Nie jesteś zalogowany.
Strony Poprzednia 1 2 3
Koe no Katachi miażdży ów film.
Muszę się zgodzić. Koe no Katachi wgniótł mnie w fotel dosłownie.
Za to "oskarowiec" trochę mnie rozczarował, choć pomysł na fabułę zacny, czegoś tu i ówdzie brakowało. Ale miło się oglądało.
Offline
Offline
+1
Pokaż spoiler A co do telefonuTo jak wpisy miałby faktycznie być pisane w przeszłości której nie było?
Nie bardzo rozumiem...
Jest dostępna wersja: Kimi no Na wa. Your Name. [BD 3840x2160 HEVC-yuv444p10 FLAC MKV]
Upscalowana chroma w uspcalu z 1080p... litości .
Ostatnio edytowany przez FAiM (2017-09-01 16:05:29)
Offline
Ostatnio edytowany przez LagoonCompany (2017-09-01 20:08:38)
Offline
Kimi no Na wa to bardzo dobra animacja, którą obejrzałem podekscytowany. Koe no Katachi bardzo mnie wzruszyło, choć dziewczyna zachowywała się bardzo nierealistycznie moim zdaniem, choć kto wie może są takie dziewczyny.
W sumie oba są trochę przesłodzone, ale miło wspominam. Do tego drugiego na pewno wrócę.
Offline
Nadrabiam zaległości i dopiero teraz obejrzałem Kimi no Na wa. Ostatnim filmem Makoto Shinkai jaki obejrzałem był The Garden of Words, a to było jakoś niedługo po premierze (2013 r.), więc można powiedzieć że od dawna nie miałem styczności z twórczością tego reżysera.
Jeśli chodzi o Kimi no Na wa, to film mnie zachwycił. Jest piękny, ale o tym chyba nie trzeba nawet wspominać w przypadku tego reżysera. Na niektórych tłach z rozgwieżdżonym niebem czy innym krajobrazem spokojnie można by zrobić stopklatkę i dać na tapetę. Przez pierwszą połowę oglądałem z myślą że "no spoko, chociaż historia dupy nie urywa". Ale druga połowa po pewnym zwrocie akcji.... Seans wywołał u mnie tyle emocji (zarówno radości jak i smutku), że nie pamiętam dawno żeby jakiś film (nie tylko animowany) tak na mnie podziałał.
Offline
Ostatnio oglądałem i szczerze powiedzawszy dupy mi nie urwał. Był dobry, ale tylko tyle, kompletnie nie rozumiem zachwytów, ale może to ze mną coś nie tak
Offline
Nadrabiam zaległości i dopiero teraz obejrzałem Kimi no Na wa. Ostatnim filmem Makoto Shinkai jaki obejrzałem był The Garden of Words, a to było jakoś niedługo po premierze (2013 r.), więc można powiedzieć że od dawna nie miałem styczności z twórczością tego reżysera.
Jeśli chodzi o Kimi no Na wa, to film mnie zachwycił. Jest piękny, ale o tym chyba nie trzeba nawet wspominać w przypadku tego reżysera. Na niektórych tłach z rozgwieżdżonym niebem czy innym krajobrazem spokojnie można by zrobić stopklatkę i dać na tapetę. Przez pierwszą połowę oglądałem z myślą że "no spoko, chociaż historia dupy nie urywa". Ale druga połowa po pewnym zwrocie akcji.... Seans wywołał u mnie tyle emocji (zarówno radości jak i smutku), że nie pamiętam dawno żeby jakiś film (nie tylko animowany) tak na mnie podziałał.
Kurde, nie wiedziałem, że to Shinkaia jest. Swoją drogą - nie kumam sukcesu filmów tego gościa. Widziałem ich kilka i w sumie żaden nie był nawet specjalnie dobry. Każdy wydawał mi się po prostu piękną animacją z jakąś tandetną, ckliwą historią, i koniec końców żaden mnie jakoś nie rozczulił ani nie poruszył.
"Ore no Imouto jednak miało jakieś tam przesłanie czyli, że 14 latka może grać w zboczone, incestowe gry +18 pod warunkiem, że się dobrze uczy i nie sprawia innych problemów" - Ken-chan
Offline
Offline
Może i fabularnie nie ma takiego rozmachu jak dzieła Miyazakiego (do których porównuje się Kimi no Nawe), które w dodatku dawały sporo do przemyślenia i miały często swoją myśl przewodnią, ale z drugiej strony jak na romansidło to jest raczej najwyższa półka, która właśnie może uzupełniać produkcje Hayao.
Myślę też, że z założenia przyjmuje się że romansidło ma być trochę tandetne i nie poruszać widza aż tak bardzo.
Dalej, takie Koe no Katachi może uzupełniać produkcję Shinkaia, pod względem poruszenia odbiorcy, ale widać że traci wtedy na takiej uniwersalności jaką ma Kimi no Nawa, stając się skrajną dramą. Z tąd też może wynikać większa popularność Kimi no Nawy, właśnie z tej uniwersalności.
Dla mnie mimo wszystko Koe no Katachi to najbardziej emocjonalne widowisko jakie widziałem jeśli chodzi o animę, ciężko opisać słowami tego masterpiece'a
Offline
Offline
Pytanko mam, bo się przymierzam do oglądania. Czy napisy na ANSI się nadają, by obejrzeć ten film z nimi? Dzięki za odpowiedź.
Aihara Mei is not human.
Citrus OST - To fear love is to fear life
Offline
Dla mnie zarówno Kimi no Na wa, jak i Koe no Katachi to bardzo dobre filmy, ale nie bez wad, dlatego obydwóm dałem 8/10 A dlaczego pierwszy z nich jest tak wysoko na Malu, to już dla mnie zagadka.
Offline
A dlaczego pierwszy z nich jest tak wysoko na Malu, to już dla mnie zagadka.
Bo posiada to, co dla dzisiejszej widowni najważniejsze - ładny wygląd i dziecinne jaranie się cyckami.
Offline
Strony Poprzednia 1 2 3