym przypomnialem sobie: Jako ze impreza rokrecala sie w niezbyt dobrym klimacie(muzyka Disco i niezapomniana corka rybaka) postanowilem umilic sobie chwile spozywania Lecha zapuszczajac jeden z moich ulubionych utworow zespolu The Offspring(chodzi o "Can't get my head around you") po okolo 30 sek. ktos zmienil kawalek mojej mlodosci:D na Norah Jones, co zupelnie nie bylo mi w smak z powodu braku tak gitarowych riffow jak i perkusji,tym kims,na swoje nieszczescie okazala sie Ola. Reszte juz znacie. Rankiem czujac bol w lewym luku brwiowym zastanawialem sie nad sensem tej niewatpliwie ciekawej akcji dnia poprzedniego. Naszczescie Ola nie byla zla. Jednak czy warto bylo poniesc takie urazy:D:D pozostawiam to waszej ocenie.


P.S. piszac ten tekst spalil mi sie kotlet baka

Offline

Stopka forum

© Animesub.info 2024